Posty

ANTAGONIZMY

Obraz
Jestem pełna sprzeczności.Nic nie poradzę na to,ale taką mam właśnie naturę... NIENAWIDZĘ JEJ!!! Wierzcie mi, że nie raz chciałam ją zamordować, zawinąć w dywan, polać benzyną i puścić z dymem. Nie zrobiłam tego 46 lat temu, to i nie zrobię dzisiaj, bo szkoda trochę tej zołzowatej odnogi i to na chwilę przed emeryturą😁🤩 W gruncie rzeczy to powinno jej już nie być, aż dziw,że takie stare to jeszcze żyją😜😝😛  Jest tak, że dziś chciałabym  jak normalne samice osiąść na mieliźnie, rzucić w pizdu te wojaże, pozostać w domu, haftować codzienność, piec ciasta,😃 szydełkować i przed świętami jajka malować. Zaprawdę powiadam Wam, że znam siebie i nie jest to możliwe na stałe ... Moją natura nie zna pojęcia stałości- to przez to ! Dwanaście, a może trzynaście lat temu, już tak zrobiłam. W tamtym czasie ježdziłam, jako  przedstawiciel firmy😂 swoją drogą dopiero teraz wyłapałam, jak to hucznie brzmi🤣😁😄 na targi roślin ozdobnych do Moskwy, na Łotwę i Litwę , n

MÓJ PRYWATNY ĆPUN

XXX Płakał. Łzy moczyły poduszkę. Nie mógł się uspokoić. To było silniejsze od niego. Rozkleił się, jak nie przymierzając przedszkolak, którego mama zostawiła na zbyt długo bez opieki. - Dziecko, przestań już szlochać- Marysia stała nad nim. - Nie zmienisz jej, ani też stanu rzeczy- Najgorsze, że nie potrafił przestać. Czuł, jak stacza się na dno. Wszystko w środku bolało go, a najbardziej życie. Popadał w spazm. Nie potrafił z tym skończyć. Gdzie on ma tą kokainę. Chociaż jedną, jedyną kreseczką, taką cipu, cipu maleńką... Dopiero teraz przypomniał sobie o Zibim. Mieli umowę. Zostawiał mu zapas u sąsiada w Podkowie. - Weź te tabletki i prześpij się- Matka pojawiła się, jak duch. Stała nad łóżkiem, w którym tkwiło jego ciało, zupełnie odłączone od życia. Machinalnie podniósł głowę. Dopiero wtedy dostrzegł jej dłoń, w której zaciskała dwie niebieskie tabletki. - Co to jest? - - To na depresję- - A wyglądają, jak te na potencję- - Tym bardziej weź. Pomyś

ŚWIAT DAGMARY WIECZKO - WŚCIEKŁY PIES.

Wiecie, jak to jest być starszą siostrą młodszego brata. Człowiek czuje się taaaki odpowiedzialny. Dagmara przez szpar ę , która powstała między ciasno upakowanych na wieszakach płaszczy i kurtek obserwowała poczynania malucha. Zawiązywał sznurów ki. N ie wychodziło mu to absolutnie. Niby nic nowego . Potrzebował czasu, bo młody był. Z apatrzyła się na niego. To przez to nie dostrzegła piegusa. Za to Grzesiek dawno dostrzegł jej brata. - Uszatek, Uszatek !!!- Wydarł się, jakby głuchy był od urodzenia. Już ona mu tego Uszatka ze łba wybije. Drze się, jak stare gacie ojca, pomyślała Dagmara, planując odsiecz. Pacyfistyczna natura zakazywała jej bicia. Nie wykluczała za to innych metod. M ały owszem, miał uszy, jak talerze anteny satelitarnej. Przyzwyczaiła się. Sama nie wiedziała, co jest lepsze, takie uszy i mózg między nimi, czy piegi i pusty łeb ??? Ktoś powinien piegusowi dupsko przetrzepać, bo może mu się żyła zablokowała i mózg przestał się dotleniać!

POŻĄDANIE MIESZKA W SZAFIE

Obraz
Podobno pożądanie mieszka w szafie... Otwieram swoją i nic... No może nie tak do końca. Przesuwam sześć wieszaków z kieckami, których aktualnie nawet nie zakładam i... Nawet dupy tam nie ma, żeby móc sobie krzyknąć: DUPA! POŻĄDANIE też wymiotło. Przesuwam płaszczyk, ramoneskę, skórzany płaszcz, w który się wbijam na spotkanie z byłym, bo podobno wyglądam jak gestapowiec. Odchylam kolejny wiosenny płaszcz i nic . Adamczyk mnie przerobił. Pewnie nie tylko mnie. Pożądanie lubi windy, opuszczone strychy i najwyższe piętra drapaczy chmur. Pewnie uboga wersja pożądania chowa się ze wstydu przed światem do piwnicy W mojej nawet by się nie zmieścił kij od szczotki , bo tak ciasno🤣😅 No dobra,do rzeczy.  Książka Piotra Adamczyka, nie tego przecież,tylko tego drugiego... Chodzi oczywiście o  " Pożądanie mieszka w szafie" jest zabawną, acz niesamowicie skonstruowaną historią czterdziestolatka, który uparcie poszukuje miłości. Bohater Piotr Adamczyk zmaga się

"ŚWIAT DAGMARY WIECZKO" KOBIETY, ŚWIAT BYŁBY NUDNY BEZ NICH...

Kobiety, nawet te najmłodsze są niesamowite. Cechuje je ciekawość świata. Dagmara Wieczko od urodzenia była przecież kobietą. Nawet to lubiła. Poniekąd nie rozumiała po co światu mężczyzna. W dodatku, ktoś taki kto sika na stojąco! - Kaśka, jak to jest możliwe, że oni robią to na stojąco, a my musimy siadać.  Nie wydaje Ci się to niesprawiedliwe??? - Sądzisz, że to takie trudne?- Kaśka prycha z kpiną. - Niby co? - Dagmara zdaje się nie pojmować tej lekceważącej postawy przyjaciółki. Miały pięć lat, a ona czuła, że świat zmówił się przeciwko nim, zmuszając je do postawy siedzącej. - Nie gadaj tyle, bo zachowujesz się, jak moja matka. Wszystkiego należy spróbować. Pytania niczego nie rozjaśnią Dagmara. - Biegła za przyjaciółką, która doprowadziła ją za zieloną strefę, w której przestrzenie stały się niewidzialne, zupełnie jakby ktoś założył im na głowę czapkę niewidkę. - Nikt nas tutaj nie widzi. Sikamy na stojąco- - Nie mam pojęcia, czy mi się chce- - Bez „chciejstw

MÓJ PRYWATNY ĆPUNN

Obraz
Stał w drzwiach. Czuła powiew przeszłości i ten jego męski zapach. Był taki znajomy, jakby jej nigdy nie opuszczał. To był dziwne doświadczenie. Nie potrafiła tego zrozumieć, bo przecież fizycznie Damian nie był w jej typie. Miękła. Wolałaby, żeby wszedł już do środka. Żałowała, że poddała się jego namową. Niepotrzebnie zaprosiła go do domu. Matko, chciała krzyczeć. Co się z nią działo??? Drżała, jak trawa przy wiosennym powiewie. Widział to. Była pewna, że zauważył. Miał teraz nad nią przewagę. Tego pragnęła uniknąć. Odwykła. Dotychczas to ona górowała! Testosteron dryfował w pomieszczeniu, czuła ten zapach, każdą komórką swojej skóry. Obezwładniał ją. Kiedy tak ostatnio miała… Zapomniała. Matko ile on mówi … Gada, jak nakręcony. Teraz to go nawet na wycieraczkę nie wywali. Słowa wylewały się z niego, niczym z okręconego kranu woda. - Jaka ty piękna jesteś Kinga!- Brylował, jak szaleniec, komplementując jej urodę. - Aż przykro, że mam spać w pokoju obok. - - Dam

WSZYSTKO JEST PO COŚ ...

Obraz
Nie zdążę … Nie ma szansy... Auto pojawiło się nagle. Wiedziałam, że kierowca srebrnej toyoty nie wyhamuje. Dzieliła nas zbyt mała przestrzeń.  Nogami dotykałam jego maski. Wyglądało to tak, jakbym próbowała je zatrzymać. Silna jestem, ale tytan to ze mnie żaden - nie ukrywajmy.  Samochód nadal się przesuwał w moją stronę.  Szybka prędkość eliminowała moje szanse.  Myślałam. Nie sądziłam nawet, że potrafię. Analizowałam za i przeciw, a toyota wjeżdżała już w moją przestrzeń. Przyszłość rysowała się tak wyraźnie, że nie miałam złudzeń. Wizja życia po drugiej stronie stała się namacalna. ŚWIATEŁKA nie dostrzegałam.  Może dlatego, że ciągle nie byłam w ciemnym tunelu. Najtrudniej dostrzec promyk słońca w pogodny dzień, że nie wspomnę o światełku. Nawet zajączka puszczającego oko z lusterka nie dostrzegałam. Kurcze  - zaplanowałam na jutro bieg na dziesięć kilometrów!  Szlag by to trafił. Powinnam ratować nogi.  Z perspektywy roweru, bo nadal na nim siedziałam, kreowałam prz