Posty

Wyświetlanie postów z listopada 29, 2020

MÓJ KLUCZ DO ŻYCIA...

Obraz
 To nie to, że się chwalę.  Tak mi się jakos nasunęło, jak przeczytałam własnoręcznie napisany poprzedni post.  Od z góry dziesięciu lat cierpię na powolny efekt zwyrodnienia kości. Brzydko to brzmi, ale dopada większości ssaków ustawiających się w życiu w pozycji pionowej...  Jednych wcześniej innych później, ale dopada.  Mnie docisnęło w Londynie. Gdy zorientowałam się kilkanaście lat temu, że nie potrafię schwycić dłoni z tyłu pleców to się przeraziłam i ten ból który rodził się w nadgarstkach, kolanach, ich sztywność, a przede wszystkim w kręgosłupie. Terapię zaczynałam testować na sobie samej. Na wstępie poprosiłam mojego drobnego dwunastoletniego syna, aby mi deptał po plecach. Później zaczęła się przygoda z bieganiem, bo rower był w moim życiu od urodzenia. Po przebiegnięciu z moim synem kilometra plułam płucami i szukałam po krzakach ich odnóg. To mamy z górą osiem lat.  Owszem odnotowałam przerwy.  Dlaczego o tym piszę ??? Farmakologia walczy z bólem, nie cofnie zwyrodnienia.

EUFORIA TO ZAPACH ŻYCIA

Obraz
 NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH.  Gloryfikujcie życie, każdą jego sekundę celebrujcie, jakby kolejna  miała nigdy nie nadejść, bo jest nam dane żyć... Dlatego nie krytykujmy , nie traćmy życia na innych Róbmy z siebie cud Kolejny cud tego świata Lęki są strategią na wegetację. Nienawidzę tego stanu. Pewnie dlatego podpisałam już dawno cyrograf, że jak coś i kiedyś, to moje narządy oddajcie tym, którzy nie muszą wegetować.  Życie, to taki etap, w którym powinniśmy kraść uciekające sekundy, robić niemożliwe i realizować swoje pasje. Odszukajcie je w sobie.  To takie ekscytujące :)