JEST MOC... ŚWIECĘ JAK ŻARÓWKA

Pokonywać się to walczyć... To chyba najtrudniejsze wyzwanie dla takiego nygusa, jakim jestem. Przychodzą takie chwile, że oddychać mi się nie chce, bo trzeba nabrać, ech - to podobno nazywa się wdech, wypuścić, wow ☺️udało się! I jeszcze raz... Z bieganiem jest inaczej. Potrzebuje go, jak kawy. Jak nie ruszę dupska, to czuje, że fiksuję. Krew się gotuje. Muszę... Drepczę w miejscu. Ruszam To uczucie, że mogę wszystko, rośnie we mnie jak ciasto drożdżowe. Nie istotny jest czas i te góry, które muszę pokonać. Teraz liczę się ja na SZCZYCIE Tak sobie szczytuję powoli... Lubię ten stan☺️