START

Bieganie uczy pokory. Rozpędza się krew w żyłach i serce bije tak, jakby chciało z klatki wyskoczyć. Nie zatrzyma tego żadna siła. Są lepsi. Wiatr robią i w tym wietrze zostaję. Pierwszy kilometr – chwalę się : W pięć minut go pokonała. Skakałabym, ale bliżej mi do zgonu. Ci przede mną, zrobili to w 2, 5 minuty. Obok mnie zaiwania facet na wózku inwalidzkim. Ręce, jak u kowala. Nawet łydek takich nie mam. Też mnie wyprzedza i to na rękach. Pluję płucami pod mostem. Teraz uśmiech. Pani fotę strzela do gazety. Przeprawa. Elegancko się uśmiecham. Drugi kilometr. Nadal umieram. Nogi mam jak z betonu. Facet obok mnie gadać nie przestaje. Mijam jego, trzy młode panny. Biegnę równo z mężczyzną na lata mojego ojca. Cholernie równo, cholernie dobrze. Jest moc. Wszystko jest za gorące, za ciężkie. Zdjęła bym tę koszulkę, ale czas … Facet okazuje się dobry. Wysiada i aparatura. Z mojej krwi dobre by było dziś wino : Wytrawne bez cukru. Przepalam się, jak stary silnik. Słyszę za s...