Posty

Wyświetlanie postów z maja 12, 2019

I STAŁ SIĘ CUD

Obraz
Leń, kurcze, jaki ze mnie nieogarnięty leń, to się nie mieści wiecie gdzie???? Kolokwialnie dodajcie, bo mi nie można. Zrozumiecie za moment, czemu nie można i dlaczego leń. Właściwie, to zastanawiam się, czy nie jestem koalą. Lubię nic nie robienie. Gdyby nie fakt, że ćpunem nie jestem, i nie przepadam za eukaliptusem, to pewnie byłabym australijskim misiem ... No dobra, bo rozpoczęłam proces odmóżdżenia, a ten mi nigdy nie służył. Po pierwsze jestem blondynką. Po drugie na diecie. Jest tak silna, że odessało mi wszystko. Został mózg. Waży sporo... Chyba dam sobie spokój z dietą, bo blondynka bez mózgu nadaje się jedynie do szowinistycznych kawałów. To ja już lepiej wrócę do tej swojej natury. Nazywam ją " WYGODNICKĄ" A Wy mówcie, jak chcecie, demokrację mamy, a to podobno przekleństwo, dla powściągliwych i atut dla psychopatów... Nie wierzycie.. Poczekajcie... Od dwóch tygodni przytkało mnie. Dokładniej,  to absolutnie nie słyszę na prawą stron

LEPIEJ Z MĄDRYM STRACIĆ,NIŻ Z GŁUPIM ZYSKAĆ

Obraz
Uwielbiam ludzi mądrych. Wynika to pewnie z faktu, że głupia jestem, jak nie przymierzając, kalosz bez  licencji. Nie oznacza to absolutnie, że nie rokująca i kiepsko wymagająca jestem !!! Co to, to nie! Poprzeczka u mnie wisi tak wysoko, że jakbym wreszcie zapuściła ten warkocz, jakim smaga Jagna (ta z "CHŁOPÓW" REYMONTA" matura była to wszyscy wiedzą o kim piszę) po twarzy swoich adoratorów,  podczas penetracji, zwanej w slangu chodnikowym, jako spółkowanie, to mogłabym się na nim powiesić . Pani Moniko Sawicka ,liczyłam na łzy, rów głębszy od tego Mariańskiego, liczyłam na rozbicie... Do jasnej ciasniej, nie wypada ,😝pani Moniko zaprawdę , żeby pisać tak pięknie. Powiem tak. Można? A no można. Można pisać na tanim papierze,  bez przerostu  formy nad treścią. Można pisać tak, że czytelnika boki bolą ze śmiechu. Przyznam się .. A co mi tam... Tak się śmiałam, że z obawy o zabrudzenie bielizny uryną, a drogą mam, droższą od tej książki, u

KATHARSIS. .

Obraz
Mam za sobą cudowny dwu-dniowy reset. Ktoś zapyta: ŻALISZ SIĘ CZY CHWALISZ??? No dobra i jedno i drugie... Zagłębiłam się we własne przemyślenia i wyszło, że trzy-dniowy... Zapomniałam o piątku i cudownym spotkaniu autorskim z panią Moniką Sawicką Kacprzak, terapeutką w dzisiaj i chirurgiem przeszłości. Zamiast w skalpel zaopatrzyłam się w książki, bo chyba nikt jeszcze nie wymyślił lepszej terapii od czytania... No dobra, mając na uwadze kolejność, to bieganie wcisnęło się perfidnie przed nawias znakiem do nieskończoności... Wracając do książek, to i owszem planowałam... Właściwie, to jak zaczęłam wąchać kartki( taki fetysz mam)to byłam tak zdeterminowana, że chciałam natychmiast opuścić obiekt biblioteki i oddać się namiętności, ale mam taką jedną przyjaciółkę, co wyznaje zasadę,że raz w tygodniu należy poświęcić noc na przegadanie .... Otworzyłam oczy po pięciu godzinach snu. Zegar wskazywał na ósmą raną. Doznałam katharsis. Wolność płynęła w żyłach wraz z krwią. J