Posty

Wyświetlanie postów z maja 6, 2018

Żyć dla siebie :)

Obraz
Poranne słońce łaskotało mnie po nosie. Wolno otwierałam oczy. Dziwnym trafem, bo dochodziła dopiero szósta rano, energia rozpierała mnie od środka. Dawno nie czułam się tak szczęśliwa... Kurcze chyba mi, że tak to określę, zwrotnice poszły, albo jak to ubiera w słowa młody: ODWALIŁO MI NA MAXA Wstałam i załączyłam po raz kolejny ZAZ. Dopiero gdy skończyłam słuchać, zdałam sobie sprawę, jak daleko przesunęłam własną osobę w hierarhii wartość. Nie wszystkim należy pomagać. Teraz to wiem. Jest zbyt późno na analizę problemu. Sprawy poszły zbyt daleko. Jeszcze jedno, czasami warto stawiać na siebie - wyłącznie na siebie. Czytasz to, wiem. Tacy ludzie jak ty,  powinni być umieszczani w piwnicy, w oczekiwaniu na śmierć, przecież sam o tym wiesz... Śpiewam razem' z ZAZ "Si jamais j'ublie " Drzwi do mojego salonu uchylają się  nieznacznie : -Cieszę się, że wróciłaś do siebie, bo lubię, jak Ci odwal, ale do 12 daj mi mamo pospać, jest szósta rano. - Tak

ZE ŚMIERCIĄ MI DO TWARZY

Obraz
 Rodzą się zawsze razem: Śmierć i życie. Nierozłączni od chwili poczęcia. Bliźniaki syjamskie splecione w uścisku przetrwania. Spokojnie, dzisiaj nie będę obarczać winą sprawców mojej egzystencji, oni borykają się z tym samym problemem, tylko za bardzo nie mogą już nim obciążyć własnych rodziców, po za nawiasem-całkiem przyzwoite określenie, jak na bezpłatnych zabójców- RODZICE Ze śmiercią mi nawet do twarzy... RODZI SIĘ CZŁOWIEK, RODZI SIĘ ZAPACH pachniemy pupą niemowlaka, powiewem życia, otwarci na wykładnię istnienia... Odchodzimy równie bezbronni, co na wejściu, obarczeni przeszłością, genami sprawców naszego istnienia, w pampersie  z głową pełną wspomnień. Odchodzimy z fetorem życia.... -Czy ja umieram? - Pytał, w stanie przebudzenia. Od tygodnia bliźniak śmierci porywał go kolorowym autokarem na drugą stronę istnienia. Dziadek wygrał bilet do Raju. -A chcesz tato? Czy zostaniesz jeszcze z nami - Pytała 60 - letnia córka 92 letniego ojca. - Chcę- Odchodził w swó

Dżentelmen

Obraz
Wiatr zmierzwił jego gęstą fryzurę. Był tak przystojny, że z wrażenia   jakbym mogłam to bym usiadła, tylko nie bardzo miałam gdzie... Mój Adonis, wraz z koszem wypełnionym po brzegi zakupami, zniknął gdzieś pomiędzy regałami i skrzyneczkami, w których szkła wygrywały majowe melodie o grillu. -Ding, dong-grały wesoło:) -Nadszedł browca czas- Postukiwały wesoło. Adonis uśmiechał się rozanielony do brzydkich, szklanych szyjek... Patrzyłam za przystojnym nieznajomym. Dostrzegłam to w niemym błysku jego źrenic. Adonis wydawał się niepocieszony. -Ah - Westchnęłam zbyt głośno. Krtań zawstydzona,  dusiła beznamiętną głoskę... Adonis musiał usłyszeć ten wiatr na głosce - h- nie robiącej hałasu . Spojrzał w moją stronę wymownym milczeniem. Widziałam to w jego oczach   ... Zapomniał o grillowych dodatkach. Patrzyliśmy oboje, w jedną stronę, jak myśliwi na dziką zwierzynę. Przystojniak szedł przodem, na długich masywnych kończynach, a jego umięśnione pośladki przebijały się prz
http://londynsrondyn.blogspot.com/
https://zolza73.blogspot.com/