MÓJ PRYWATNY ĆPUN
Próbował. Za każdym razem, od nowa. Spadał na dno, wściekał się, powracał do siebie, do Agaty i dzieci i bum. Powracał do narkotyków. Chwilowo nawet odczuwał tę pieprzoną ulgę. To trwało zbyt krótko. Depresja ciągnęła się jak sraczka i ten strach… Matko, jak on się bał… Naprawdę chciał, jak najlepiej. Zdrada Agaty tkwiła w nim, jak zadra. Przychodził taki moment, że zapominał i nagle strzał. Nie taki zwykły plaskacz, a potężny cios znienacka. Miało to miejsce najczęściej wtedy, gdy chciał wszystko zamienić. Wszystko, jak na złość zamieniało się ruinę. Jego marzenia sypały się, jak domek z kart. Cierpiał patrząc na dzieciaki, które widywał co raz rzadziej. Uciekał od Agaty. Kończyło się na tym, że uciekał od dzieci. Agata spotykała się z kolejnymi kolesiami, a on ćpał. Kurwa i ćpun – pomyślał o sobie i o niej w przypływie złości. W takie wieczory, jak ten, wył niczym kojot w samotności. Tęsknił za nimi, bo były wszystkim co miał. W dodatku tak bardzo nienawidził Świąt Bożego ...