Tak sobie zaplanowałam, że przyjadę, poleżę, poudręczam się, pomarudzę, szaty rozedrę i może popłaczę... I nawet sobie nie pochlipałam... Przyjechałaś mój ty Aniele Stróżu, a przecież wiesz, że już głupot nie robię. Zakład muszę wygrać, to się trzymam dnia. Dawno nie jadłam tak pysznego śniadania, bo dawno mi nikt tak nie zapodał :) Rozpuściłam się, jak cukier w gorącej wodzie. W te warcaby, to mogłaś sobie podarować.... Obiecuję, to był już ostatni raz, kiedy przegrałam. Ćwiczę i się odegram. Może na kolejnym wypadzie. Nawet kapusta kwaszona i rewolucja - też były z zaskoczenia, bo kto by się spodziewał, że ulewa, burza i rewolucja się zmówią i dopadną mnie w jednym czasie... Nawet Twój parasol trzymany, raz wyżej, raz niżej życie mi uratował w ten dzień ... Przyjaźń - brzmi, jak banał. Nikt o niej nie myśli w kategorii ekskluzywnej wartości. Aż trudno uwierzyć, że tyle wytrzymałyście z tym moim sinusoidalnym temperamentem. Wiem...