MARIAN KOKA "MÓJ PRYWATNY ĆPUN"
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
Tego wieczora nie po raz
pierwszy odniósł wrażenie, iż stracił już dawno kontrolę nad
własnym życiem. Kinga nie miała pojęcia o faktycznym stanie jego
finansów. Potrzebował jej. To uczucie osamotnienia, którego doznał
poprzednim razem nigdy nie powinno powrócić.
Jej obecność dodawała mu
sił. Na miejscu czekały na niego nieuregulowane rachunki.
Planował zrobić z tym
porządek, gdy tylko się zatrudni. Nie chciał jej o tym wszystkim
jeszcze mówić. Dryfował niezmiennie na fali marzeń. Poprosi panią
Wandę o zaliczkę i ureguluje kwotę za wynajęty dom, Marcinowi. Na
całe szczęście ten był cierpliwy i nie upominał się zbyt
nachalnie o przelanie na jego konto brakującej już od dwóch
tygodni kwoty. Rozmawiali całkiem niedawno przez telefon.
Opowiedział mu o tym, jak zakończyli współpracę z poprzednią
firmą i czekali na kolejny kontrakt. Odniósł wrażenie, że
historia, którą sprzedał Marcinowi nieco go uspokoiła.
Za pieniądz, które otrzymał
z poprzedniej firmy starczyło mu na sporą ilość towaru. Zacierał
ręce w myślach na wspomnienie pomyłki, na jaką pozwoliła sobie
kadrowa…
Przejechali dawno granicę
niemiecką i postanowili zatrzymać się na krótki posiłek w
zajeździe.
Zaraz po tym, gdy Kinga
zginęła za drzwiami damskiej toalety zaciągnął Romana przed
lokal i podał mu zawiniątko. Nie pytał, gdy przepijali przyjemność
dwu setką. Zresztą nie było o co.
To był ostatni dzwonek, a
potem to tylko robota. Mieli sporo szczęścia, że policja nie
próbowała ich nawet zatrzymać, podczas tej karkołomnej jazdy.
Lubił adrenalinę, to było lepsze niż sex…
Chyba dla tego sięgał po
narkotyki. Potrzebował ich… To go w jakiś dziwny sposób
wyciszało. Podobała mu się uległość Kingi. Był jej bogiem.
Wreszcie to u niej wypracował.
Zostawiła tego
rozpieszczonego gówniarza. Była jego… Nawet nie przypuszczał, że
pójdzie mu tak ze wszystkim gładko. Miał takie dziwne
przeświadczenie, że młody dostanie jeszcze nie raz od życia, za
to swoje totalne nieprzystosowanie .Mamusia nie była mu już
absolutnie do niczego potrzebna.
Podskórnie wyczuwał
zalewającą go agresję.
- Kurwa Kinga wyprzedź tego
pizdowatego kierowcę i zjedź na prawy pas. -
- Nie drzyj się na mnie, bo
wypieprzę cię tutaj, pod koła tego cholernego tira!-
Nie spodziewał się po niej
takiej reakcji. Od kiedy to pozwalała sobie na taki gniew skierowany
w jego osobę. Z bocznej kieszeni ponownie sięgnął po paczkę
papierosów. Delikatnie uchylając okno, dawał upust własnym
emocjom.
- Nie kłóćcie się, bo
rozbijemy się jeszcze przed wjazdem do Belgii- Słowa Romana,
schowanego między torbami na tyłach auta, docierały do niego,
jakby zza światów. Nie przepadał za tymi jego mądrościami, ale
odnosił wrażenie, że ma rację. Dopiero teraz spostrzegł łzy w
oczach Kingi.
Postara się nad sobą
panować, ale alkohol z kokainą stanowiły wybuchową mieszankę,
powinien to przewidzieć znacznie wcześniej… Nie przypuszczał, że
wytrwa. Starał się.
Do domu przyjechali o trzeciej
nad ranem. Smród wydobywający się z lodówki roznosił się po
przestrzeni całego mieszkania. Kinga zmywała lodówkę rzygając co
jakiś czas,
on wynosił ten syf sprzed
miesiąca, a Roman rozlewał ostatnią flaszkę.
- Za nowe miejsce Kinga i
miłość – Mruczał toast, głosem pełnym umęczenia. Bał się…
Tak strasznie bał się tego
co miał przynieść poranek. Zupełnie, jakby to przewidział i w
dodatku było tak kurewsko zimno tego poranka, że zęby zgrzytały
jeden o drugi.
Pani Wanda czekała na nich
swoim aucie. Nawet nie zdążyli się zdziwić, dlaczego nie
podejmuje ich w biurze. Przywykł, a chyba nie powinien. Przyzwyczaił
się do traktowania go, jak psa.
Gdyby temu nie uległ, wyczuł
by sprawę jeszcze w Warszawie. Kurna ponownie postawił na nie tego
konia. Przegrywał gonitwę. Przegrywał ponownie swoje życie!
- Panowie pili alkohol !-
Wydzierała się na nich w przestrzeni niedużego opla.
- Nikt z nas nie pił. Do
czego pani tak naprawdę zmierza?-
- Panie Damianie, pan nie ma
specjalizacji, która była wymagana!- Kontynuowała swoją śpiewkę.
- Tłumaczyłem pani przez
telefon, że tego nie da się załatwić. Wydawało mi się, że się
rozumiemy!-
- Wychodzi na to, że pan nie
zrozumiał mnie wcale. Straciłam przez pana potencjalnego klienta!-
Ona straciła?? Kto ich teraz
przyjmie?? Stracili A1, zaufanie i firmę do której mógłby
powrócić, gdyby nie wydał pieniędzy na samochód i tę cholerną
podróż. O czym ona do nich mówi do cholery???
Nie wpuszczono ich na teren
budowy, potraktowano jak lumpów, bezrobotnych lumpów.
Powinien się napić bo za
chwilę rozklei się, jak małe dziecko. Nie będzie przecież
chlipać przy Romanie. Kinga to co innego…
Nadal nie miał pojęcia, jak
powinni postąpić. Dopijali już kolejną flaszkę. Zegar wskazywał
dochodzącą północ. Kinga milczała tego wieczora niczym
zaczarowana.
Dopiero teraz odezwała się
po raz pierwszy.
- To sobie Belgię zwiedziłam-
Zamruczała sama do siebie, wyjmując papierosa z jego paczki i
kierując się do miejsca, które wiosną przypominało ogród. Nie
miał pojęcia, czy zdaje sobie sprawie, że są w czarnej dupie.
Skrywał przed nią i tak zbyt dużo. Nie miał nadal dowodu, że nie
wspomni o prawo jeździe. Nie miał nic… Nie, właściwie to
skłamałby.
Posiadał te papiery, które
przez przypadek wystawił mu belgijski policjant na prowadzenie auta…
Nie kochali się tej nocy. Był
zbyt pijany. Kolejnej też nie trzeźwiał. To nawet było przyjemne,
gdy kompletnie nic nie odczuwał… W dupie miał to co sądzili o
nim pozostali. Nie interesowała go ich opinia. Po pijaku nie
interesowało go nic, zupełnie nic...
- Kinia kochanie, najlepiej
będzie, jak wrócimy do domu. Młody się pewnie ucieszy-
Stwierdził tuż po
przebudzeniu. Zegar wskazywał godzinę dziesiątą.
To wtedy pomyślał, iż
powinni z Romanem, jak najszybciej wynieść się z tego miejsca.
Przecież nie mieli na czynsz.
Ten miesiąc będzie trzecim , z tych nie opłaconych...
- Tak ucieszy. - Usłyszał
jej dziwny pomruk, a zaraz po tym dopadł go jej szloch. Wolałby
jednak, aby nie robiła tego. Dlaczego płakała ? Nie był
przygotowany na te babskie fochy.
Sam potrzebował kogoś, kto
by go pocieszył. Mogłaby już przestać.
- Kinia, nie płacz. Z nas
dwojga to ty masz pracę -
- Ty egoistyczny skurwielu!- W
osłupieniu spoglądał na jej chudą postać, która stała teraz
naga na środku zimnego pokoju.
- Poświęciłam ci tyle
czasu, odcinając się od jedynego dzieciaka, jakiego posiadam!-
- Jak masz ochotę zrobię ci
kolejnego, tylko już nie krzycz, bo Romana obudzisz-
Próbował jeszcze zapanować
nad sytuacją. Zgadza się żart był zupełnie nie na miejscu.
- W dupie mam Romana, w dupie
mam ciebie!- Wrzeszczała jeszcze głośniej, jakby oszalała.
- Przez ciebie gnoju zmuszona
jestem wyjechać na święta. To czas rodziny.
Obiecywałeś gnoju, że
spędzę go z moim synem! -
- Kinga on nie jest już małym
chłopcem. Poradzi sobie!-
- Ty stary niedojrzały
ramolu, zobacz na siebie, jak sobie radzisz???
Pijesz, ćpasz, straciłeś
kolejny kontrakt i ty śmiesz mówić o moim synu, że poradzi sobie,
gdy nie ogarniasz niczego.
Nawet z sikaniem masz problemy, bo generalnie jesteś nawalony do
tego stopnia, że nie trafiasz do otworu!- Rzucając celnie i zbyt
mocno w niego poduszką, odwróciła się znikając w przestrzeni
korytarza. Z zewnątrz dochodził stukot jej bosych stóp o drewniane
schody. Wyszła kompletnie naga kradnąc mu kołdrę, którą się
zawinęła. Chłodne zimowe powietrze szybko przyprawiło go o
dreszcz. Postanowił szybko okryć się starym, nieprzyjemnym w
dotyku kocem. Dobrze wiedział, iż czekanie w ich przypadku niczego
nie zmieni. Nasłuchiwał ciszy dochodzącej z przestrzeni kuchni,
gdzieś daleko w parterowej części domu. Walizki stały przy oknie.
Nawet nie zdążyli się rozpakować, pomyślał z zadowoleniem. To
wiele rozwiązywało...
Oo jak mrocznie i kryminalnie się zrobiło...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy będzie kolejna część...
A podobało się?
OdpowiedzUsuńJeżeli tak , to zapytam Mariana
O rzeczywiście, zgadzam się z poprzedniczką, mrocznie i kryminalnie, ale czemu nie...
OdpowiedzUsuńZ ciemnej nocy może urodzić się
OdpowiedzUsuńnadzieja, na jasny dzień
- Jak pan się ratuje w sytuacjach ostatecznych?
OdpowiedzUsuń- Kobiety mnie ratowały.... Takie dobre narzeczone.
/"Żółty szalik", film taki/
...
p.jzns :)...
Z Gajosem w roli głównej..
OdpowiedzUsuńPiękne kino prawdy i alkoholik jaki zacny
No tak, na plecach kobiety można się czasami wyłożyć , tylko na jak długo???
Kręgosłup jest tylko jeden takiej pani i wiesz... tak wszystko do czasu ...
Później już tylko mama jak w " Żółtym Szaliku"
Zresztą pięknie zagrała ją Szaflarska....
więc jak pamiętasz, ta kwestia o kobietach ma dalszy ciąg:
Usuń"- Ale to też się już skończyło"...
kino zacne, tam nie ma ani jednego słabego punktu, a aktorstwo też mistrzowskie, od Gajosa po Glinkę ze szczególnym uwzględnieniem Zajączkowskiej...
Świetnie pokazana słabość w sile i ta niemoc....
OdpowiedzUsuńBez alkoholu nie mogę nic..
Dokładnie , pozostaje mama , jako kobieta,
ostoja siły i słabości w
jednym. ...
Ostoją wiary w człowieka w żółtym szaliku