STAN ZAKOCHANIA
Miłość to stan umysłu, czy duszy???
Odnoszę wrażenie, że umysłu.
Znacznie łatwiej jest mi ją uporządkować, przewietrzyć, a nawet przywròcić do stanu używalności.
Bezsprzecznie to stan umysłu, bo gdy resetuje procesor ponownie jestem antarktyczną foką, a może słoniem morskim?
Wszystko w gestii umysłu...
Miłość to kwestia proporcji między endorfinami a oksytoczyną, przewaga endorfin to stan zakochania, równowaga to stały związek, przewaga oksytocyny... "stare dobre małżeństwo". Gdy zabraknie oksytocyny pojawiają się kwasy.
OdpowiedzUsuńTego jeszcze nie słyszałam. Niebezpieczeństwo poparzenia kwasem może zniwelować kolejna miłość 💗💖💙
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że to stan duszy, a później dopiero umysłu. :)
OdpowiedzUsuńByć może coś w tym jest. Jeżeli biorę to za stan umysłu, łatwiej mi się z nim uporać, tym zakochanie mi😁
OdpowiedzUsuńStan zakochania to zdecydowanie stan ciała. Wszystkie te hormony, gęsia skórka, motyle w brzuchu... Później przychodzi miłość, ale potrzebna jest wtedy również dusza, bo ciało nie wystarcza. Jeśli nie ma połączenia dusz, a ciała się uspokajają- nie ma miłości.
OdpowiedzUsuń