MÓJ PRYWATNY ĆPUN
Obudziło go zbyt głośne dobijanie się do drzwi. Wydawało mu się zbyt wcześnie na niezapowiedziane wizyty. Wściekły powoli otwierał oczy. Walenie w drzwi, stawało się bardziej donośne, niż jeszcze przed chwilą. Tak, jak przypuszczał. Nawet ósmej nie było. Nie ma takiej opcji, żeby ścigał się z Zuzanną do drzwi. Słyszał, jak je otwierała. Zawsze musiała być wszędzie pierwsza. Szefowa zamieszania, pomyślał składając swe piękne ciało w objęcia Morfeusza. Zasnął w dżinsach. Nic nowego. Grał do późna w nocy, drinkował i delektował się wolnością, jakkolwiek można ją rozumieć. Właściwie to czuł coś na kształt szczęścia, z którego wyrwało GO to łomotanie do drzwi. Dopiero teraz usłyszał jakąś bardzo dziwną dyskusję… Nie bardzo chciało mu się podsłuchiwać, ale męski głos nie pozwalał mu ponownie usnąć, a tak bardzo chciał. Nosz kur by zapiał! Zamruczał sam do siebie, podnosząc się ponownie z posłania. Przecież w tym domu nie ma warunków do snu... No i prawie rozbili by mu najważniej