SHANTARAM
Ta historia, to nic innego,jak hymn pochwalny na cześć prostoty.
W komplikacji tkwi chaos.
Życie...
Jak łatwo zabłądzić, gdy pragnie się przejść na skróty. Ulice wydłużają się w jakiś nieskończony galimatias...
Po księżną windą się nie da.. Można tylko po schodach i to na najwyższe kondygnacje...
Wszystko kosztuje: pot,znój, pokorę i wyczerpanie...
Nawet księżna...
Wszystko po to,
aby osiągnąć szacunek do samego siebie...
Główny bohater to uciekinier z więzienia o najcięższym rygorze.
Trafił tam za zabicie człowieka...
Hasz zepchnął go na dno istnienia.
Stracił rodzinę, córkę, wszystko co miał...
Uciekł z miejsca niewoli , ale wbrew zdrowemu rozsądkowi, nie odnajduje wolności. Jego życiem rządzi strach. W czasach napadów, to on budził lęk w ofiarach. Od momentu
osadzenia i ucieczki z więzienia, los budzi strach w nim...
Ogląd się z przerażeniem za siebie,
w obawie przed oprawcami, tymi którzy mogą ponownie wsadzić go za kratki.
Spokoju nie odnajduje również w Indiach.
Poznaje tutaj ludzi, których życie skazało na wygnanie.
Jego przewodnikiem zostaje poznany tuż po przylocie Prakam, który nadaje jemu całkiem nowe imię:
LIN ,
co oznacza nic innego,jak
PENIS...
Nowe imię nie bardzo przypada do gustu amerykańskiemu podróźnikowi.
Jednak już wkrótce okazuje się, iż LINBABA
dla Hindusów jest wyznacznikiem szacunku i godności. To niej już zwykły PENIS, a raczej PANPENIS,
przed którym inni oddają pokłony....
Filozofia prostoty wyznawana w Indiach odnajduje swój wyraz nawet w nazewnictwie i od razu wiadomo, kto w Indiach sprawuje władzę...
Lin zabrał ze sobą do Indii sporo pieniędzy.
Niczego nie planuje. Pragnie poznać kraj i ludzi, aby to zrobić,
uczy się języka
marathi. Prabu zabiera go do miejsca swego urodzenia, do wioski, w której żyje jego ojciec z matką. Doznaje tutaj czegoś na kształt przebudzenia. Otaczają go prości ludzie, którzy na każdym kroku pilnują, aby nie przytrafiło się jemu nic złego.
Nie znają jego mowy ciała, nawet nie potrafią odczytać z jego twarzy złości.
Wydarzenie związane z pobytem w wiosce, Lin odczytuje, jako szansę.
Poprzez fakt życia wśród zupełnie odmiennej kulturowo społeczności,
może stać się nowym człowiekiem,
stworzonym wyłącznie przez siebie.
Hindusi poczytują go za spokojnego mężczyznę,
godnego szacunku, za człowieka pobłogosławionego darem spokojnego szczęścia - SHANTARAM.
Tak właśnie nazywają go od tamtej chwili ci którzy są mu bliscy...
Mieszkańcy wioski to specyficzny lud.
Odpowiedzialność za drugiego człowieka jest wyznacznikiem ich egzystencji.
Krzywdę jaką może doznać ich gość, odbierają,
jako własną.
Poczucie odpowiedzialności jest tak głęboko zakorzenione, że podróżnik nie usypia sam.
Nad przygotowanym posłaniem trzymają
wartę członkowie rodziny Prakambera.
Sytuacja poniekąd staje się dla niego krępująca...
Męczy go nocne towarzystwo.
Po kolejnej godzinie nie wytrzymuje stresusi napięcia.
Zapytuje swojego przewodnika, dlaczego nie pójdą spać do swoich sypialni???
Prakamber odpowiada mu pytaniem,
czy on człowiek z Nowej Zelandii
( taką wersję pochodzenia przedstawił Lin na samym początku znajomości),
czy on by usnął,
mając gościa w swojej wiosce???
Filozofia prostoty i odpowiedzialności za drugiego człowieka naprawdę potrafi zawstydzić...
Ponieważ jest to historia oparta na prawdziwych wydarzeniach,
to różowo nie może być zbyt długo...
W trakcie jednej z wycieczek SHANTARAM
zostaje okradziony.
Pozbawiony środków finansowych nie może nic!
Nawet fakt zgłoszenie czynu w ambasadzie, okazuje się niemożliwy-jest przecież tylko zbiegiem...
W dodatku poszukiwanym listem gończym...
Znajomość hindi i i marathi przydają się.
Język, którym dość szybko posługuje się stał się jego narzędziem pracy.
SHANTARAM, od tamtej chwili
zaczyna świadczyć usługi na rzecz białych turystów
Dostarcza im najlepszy hasz w mieście, w ramach dobrej rozrywki i na ich wyražne zlecenie. Oprócz tego
tłumaczy rozmowy i oprowadza ich po Bombaju...
Pieniądze są dobrem samym w sobie...
Szybko się jednak okazuje,iż nie starcza ich na życie w hotelu.
Lin zaczyna życie w slumsach.
Jego przeprowadzka schodzi się z pożarem, który zabiera ze sobą wiele ofiar , a wraz z nimi ich kartonowe mieszkania...
Insnstynkt popycha go do
działania.
Ratuje wiele istnień,
ludzi, których nawet nie zdążył poznać,
zapominając o sobie.
Ludzie jednak pamiętają.
Specyficzna dla tej kultury jest wdzięczność...
Hindusi nie zapominają.
Słowo dziękuję, nie istnieje w ich słowniku.
Oni odwdzięczają się przysługą.
Tacy już po prostu są:
Pełni wdzięczności i zaufania...
Nie czytają w drugim człowieku złych intencji bo sami takimi nie zarządzają...
Natychmiast po pożarze,
Lin zostaje okrzyknięty
lekarzem.
Początkowo jest tym faktem przerażony.
Z czasem postanawia sprostać wyzwaniu.
Nie jest to takie proste . Lekarz bez leków to zwykły cudotwórca...
Kadirbaj, jako właściciel slumsów , dostrzega potencjał drzemiący w SHANTARAMIE i tym sposobem przewraca jego życie do góry nogami...
Drugie dno Indi ,schowane pod urokiem uśmiechu i serdeczności, to
CZARNY RYNEK i mafia,która nim zarządza
Pragnąc dotrzeć do źródła leków, SHANTARAM poznaje ludzi, którzy wykradają je z aptek.
Są to mieszkańcy slumsów, cierpiący na trąd.
SHANTARAM nawiązuje współpracę i tym sposobem, jako lekarz ze slumsów, znajduje dogodne źródło, z którego czerpie ratując innych...
Historia SHANTARAMA
ujęła mnie swoją autentycznością.
Pokazuje , jak prawdziwe życie, odciska się na człowieku, dokonując w
nim przemian...
POCIESZAJĄCY jest fakt, że nie tylko my Polacy żyjemy w państwie absurdów.
Ta książka jest dowodem ,
iż to ludzie tworzą prawo i zasady, nawet balansując na ich cienkiej linii praworządności...
SHANTARAM to człowiek z więzienną przeszłością.
Kara jaką odbywał nie wywołała w nim wyrzutów sumienia. Ogromny żal, jaki nim wstrząsnął, pojawił się przy zetknięciu z dobocią i potraktowaniu go, jak człowieka.
Węzienie odebiera jedynie wolność.
Paradoks kary,
polega na tym,
że dopiero będąc wolnym
i szczęśliwym, przebywając
w wiosce hinduskiego przyjaciela, pomiędzy ludźmi, otaczającymi
go opieką i szacunkiem,
odczuwa głęboki wstyd
i żal....
Ludzie traktują
go jak człowieka
a on w duszy
nie czuł się godny...
Ból i żal za popełnione czyny pojawiają się z co raz większym nasileniem.
Im więcej serdeczności i dobra, tym mocniejszy
żal, za konieczność udawania człowieka
Warto wspomnieć o nietypowej postaci, jaką jest sam przywódca mafii, właściciel slumsów i ludzi tam zamieszkałych- Kadirbaj.
To człowiek wymierzający sprawiedliwość, trzymający ludzi w ryzach, jednocześnie cechujący się niezwykłą mądrością i umiłowaniem Boga...
Na co dzień zajmujący się zabijaniem.
Nie przeszkadza mu to w prowadzeniu naprawdę głębokich rozmów , których bohaterem jest sam Bóg.
Ci co żyją tak naprawdę boją się oceniać, bo znają przenikanie się przypadków, prześlizgiwanie, jeden przez drugiego.
Dzień przypomina rybę.
Nie każdy potrafi schwytać ją w dłonie...
Czytanie stało się dla mnie pogonią za
mądrością człowiek, którego życie wyrzuciło po za margines egzystencji...
Jestem osobą bardzo szybką, a tu wbrew logice upajałam się przystankami.
Łapałam się na tym, że wprost nie mogę się doczekać nowej myśli...
Jak to jest, że człowiek tak zły , w gruncie rzeczy okazuje się wrażliwym, oddanym biednym i pokrzywdzonym???
- Bo, to nie ludzie są źli, stwierdza Kadirbaj
ale ich uczynki.
Ta historia nie jest opowieścią o świętym.
To raczej oparta na faktach,
burzliwa przygoda mordercy, ćpuna i uciekiniera,
jednego z bardziej strzeżonych więzień w Ameryce...
Na swojej drodze człowiek spotyka mnóstwo ludzi, dokonuje wyborów.
Dzięki temu
ma możliwość czerpania z ich charyzmy, wpływów i wiedzy.
Nieoczekiwanie trafia pomiędzy ludzi , których, jeszcze niedawno, pominąłby, jak trędowatych...
Zupełnie, jak w życiu.
Sięgnęłam po tę książkę drugi już raz ...
Nie uwierzycie, czytam, jak za pierwszym, pełna emocji, próbując spamiętać wszystkie te mądrości....
W komplikacji tkwi chaos.
Życie...
Jak łatwo zabłądzić, gdy pragnie się przejść na skróty. Ulice wydłużają się w jakiś nieskończony galimatias...
Po księżną windą się nie da.. Można tylko po schodach i to na najwyższe kondygnacje...
Wszystko kosztuje: pot,znój, pokorę i wyczerpanie...
Nawet księżna...
Wszystko po to,
aby osiągnąć szacunek do samego siebie...
Główny bohater to uciekinier z więzienia o najcięższym rygorze.
Trafił tam za zabicie człowieka...
Hasz zepchnął go na dno istnienia.
Stracił rodzinę, córkę, wszystko co miał...
Uciekł z miejsca niewoli , ale wbrew zdrowemu rozsądkowi, nie odnajduje wolności. Jego życiem rządzi strach. W czasach napadów, to on budził lęk w ofiarach. Od momentu
osadzenia i ucieczki z więzienia, los budzi strach w nim...
Ogląd się z przerażeniem za siebie,
w obawie przed oprawcami, tymi którzy mogą ponownie wsadzić go za kratki.
Spokoju nie odnajduje również w Indiach.
Poznaje tutaj ludzi, których życie skazało na wygnanie.
Jego przewodnikiem zostaje poznany tuż po przylocie Prakam, który nadaje jemu całkiem nowe imię:
LIN ,
co oznacza nic innego,jak
PENIS...
Nowe imię nie bardzo przypada do gustu amerykańskiemu podróźnikowi.
Jednak już wkrótce okazuje się, iż LINBABA
dla Hindusów jest wyznacznikiem szacunku i godności. To niej już zwykły PENIS, a raczej PANPENIS,
przed którym inni oddają pokłony....
Filozofia prostoty wyznawana w Indiach odnajduje swój wyraz nawet w nazewnictwie i od razu wiadomo, kto w Indiach sprawuje władzę...
Lin zabrał ze sobą do Indii sporo pieniędzy.
Niczego nie planuje. Pragnie poznać kraj i ludzi, aby to zrobić,
uczy się języka
marathi. Prabu zabiera go do miejsca swego urodzenia, do wioski, w której żyje jego ojciec z matką. Doznaje tutaj czegoś na kształt przebudzenia. Otaczają go prości ludzie, którzy na każdym kroku pilnują, aby nie przytrafiło się jemu nic złego.
Nie znają jego mowy ciała, nawet nie potrafią odczytać z jego twarzy złości.
Wydarzenie związane z pobytem w wiosce, Lin odczytuje, jako szansę.
Poprzez fakt życia wśród zupełnie odmiennej kulturowo społeczności,
może stać się nowym człowiekiem,
stworzonym wyłącznie przez siebie.
Hindusi poczytują go za spokojnego mężczyznę,
godnego szacunku, za człowieka pobłogosławionego darem spokojnego szczęścia - SHANTARAM.
Tak właśnie nazywają go od tamtej chwili ci którzy są mu bliscy...
Mieszkańcy wioski to specyficzny lud.
Odpowiedzialność za drugiego człowieka jest wyznacznikiem ich egzystencji.
Krzywdę jaką może doznać ich gość, odbierają,
jako własną.
Poczucie odpowiedzialności jest tak głęboko zakorzenione, że podróżnik nie usypia sam.
Nad przygotowanym posłaniem trzymają
wartę członkowie rodziny Prakambera.
Sytuacja poniekąd staje się dla niego krępująca...
Męczy go nocne towarzystwo.
Po kolejnej godzinie nie wytrzymuje stresusi napięcia.
Zapytuje swojego przewodnika, dlaczego nie pójdą spać do swoich sypialni???
Prakamber odpowiada mu pytaniem,
czy on człowiek z Nowej Zelandii
( taką wersję pochodzenia przedstawił Lin na samym początku znajomości),
czy on by usnął,
mając gościa w swojej wiosce???
Filozofia prostoty i odpowiedzialności za drugiego człowieka naprawdę potrafi zawstydzić...
to różowo nie może być zbyt długo...
W trakcie jednej z wycieczek SHANTARAM
zostaje okradziony.
Pozbawiony środków finansowych nie może nic!
Nawet fakt zgłoszenie czynu w ambasadzie, okazuje się niemożliwy-jest przecież tylko zbiegiem...
W dodatku poszukiwanym listem gończym...
Znajomość hindi i i marathi przydają się.
Język, którym dość szybko posługuje się stał się jego narzędziem pracy.
SHANTARAM, od tamtej chwili
zaczyna świadczyć usługi na rzecz białych turystów
Dostarcza im najlepszy hasz w mieście, w ramach dobrej rozrywki i na ich wyražne zlecenie. Oprócz tego
tłumaczy rozmowy i oprowadza ich po Bombaju...
Pieniądze są dobrem samym w sobie...
Szybko się jednak okazuje,iż nie starcza ich na życie w hotelu.
Lin zaczyna życie w slumsach.
Jego przeprowadzka schodzi się z pożarem, który zabiera ze sobą wiele ofiar , a wraz z nimi ich kartonowe mieszkania...
Insnstynkt popycha go do
działania.
Ratuje wiele istnień,
ludzi, których nawet nie zdążył poznać,
zapominając o sobie.
Ludzie jednak pamiętają.
Specyficzna dla tej kultury jest wdzięczność...
Hindusi nie zapominają.
Słowo dziękuję, nie istnieje w ich słowniku.
Oni odwdzięczają się przysługą.
Tacy już po prostu są:
Pełni wdzięczności i zaufania...
Nie czytają w drugim człowieku złych intencji bo sami takimi nie zarządzają...
Natychmiast po pożarze,
Lin zostaje okrzyknięty
lekarzem.
Początkowo jest tym faktem przerażony.
Z czasem postanawia sprostać wyzwaniu.
Nie jest to takie proste . Lekarz bez leków to zwykły cudotwórca...
Kadirbaj, jako właściciel slumsów , dostrzega potencjał drzemiący w SHANTARAMIE i tym sposobem przewraca jego życie do góry nogami...
Drugie dno Indi ,schowane pod urokiem uśmiechu i serdeczności, to
CZARNY RYNEK i mafia,która nim zarządza
Pragnąc dotrzeć do źródła leków, SHANTARAM poznaje ludzi, którzy wykradają je z aptek.
Są to mieszkańcy slumsów, cierpiący na trąd.
SHANTARAM nawiązuje współpracę i tym sposobem, jako lekarz ze slumsów, znajduje dogodne źródło, z którego czerpie ratując innych...
Historia SHANTARAMA
ujęła mnie swoją autentycznością.
Pokazuje , jak prawdziwe życie, odciska się na człowieku, dokonując w
nim przemian...
POCIESZAJĄCY jest fakt, że nie tylko my Polacy żyjemy w państwie absurdów.
Ta książka jest dowodem ,
iż to ludzie tworzą prawo i zasady, nawet balansując na ich cienkiej linii praworządności...
SHANTARAM to człowiek z więzienną przeszłością.
Kara jaką odbywał nie wywołała w nim wyrzutów sumienia. Ogromny żal, jaki nim wstrząsnął, pojawił się przy zetknięciu z dobocią i potraktowaniu go, jak człowieka.
Węzienie odebiera jedynie wolność.
Paradoks kary,
polega na tym,
że dopiero będąc wolnym
i szczęśliwym, przebywając
w wiosce hinduskiego przyjaciela, pomiędzy ludźmi, otaczającymi
go opieką i szacunkiem,
odczuwa głęboki wstyd
i żal....
Ludzie traktują
go jak człowieka
a on w duszy
nie czuł się godny...
Ból i żal za popełnione czyny pojawiają się z co raz większym nasileniem.
Im więcej serdeczności i dobra, tym mocniejszy
żal, za konieczność udawania człowieka
Warto wspomnieć o nietypowej postaci, jaką jest sam przywódca mafii, właściciel slumsów i ludzi tam zamieszkałych- Kadirbaj.
To człowiek wymierzający sprawiedliwość, trzymający ludzi w ryzach, jednocześnie cechujący się niezwykłą mądrością i umiłowaniem Boga...
Na co dzień zajmujący się zabijaniem.
Nie przeszkadza mu to w prowadzeniu naprawdę głębokich rozmów , których bohaterem jest sam Bóg.
Ci co żyją tak naprawdę boją się oceniać, bo znają przenikanie się przypadków, prześlizgiwanie, jeden przez drugiego.
Dzień przypomina rybę.
Nie każdy potrafi schwytać ją w dłonie...
Czytanie stało się dla mnie pogonią za
mądrością człowiek, którego życie wyrzuciło po za margines egzystencji...
Jestem osobą bardzo szybką, a tu wbrew logice upajałam się przystankami.
Łapałam się na tym, że wprost nie mogę się doczekać nowej myśli...
Jak to jest, że człowiek tak zły , w gruncie rzeczy okazuje się wrażliwym, oddanym biednym i pokrzywdzonym???
- Bo, to nie ludzie są źli, stwierdza Kadirbaj
ale ich uczynki.
Ta historia nie jest opowieścią o świętym.
To raczej oparta na faktach,
burzliwa przygoda mordercy, ćpuna i uciekiniera,
jednego z bardziej strzeżonych więzień w Ameryce...
Na swojej drodze człowiek spotyka mnóstwo ludzi, dokonuje wyborów.
Dzięki temu
ma możliwość czerpania z ich charyzmy, wpływów i wiedzy.
Nieoczekiwanie trafia pomiędzy ludzi , których, jeszcze niedawno, pominąłby, jak trędowatych...
Zupełnie, jak w życiu.
Sięgnęłam po tę książkę drugi już raz ...
Nie uwierzycie, czytam, jak za pierwszym, pełna emocji, próbując spamiętać wszystkie te mądrości....
Przemiana diabła w anioła? Reguła jest inna... No, ale wyjątki są potwierdzeniem reguły.
OdpowiedzUsuńA istnieje odwrotna?
OdpowiedzUsuńTrudno jest wyczuć dobro bez🤔braku znajomości konsekwencji
To nie przemiana w anioła to próba życia na krawędzi z diabelską konsekwencją
Książki nie czytałam, ale kojarzę, bo w księgarni której pracuje jest bardzo popularna. Kto wie, moze kiedyś się skusze i ją przeczytam, choć trochę nie moja tematyka.
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem, to jest rownież druga część 'Cień góry'.
Obie warte przeczytania.
UsuńPokazują nie tylko życie SHANTARAMA
ale cień wojny afgańskiej, jak Rosjanie i Amerykanie manipulują afgańską ludnością.
Dają im najnowocześniejsza broń.
Afgańczycy testują ją strzelając, brat do brata, podając się po stronie Amerykanów to Rosjan.
Główny bohater opowiada swoją prawdziwą historię, żeby przeżyć ima się różnych zajęć i tak między wieloma ,wkręca się w handel paszportami.
Sam również wiele podróżuje i zakochuje się w miłości zabronionej -Karli.
Urzekło mnie w tej książce, to, że pokazuje, jak trudno w takim świecie odróżnić dobro od zła i dopiero to co z nas ukształtuje historia, może stać się źródłem oceny...
Tylko dobre uczynki kształtują dobrego człowieka.
Jak zaczniesz czytać, to wsiąkniesz na anen
Całość brzmi dość skomplikowanie, jednak przy tym zachęcająco. Lubię jak w książce są takie zwroty akcji, rożne emocje i tym podobne sprawy.
OdpowiedzUsuńCo do grupy Hunter to moim zdaniem mają całkiem dobrze dopasowane dźwięki do tekstów, tworzą spójną i dość intrygującą całość.
Pozdrawiam!
Właściwie to książka kultowa
OdpowiedzUsuńMówi o sprawach o których przeciętnie żyjący człowiek nie na pojęcia.Zresztą temu służą książki- poznaniu, nieznanego.
Hunter, muzyka demolka😁😄😃, czad jest
Czytałam jakoś na jesień w zeszłym roku. Momentami męczyłam ale ogólnie mam pozytywne wspomnienia związane z tą książką :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest napisana w takim wschodnim stylu przemyśleń, filozofii.
UsuńDo 100 stron się człowiek oswaja...
To co mnie w niej urzekło, to sposób w jaki bohater pokazuje, jak przeszłość odciska się na teražniejszości i, jak trudno od niej uciec.
Facet ucieka z więzienia, aby poczuć się wolnym, a tu na każdym rogu strach, że go złapią, że wróci, póžniej próba przystosowania do życia.
Momentami czułam, się tak, jakby bohater chciał powiedzieć, że nie da się oszukać przeznaczenia...