Posty

MIŁOSNA ETIUDA - wiadomego autorstwa

Obraz
  Cisza … Taka lekka. Symfonia spokoju. Upaja ł a si ę koncertem granym na trzy. Tyk, tyk, tyk – zegar wygrywa ł hejna ł wolnego przemijania. Ponownie sama z sob ą na trzy. W oddechu, w kt ó rym ci ą gle by ł . Odgradza ł a si ę od jego ż aru, drzwiami zamkni ę tymi na trzy. Magiczna liczba oddech ó w z ż arem i murzy ń skim zadem. Na trzy zapomina ł a o huraganie mi ł o ś ci. Na trzy zniknie wszystko, opr ó cz zapachu jego sk ó ry. Powietrze g ę stnieje od aromatu m ę sko ś ci – ono nie zna ł o czasu, nie s ł ysza ł o taktu wygrywanego na trzy … Drga ł o g ę stym wspomnieniem. Testosteron ci ą gle ta ń czy ł na czerwcowych nutach po ł udnia. Wnika ł porami sk ó ry, pieszcz ą c receptory dotykiem minionego. Burzy ł aur ę spokoju. Palcami wspomnienia dotyka ł a chwil ę . Nadal by ł a gor ą ca … Na trzy … Czy tego chcia ł a: Wyczekiwania, t ę sknoty romantycznych bana łó w??? Mia ł a przecie ż t ę swoj ą cisz ę , zatopion ą w szcz ęś liwej s

"MIŁOSNA ETIUDA " JOANNA PIK

Obraz
  JOANNA PIK MI Ł OSNA ETIUDA     „ To był jej pociąg. Ten ostatni. To był pociąg do miłości. Zdążył ruszyć, gdy wskoczyła do ostatniego wagonu. Dawno zapomniała o minionych latach, przeżytych w totalnej pustce – bez niego… Czuła się tak, jakby w jej   życiorysie nie było tej długiej przerwy. Tylko te dzieci, które rosną zbyt szybko, jakby ktoś szprycował je nieustannie sterydami” I Chowa ł a si ę w niego niczym w parasol, kt ó ry chroni ł j ą przed dniem. Nie lubi ł a jasno ś ci … Blask poranka zaostrza ł kontury twarzy, odkrywa ł staro ść . Krad ł zapach, w zazdro ś ci o dzie ń . Z magiczn ą si łą przenosi ł a si ę w receptory jego sk ó ry. Znowu ś wiat ł o … Pragn ęł a ż y ć w nieko ń cz ą cej si ę nocy jego cia ł a. - Malutka boj ę si ę , ż e ci ę zgniot ę – Szepta ł , wnikaj ą c w ni ą ca ł ym sob ą . Nie by ł a ju ż Ewk ą . By ł a w nim. On w niej. Zabiera ł a mu sk ó r ę , aby chwil ę w niej pomieszka ć . - Nigdy ni

ZROZUMIEĆ NIE ZNACZY ROZUMIEĆ :)

Obraz
 Eliss uwielbia czytać. Zupełnie jej nie przeszkadza, że wykonuje tę czynność bez większego zrozumienia. W związku z faktem uwielbienia przez nią werbalnych oznak życia znaków, wiem już o wszystkich promocjach. Przy okazji czytania na głos, z podziałem na role, dowiedziałam się między innymi o: Lekach na potencję, naprawdę, mają popyt, na zatwardzenie i rozwolnienie. Nie miałam pojęcia, że można tak jednym wdechu przejść od sraczki, do sexu. Żyję widocznie zbyt krótko. W wykonaniu 90 - latki, nie ma niewykonalnych ruchów.  Można wszystko. Próbowałam pilotem ją zneutralizować. DUPA Eliss przeczytała przy końcówce kawy o jakiś lekach na prostatę.  Nie mogę jej zlokalizować. Trochę się spociłam.  To był ten moment kiedy pomyślałam, że trzeba skończyć z tą gównianą lekturą z Aldika.  Zeszłam o siódmej rano do jej prywatnej biblioteczki, z nadzieją, że więcej nie usłyszę o lekach na zgagę.Gorsza może być tylko rzeżączka. Wtedy natrafiłam na coś co jęczy w nocy i w dzień. Nawet, jak trzymam

NAJSŁABSZE OGNIWO

Obraz
  Pomyślałam , że mòj przypadek powinien być zabezpieczony rentą. Opiekun z darmowym pakietem też by sie przydał, bo co raz trudniej ogarniam rzeczywistość, a jakby tego mało było zaczęłam się zachowywać jak profesjonalny kamikadze. Ustaliłam już powyżej, a teraz punkt, po punkcie. 1.Od dnia owego nie opuszczam domu  bez prawnego opiekuna 2. Trzymam się narzuconego wcześniej harmonogramu, aby przeżyć. 3. Nie wychylam się 4. Staram się o rentę. Łatwo nie jest. Mojego przypadku dotąd nie diagnozowano. 5. Poszukję spadochronu. 6. Omijam drzewa, liny i wysokości.. Zapomniałam, a może nie chciałam pamiętać o tym lęku wysokości, bo przecież nie będę się wyłamywać za stara jestem... I ... Poszlo Zapięcie, zabezpieczenie, jakieś haczki, przypinki , łapki. Dopiero , gdy pokonałam pierwszy szczebel, dzielący mnie od ziemi , stwierdziłam: - JOANNA! Co Ty robisz tu??? Było za późno!!! Najgorsze , że jak już byłam tak wysoko, że strach się obsrać i nie to, że nie wypada, tylko z takiej wysokości, m

CZY KTOŚ JESZCZE WIDZIAŁ ZENKA?

Obraz
Jak wyrąbałam w te drzwi, a kasku nie miałam, to aż ochroniarz z bólu syknął i przygryzł sobie język. Spojrzałam w jego stronę, mimo narastającej fali frustracji. Spojrzałam, generalnie nie patrzę tam gdzie oczy nie ciągną, ale w tym przypadku stało się tak jakoś inaczej. Zobaczyłam, że przeciera usta. Podniósł tę całą ochronę z twarzy. Przejął się tak, że przygryzł sobie język, jak uderzałam, w tę szklaną witrynę. To nie ten, tylko pomyślałam.   Chociaż nie powiem, żal mi się człowieka zrobiło, że przeze mnie krwawi. Za takich klientów, jak ja to mu się szkodliwe należy, tylko pomyślałam, bo przez te moje przypadki , to już nie jestem taka empatyczna jak kiedyś… No tak, to nie ten. Tamtemu oczyska zbiegały się do samego środka. Trochę się nawet uspokoiłam. Ten dzisiejszy wyglądał sympatyczniej. Uśmiechnął się nawet, może i ze strachu, bo z ust krew mu nadal ciekła. Ten grymas, który tak naiwnie pomyliłam z sympatycznym odruchem, mógł być strachem. Gość ewidentnie się