Ingerencja Boska
Z życiem jest tak, że dostajemy w nim to, co sobie wypracujemy. Moje musiałam dostać od Boga, pewnie z okazji dnia Świra, może sfiksowanej Zołzy, bo jest niesamowicie rozrywkowe. Szkopuł w tym, że o nic nie proszę. Ze mną jak z dzieckiem, bo jakoś nie potrafię się go pozbyć, kręcą mnie tylko przyjemności i dziwne biegi w plenerze Nie ogarniam zupełnie, jak to jest, ale od jakiegoś czasu, zupełnie bezwolnie, zajmuję się tym co kocham. W dodatku absolutnie nie narzekam na brak czasu... Mam go w nadmiarze... Bieganie to taki stan, w którym po pokonaniu pierwszego kilometra myślisz sobie : Mnie to chyba zdrowo porąbało. Co to za sport, w którym rzygasz oddechem.... W drugim, mam tak często, chcę wracać do domu, usiąść na swoim ulubionym wypoczynku i przeczytać wreszcie tę książkę, której przez to cholerne bieganie nie mogę ukończyć. Na trzecim jest wszystko: Sikanie, szukam krzaków i obłęd w oczach . Zaraz po przysiadzie, przypominam sobie, że powinnam się napić. Dziw