Posty

POTĘGA

Obraz
Dzieci są jak drzewa . Potargane wiatrem wpadają w nasze ramiona, aby nie paść niżej... Matka... Istota pełna błędów, po ludzku niedorobiona, kochająca , jak sam Bóg...

BANAŁ

Obraz
Tak sobie zaplanowałam, że przyjadę, poleżę, poudręczam się, pomarudzę, szaty rozedrę i może popłaczę...  I nawet sobie nie pochlipałam... Przyjechałaś mój ty Aniele Stróżu, a przecież wiesz, że już głupot nie robię. Zakład muszę wygrać, to się trzymam dnia. Dawno nie jadłam tak pysznego śniadania, bo dawno mi nikt tak nie zapodał :) Rozpuściłam się, jak cukier w gorącej wodzie.  W te warcaby, to mogłaś sobie podarować.... Obiecuję, to był już ostatni raz, kiedy przegrałam. Ćwiczę i się odegram. Może na kolejnym wypadzie.  Nawet kapusta kwaszona i rewolucja - też były z zaskoczenia, bo kto by się spodziewał, że ulewa, burza i rewolucja się zmówią i dopadną mnie w jednym czasie... Nawet Twój parasol trzymany, raz wyżej, raz niżej życie mi uratował w ten dzień ...  Przyjaźń - brzmi, jak banał. Nikt o niej nie myśli w kategorii ekskluzywnej wartości.  Aż trudno uwierzyć, że tyle wytrzymałyście z tym moim sinusoidalnym temperamentem. Wiem, wiem, że potrafię umęc

Mój prywatny Bóg

https://youtu.be/y1Xb0Zs7Hz8 https://youtu.be/y1Xb0Zs7Hz8 Grzmi... Rozpędzona kula przemieszcza się w stronę wyznaczonego celu. Mój prywatny Bóg w kulki ze mną gra. Trzasnęło... Śmieje się głośno z moich marzeń. Robi to tak basowo, że muszę uszy zatykać, aby mi nie poszły bębenki. Trzyma się pod boki rozbawiony, a długa broda nie przestaje mu drżeć. - Te-Pokazuje długim palcem w moją stronę. - Kreatorka jutra!!! - Ten sarkazm zaczyna mnie wkurzać. - Nie myśl  - Pokłada się że śmiechu -Od myślenia jestem ja! - Gruchnęło, ale za to jak. Powietrze przeszył zapach spalenizny. Mój prywatny Bóg wygrał ze mną kolejną partię.... Jest już po burzy. Świeci słońce... Kobiety nie powinny myśleć... Jest znowu pięknie...

Żyć dla siebie :)

Obraz
Poranne słońce łaskotało mnie po nosie. Wolno otwierałam oczy. Dziwnym trafem, bo dochodziła dopiero szósta rano, energia rozpierała mnie od środka. Dawno nie czułam się tak szczęśliwa... Kurcze chyba mi, że tak to określę, zwrotnice poszły, albo jak to ubiera w słowa młody: ODWALIŁO MI NA MAXA Wstałam i załączyłam po raz kolejny ZAZ. Dopiero gdy skończyłam słuchać, zdałam sobie sprawę, jak daleko przesunęłam własną osobę w hierarhii wartość. Nie wszystkim należy pomagać. Teraz to wiem. Jest zbyt późno na analizę problemu. Sprawy poszły zbyt daleko. Jeszcze jedno, czasami warto stawiać na siebie - wyłącznie na siebie. Czytasz to, wiem. Tacy ludzie jak ty,  powinni być umieszczani w piwnicy, w oczekiwaniu na śmierć, przecież sam o tym wiesz... Śpiewam razem' z ZAZ "Si jamais j'ublie " Drzwi do mojego salonu uchylają się  nieznacznie : -Cieszę się, że wróciłaś do siebie, bo lubię, jak Ci odwal, ale do 12 daj mi mamo pospać, jest szósta rano. - Tak

ZE ŚMIERCIĄ MI DO TWARZY

Obraz
 Rodzą się zawsze razem: Śmierć i życie. Nierozłączni od chwili poczęcia. Bliźniaki syjamskie splecione w uścisku przetrwania. Spokojnie, dzisiaj nie będę obarczać winą sprawców mojej egzystencji, oni borykają się z tym samym problemem, tylko za bardzo nie mogą już nim obciążyć własnych rodziców, po za nawiasem-całkiem przyzwoite określenie, jak na bezpłatnych zabójców- RODZICE Ze śmiercią mi nawet do twarzy... RODZI SIĘ CZŁOWIEK, RODZI SIĘ ZAPACH pachniemy pupą niemowlaka, powiewem życia, otwarci na wykładnię istnienia... Odchodzimy równie bezbronni, co na wejściu, obarczeni przeszłością, genami sprawców naszego istnienia, w pampersie  z głową pełną wspomnień. Odchodzimy z fetorem życia.... -Czy ja umieram? - Pytał, w stanie przebudzenia. Od tygodnia bliźniak śmierci porywał go kolorowym autokarem na drugą stronę istnienia. Dziadek wygrał bilet do Raju. -A chcesz tato? Czy zostaniesz jeszcze z nami - Pytała 60 - letnia córka 92 letniego ojca. - Chcę- Odchodził w swó

Dżentelmen

Obraz
Wiatr zmierzwił jego gęstą fryzurę. Był tak przystojny, że z wrażenia   jakbym mogłam to bym usiadła, tylko nie bardzo miałam gdzie... Mój Adonis, wraz z koszem wypełnionym po brzegi zakupami, zniknął gdzieś pomiędzy regałami i skrzyneczkami, w których szkła wygrywały majowe melodie o grillu. -Ding, dong-grały wesoło:) -Nadszedł browca czas- Postukiwały wesoło. Adonis uśmiechał się rozanielony do brzydkich, szklanych szyjek... Patrzyłam za przystojnym nieznajomym. Dostrzegłam to w niemym błysku jego źrenic. Adonis wydawał się niepocieszony. -Ah - Westchnęłam zbyt głośno. Krtań zawstydzona,  dusiła beznamiętną głoskę... Adonis musiał usłyszeć ten wiatr na głosce - h- nie robiącej hałasu . Spojrzał w moją stronę wymownym milczeniem. Widziałam to w jego oczach   ... Zapomniał o grillowych dodatkach. Patrzyliśmy oboje, w jedną stronę, jak myśliwi na dziką zwierzynę. Przystojniak szedł przodem, na długich masywnych kończynach, a jego umięśnione pośladki przebijały się prz
http://londynsrondyn.blogspot.com/