TROCHĘ MNIE POŁAMAŁO, ALE CIESZĘ SIĘ, ŻE POWRACAM
Tak bardzo się cieszę, że nadal jesteście. Nie pisałam tak długo, bo złożyło się zbyt wiele zmian. Przepraszam mocno, że tak zawiodłam. Wzięłam na siebie zbyt wiele planów, projektów, ale jesteście i to jest najpiękniejsze. Jestem prawie zdrowa, ale wiadomo, że czas nie ch.. i nie staje. Człowiek idzie w stronę słońca i co rusz, coś mu się przykleja do podeszwy :)
Nie ma bata na Mariolę, ten czas przejdzie do historii. Mistycznym spojrzeniem ogarniam dzieci z przyszłości, wkuwających brzydką datę zdarzenia paranormalnych na pamięć,odklejonych od rzeczywistości. Widzę ludzi przypiętych pasami strachu do szczepionek. Widzę ponownie schizę lęku tych co chcą żyć, bo wierzą we własną nieśmiertelność. Zaprawdę powiadam Wam – wypowiadam kwestię księdza, bo bardzo chciałam, co zrobić, że bez wzajemności. Karmelici Bosi wynieśli mnie siłą na butach z klasztoru i tak piszę te głupoty po dziś dzień, egzystując w epoce schowanych twarzy, ukrytych bandytów i tych co nimi nie są, ludzi sparaliżowanych chorobliwym lękiem śmierci, schwytanych na gorącym uczynku paranoi nieśmiertelności, wykładających kartę szczepień na hasło korona, jak dziwka przed alfonsem w pierwszym dniu pracy. Funkcjonujemy w czasach paradoksu na skalę kosmosu, pomiędzy tłumem zamaskowanym, który nie zważając na dystans higienicznego przetrwania ląduje w Biedrze na zakupach, parkując wózek w dupie stojącego z przodu konsumenta, przesuwając w ten sposób kolejkę do przodu. Nienawidzę zakupów. Tutaj nigdy nie wiadomo, kto zaparkuje na moich czterech literach. Dziś jest gorąco ponad wymiar. Nie narzekam, jeszcze zdążę się zestarzeć. Dochodzi siódma rano. W uszach mam słuchawki. Słucham Skunk Anansie, „ YOU LL FOLLOW ME DOWN”. Rozczula mnie. W Saharze oczu pojawia się oaza. Zawsze tak mam. Niewielkie pomieszczenie wypełniają seniorzy. Przeważają w tym zgrupowaniu. Mój rocznik, albo wymarł, albo ukrywa się w okopach ze wstydu. Liczę. Jestem trzecia. Wszystko mnie wkurwia i napina, a najbardziej brak swobody. Za moment się uduszę, jak nie zdejmę tego dodatku do twarzy. Moje usta są smutne za tym opakowaniem. W przestrzeni okienka rejestracji majaczy sylwetka faceta. Chyba jest na moje lata. Widzę fajne tatuo na łydce. Zboczenie. Podobają mi się tak elegancko wyrzeźbione nogi. Resztę powinnam wyciąć. Wygląda trochę niechlujnie.
Z gruntu łysy
byłby przystojniejszy. Nie mam pojęcia, dlaczego mężczyźni na siłę trzymają
włosy. Zastanawiam się, czy modeluje je
łojem własnej produkcji, czy woskiem z drogerii. U mnie w rodzinie sami
łysole. Syn się panicznie boi bardziej o włosy niż o mózg. Jakie czasy, takie
lęki. Mawiają, że mądrej głowy włos się nie trzyma. Gość z niechlujem na
głowie, wygląda na świadome zjawisko. Tonem nie znoszącym dezaprobaty dyktuje warunki.
Podoba mi się ta linia melodyczna. Nie dopuszcza panienki z wydawki do głosu.
Zresztą wygląda na taką, co nie myśli samodzielnie. Myślę sobie: Do brzegu. Łydka opuszcza
pomieszczenie. Nie robi się przez to luźniej. Nie wiem, jak można się tak
ciągle rozmnażać. Nie lubię tłumów. Do okienka podchodzi leciwy senior. Na moje
oko, przyznaję że się nie znam, dobiega osiemdziesiątki. Mówi bardzo głośno.
Wszyscy, nawet Ci poza pomieszczeniem znają go już z imienia i z nazwiska.
Czwarty raz powtarza swoje dane osobowe. Myślę sobie, że kobiecie z okienka
przydałoby się szkolenie z personalnej obsługi i z zakresu ochrony danych
osobowych. Domyślam się, że mężczyzna nie słyszy i nie polubił się z aparatem
słuchowym. Czekam cierpliwie, a w głowie układam sobie, jakby to zrobić, jakbym
nie zdążyła odejść na czas, żeby ktoś za mnie do takiej cholernej wydawki
chodził i załatwiał moje sprawy, jak już się tak zepsuję, że nie będę się
nadawała na publiczne występy. Życie jest beznadziejne, że nie kończy się ze
zdrowiem i urodą. Chcę wyglądać w trumnie wyjściowo. Ta z drugiej przestrzeni pyta się grzecznie,
ale głośno o szczegóły, których nie powinnam słyszeć. Jestem wściekła. Wiem
dlaczego. Ponownie ten ból. Gdybym była monitorem, albo teleskopem,
wyświetliłabym napis „ CISZA”. Obok mnie robi się maskowo i tłumnie. Nikt nie
tańczy, bo to nie bal maskowy. Seniorka pierdoli, jak potłuczona budząc we mnie
instynkt mordercy. Ona głośno, pan przy wydawcę krzyczy, bo nie słyszy, ale
zauważa zamieszanie. Cholerne rozmnażanie. Nawet dobrze, że jestem w wieku
odchodzenia. Pani seniorka, ale młodsza
od tego, co się w wojnę rodził i Hitlerowi się nie spodobał, mówi co raz
głośnie : - Jak ten dziadek się wydziera!
Mam ochotę
wywalić jej w ten kaczana w ten pusty łeb. Ona komentuje, mężczyzna przy wydawcę
już krzyczy. Słyszę ponownie : Jak to krzyczy, na sąsiednim osiedlu go słyszą!
To już wiecie, dlaczego jestem przeciwnikiem rozmnażania. Giwera się
automatycznie odbezpiecza. Odwracam się w stronę kierowniczki zamieszania.
Widzę, że baba jest brzydka. Żal mi, bo głupia też. Dostała dubeltowy pakiet od
Boga. Widzi mój wzrok. Nie przestaje przekrzykiwać, tego co w wojnę się
urodził. Jestem gotowa zabić babę. Baba
tłok robi, mimo, że brzydka i głupia. Staram się mówić wyraźnie w tym gównie na
twarzy: - Jak patrzę i słucham tak panią, to jestem za: Aborcją, agresywną
antykoncepcją i wazektomią! – Seniorka patrzy. Mam w nosie, co mi powie. Niech się
zamknie, bo ją wyprowadzę. – W pierwszej klasie podstawówki mojego syna uczono
szacunku dla ludzi starszych. Pani zdaje się z edukacji to: Wagary i na ciągłym
gigancie!- Moja kolej. Podchodzę do
wydawki. Nie jestem szczepiona. Pogryzłabym ją, ale może się okazać, że jest
głupia, brzydka, zawszawiona i nieszczepiona. Pierdole taki interes. Odwracam
się w jej stronę jeszcze raz. Niech zapamięta moją zamaskowaną twarz.
Nie znoszę wszelkich tłumów, kolejek, urzędów itp.
OdpowiedzUsuńjadowite myśli i to dość mocno skondensowane. kolejka najwyraźniej jak za komuny - nikt się nie ożenił ani nie rozwiódł? może choć poród pospieszny gdzieś przy filarze?
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś już.
OdpowiedzUsuń