MÓJ PRYWATNY ĆPUN

XXX
Ten telefon. Obudził ją. Podświadomie czekała na wiadomość od niego. Mimo wszystko ją zaskoczył.
Poukładała sobie w głowie, ale wyszło, jak zwykle. Tęsknota zbierała plony...
Najgorszy był ten stan walki i oczekiwanie na wygraną z samą sobą. Nie potrafiła już być na szczycie.
Zapomniała, jak może tego dokonać. Przez tą cholerną miłość ponosiła klęskę jedną po drugiej.
Chyba jeszcze nikogo i tak bardzo, jak jego. Spalała się w ogniu własnego uczucia, oczekiwaniem, tęsknotą i wiarą, że wszystko się jakoś poukłada. Straciła kontrolę nad sobą i trudno jej było jasno określić, co się takiego z nią działo. Diagnoza … Nie była psychiatrą … Przypadek z powikłaniami głupiej miłości...
Zaciągała się jego zapachem, a przecież nie było go przy niej. Odnajdowała jego ślady na poduszce. Wtulała się w nią, jakby bała się zgubić trop. Czuła dotyk dłoni, wszędzie tam, gdzie zbiegały się w pieszczocie, mokre pocałunki. Musi z tym skończyć bo zwariuje. Powinni sobie wszystko wyjaśnić.
Niech wraca do żony. Po co jej to wszystko. Powinna spać, a ona wącha poduszki.
Wszystko jej z rąk leciało tego popołudnia. Nie mogło to dobrze wyglądać.
- Czy zostanie nam chociaż jedna szklanka do jutra- Śmiał się z niej Adam, gdy sprzątał zbitą zastawę, tuż przed jego wyjściem z domu do ojca.
Jej nie wydawało się to takie zabawne. Szczególnie teraz, gdy leżała w ciszy poranka i przypomniała sobie ten ciężki sen, który ją na dobre obudził…. Dlaczego śniły się jej dzieci – jego dzieci. Przecież nigdy ich nie widziała. Rzeczywiście, dopiero teraz sobie przypomniała. Damian pokazywał jej na początku znajomości zdjęcia dzieci. Karol był bardzo do niego podobny. Zbyt dużo myślała o jego rodzinie.
To pewnie z tego powodu śnił się jej ten blondynek, który skakał z nią w przestrzeń oceanu, przywiązany do niej liną. Jakby tego było małą, to jego córka pojawiła się tej samej nocy, ale w zupełnie odmiennej scenerii.
Wygrywała na wielkiej auli koncert na skrzypcach, podczas gdy ona i ich matka Agata siedziały na widowni. Nie znały się, a ich spojrzenia skrzyżowały się niespodziewanie. To było pod koniec koncertu.
Agata odwróciła się w jej stronę i zupełnie dla niej niespodziewanie, skierowała w jej stronę kwestię:
Uzdolnione mam dzieciaki, co nie??? - To po tych słowach obudziła się taka przerażona. Miała naprawdę dość tej nocy i snów, których wolałaby nie śnić.
Gdyby powiedział jej wtedy, trzy lata temu, kiedy ponownie ją odnalazł i błagał o spotkanie,
o żonie i dzieciach, nigdy nie pozwoliłaby sobie na uczucie.
NIGDY!!!
Czuła się gorzej niż po przebudzeniu. Dlaczego właśni dzisiaj dopadają ją wyrzuty. Czekała na przyjazd Damiana. Powie mu o wszystkim. Już nie da rady dalej tak żyć….

Postanowiła wstać. Zimny parkiet w zetknięciu z rozgrzaną stopą omiótł jej ciało chłodnym dreszczem.
- Głupia cipa! - Epitet dotyczący jej osoby wydawał się jej jak najbardziej wskazany.
Dopiero teraz zauważyła kotkę wygrzewająca się na ciepłym kaloryferze. Zmierzwiła sierść i uciekła obrażona do pokoju Adama. Wyglądała na obrażoną słowami, które nieopatrznie wymknęły się z ust Kingi.
- Wracaj! Fela to do mnie!- Potrzebowała jej ciepła, a ta sobie poszła. Nawet ona ją pozostawiła.
Rozdrażniona na własną naiwność postanowiła ją wyciszyć. Zawsze lepiej nie wiedzieć o sobie tylu złych rzeczy. Posprząta ten syf i pokaże mu dzisiaj drzwi. Skończy z tym pieprzonym romansem raz na zawsze.
Jak w ogóle mogła przypuszczać, że jest w stanie sprawować kontrolę nad własnym życiem i emocjami.
Pozwoliła sobie na uczucia… Kochała go. Trudno jej było sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek kogoś bardziej … Z pewnością nikogo takiego nie było...
Powalał ją intelektem, poczuciem humoru, szczerością, taką, że aż bolało i dobrocią…
Damian potrafił zatrzymać się przed staruszką, aby wprowadzić ją na piętro, zanieść ubranie lumpowi spod sklepu, który marzł, oddać ostatni grosz na piwo, pijaczkowi…
Dobrze wiedziała, że ją dopadło. Znała siebie. Wygra ten bój.
Przez te cholerne sny, nie odczuwała senności. To był jedyny stan w którym popadała w bezmyślność.
Po przebudzeniu stawała się nie do wytrzymania. Robiło się późno. Nie będzie się już kładła.
Damian pewnie za moment przyjedzie ...Drink po tych koszmarach powinien ją podnieść na nogi.
Otworzyła lodówkę. Butelka Balentajsa stała nienaruszona z banderolą niczym pas cnoty.
Drink smakował wyśmienicie. Zmrożony lód odrywał ją od rzeczywistości.
Nie pamięta dokładnie, kiedy ostatnio tak jej smakował alkohol. Nawet tą pasją zdołał ją zarazić Damian.
Zaraz tutaj będzie. Jej życie dzieliło się na to sprzed Damiana, czyli :
Bieganie, biznes, spokój, brak zawirowań emocjonalnych i ten tuż po pierwszym spotkaniu z nim :
Huśtawki nastrojów, imprezy, alkohol i … oczekiwanie na jego przyjazd, wraz z bagażem przeogromnej tęsknoty, na chwilę po tym gdy zniknie z jej życia.
Dlaczego mu na to pozwalała? Po raz pierwszy, od kiedy wkroczył w jej życie, poczuła się zmanipulowana.
W głowie wyrywała kartki z kalendarza. Od czasu ich pierwszego spotkania uzbierała się z nich spora kupka makulatury. Znalazła tę pierwszą wiadomość, w której wspominał o jego wielkiej miłości i niekończącej się tęsknocie za tym co przeżyli w czasie gdy ona studiowała. Pisał o sytuacjach, o których dawno zapomniała, o muzyce i płytach, których razem słuchali… Wirtuoz- pomyślała z wściekłością. Pieprzony klasyk…
On ją wtedy zwyczajnie urobił, a dzisiaj… Dzisiaj zamiast spać, spija cholernego drinka i myśli co powinna mu powiedzieć, kiedy pojawi się w jej mieszkaniu…
Nie ma co się wkurzać – mruczała sama do siebie, podziwiając w lustrze swoją nienaganną figurę. Na swoje czterdzieści parę lat wyglądała naprawdę kul… Nie potrzebowała faceta, z brzuchem, dwójką dzieci i dziwną przeszłością. Po co więc się w to pchała
Pozwoliła mu sobą zawładnąć. … Stara cipa,w dodatku głupia i pusta, pomyślała o sobie z wyrzutem.
Jeszcze trochę lodu… Potrzebowała totalnego wychłodzenia organizmu po tych wszystkich przemyśleniach. Drink, przynajmniej on idealnie pasował do rzeczywistości.
Czy kochała go wtedy, gdy miała dziewiętnaście, dwadzieścia lat?
Nie potrzebowała tych pytań. Przecież dobrze wiedziała, że go po prostu akceptowała. Był inny. To chyba się jej podobało najbardziej w tamtym czasie… Indywidualista. To określenie mogło do niego pasować.
Chyba nawet dzisiaj… Z tego co pamięta, spędzali świetnie czas. Był tym, kogo potrzebowała.
Podbił ją swoją : Elokwencją, inteligencją, w dodatku grał na gitarze i…
Słuchał muzyki, której ona dopiero się uczyła…
Teraz też to w nim kochała, ten jego muzyczny smak…
Dlaczego dziś, dlaczego go pokochała???
To było całkiem do niej niepodobne…
Gdy zaraz po maturze wyjechał na studia do Szczecina, nawet za nim nie tęskniła.
Więc dlaczego teraz???
Szklanka zbyt mocno uderzyła o blat. Brzdęk na krótko oderwał ją od tamtego, co było, do czego nie powinna powracać. Dochodziła godzina szósta. Zimy bywają takie obrzydliwe z tą swoją niekończącą się ciemnością, pomyślała o tym ostatnim tygodniu lutego, który zamykał czas nocy …
Adam dzisiaj spał u swojego ojca. Nienawidziła sobót spędzanych bez niego…
Cisza … Dobrze wiedziała, że za moment z tego spokoju nie pozostanie nawet oddech. Zawsze tak było. Ciął ciszę i spokój na najmniejsze elementy i pozostawiał ją chaosie wspomnień.
Tym razem nie pozwoli mu na to. Będzie inaczej….Powie mu wszystko, wygarnie i wyśle do dzieci… Przełykała ostatnią zimną kroplę, zbyt mocno nasączoną colą...
Zepsuł wszystko. Gdyby mogła to przewidzieć, a przecież było jak zawsze, jak zwykle standardowo.
Najpierw przedpokój… Jego oddech, muśnięcie ust, dotyk, mokre pocałunki i przyjemność, która przyklejała się w doznania. Wgryzał się w jej bieliznę, a ona zapadała się w zapomnienie tracąc zupełnie kontrolę
nad czasem.
- Kochaj mnie zawsze- Słyszała szept, niepodobny do jego. Nie będzie sprawdzać, czy to nadal on. Zamknięte powieki potęgowały doznanie, za którym zdążyła się stęsknić.
- Zaw-sze – Powtarzała za nim, niczym mantre, za jego oddechem, skraplającym się na jej skórze przyjemnym orgazmem.
- Potrzebuję cię w każdej sekundy z mojego życia. Nie zostawiaj mnie już nigdy.-
- Nigdy!- Obiecywała… W przysiędze, zapominała o sobie…
Mogła mu nie pozwolić. Zamknąć usta, tuż przy wejściu i zabronić prawdy.
- Muszę ci o czymś powiedzieć- Odwróciła spojrzenie w jego stronę. Stał na balkonie, od blisko dziesięciu minut. Milczał już dość długo. To nie było do niego podobne… W dodatku to
POWIEDZIEĆ”, zabrzmiało w jej uszach, jak alert. Dlaczego nie odcięła się od jego wyznania.
Przytaknęła jak natchniona idiotka. Przeoczyła czas, w którym mogła mu przywalić, obezwładnić, zawinąć w dywan i spalić. Rąbnąć tak, żeby w buty się nie zmieścił.
- Nie daję rady. - Nie patrzył na nią. Mówił jakby nie do niej i w dodatku zachowywał się, jak tchórz.
Jak pies, który pobity, z podwiniętym ogonem poszukuje miejsca w którym się ukryje przed złym światem. Błądził spojrzeniem gdzieś daleko przed siebie. W milczeniu obserwowała jego cień. Patrzyła, jak pozbywał się myśli. Wyrzucał je, jak powietrze, przy wydechu… W palcach tlił się niedopałek papierosa. Uchyliła drzwi balkonowe wtedy, gdy sięgał po kolejnego papierosa w paczce. Wiedziała, już wtedy miała świadomość, że nie powinna wkraczać w jego świat. Dlaczego była taką cholerną masochistką???
- Z czym nie dajesz rady??- Zapytała wbrew sobie, wypuszczając zapach z obiadu na przestrzeń osiedlową, przez uchylone drzwi balkonowe. Może powinna je zamknąć. Nie przekraczać bariery dźwięku i nie dopuścić do tej spowiedzi świętej. W piekarniku złociły się nóżki kurczaka. Lepiej byłoby dla niej, aby wróciła do kuchni, tam gdzie miejsce kobiety i dokończyła dzieła, wykładają na stół mięso przypieczone na złoty kolor
wraz z frytkami i mizerią… Tak by było najlepiej dla wszystkich…
Zadrżała pod spojrzeniem Lucyfer z jego pleców. Wykrzywiał się w grymasie, chowając za sobą tchórza.
- Boję się, że nie dożyję jutra. -
- To tylko lęki Damian – Bąknęła. Nie bardzo wiedziała co powiedzieć… Nie po tym co właśnie przeżyli...
- Mam zapaść, częściej niż w każdą noc. Wiesz przez co?-
- Czy mam szansę wygrać cokolwiek w tym quizie?- Próbowała jeszcze zażartować, bo robiło się dramatycznie. Z dwojga złego wolała kryminały. W dramatach było coś z nostalgii i to ciepłe wspomnienie o trupie. Nienawidziła tego uczucia, oczekiwania. Nigdy nie była cierpliwa, dlatego drażniło ją niespełnienie.
- Jestem ćpunem, pieprzonym ćpunem i absolutnie sobie z tym nie radzę!- Drgnęła na jego głośne wyznanie. Przecież się domyślała. Mimo wszystko drgnęła… Dopiero teraz spostrzegła, że się spiął. Nie wyglądało to najlepiej. W dodatku zauważyła, że płakał. Nawet nie zapytał, czy ma ochotę usłyszeć tę prawdę.
Na twarzy nadal widoczne były łzy. Płakał nie marszcząc twarzy, jakby pozbywał się nadmiaru płynów nietypową drogą. Ukradł jej scenę. Nawet płakać nie umiała. Zrobiłaby to znacznie lepiej.
Histeria w jej wydaniu zawsze zasługiwała na aplauz. Zaczynało się…
To najgorsze… Jej litość wdrapywała się o lewel wyżej. Za moment osiągnie pułap zwycięzcy i nie będzie już sobą. Czy mógłby się zamknąć ??? Jeszcze teraz, gdy empatia nie zbierała plonów ???
Po co przysięgał, że nie ćpa, że nie rusza???
W dodatku robił to tyle razy!!!
Po co kłamał? Zebrało mu się na zwierzenia ćpuna!!!
W dupie miała, co pragnął jej powiedzieć !!! Ćpun, czy ćpun może być szczery, czy może być przyjacielem??
Palił kolejnego papierosa. Dym, połykała jego nadmiar, zachłystywała się, tak po cichu, żeby mu nie przerywać, niech skończy. Działo się z nią coś niedobrego . Czuła to. Niech już nic nie mówi.
Potrzebowała tylko miłości.
- Kupiłem towar na handel. Chciałem odbić się, od tego pieprzonego dna. Spłacić długi i zacząć nowe życie Nic mi kurwa nie wyszło! Nic!- Zamilkł. Nie, nie odwrócił spojrzenia w jej stronę, bo wtedy zauważyłby, że zaczęło się...
Nie była sobą. Owszem chciała krzyczeć, że zabił jej marzenia, że potrzebuje faceta, a nie ćpuna, że … Może coś z tym jednak zrobi...
- Mogłem to przewidzieć. Człowiek, jak idzie na dno, nie powinien mieć tego gówna pod nosem-
- A rodzina, matka, brat ???- Zapytała. Matko, jak to zabrzmiało naiwnie. Obrócił się. Nie, nie spojrzał jeszcze wtedy, jak na idiotkę. Może, pomyślał, ale nie dał jej tego nawet odczuć. On po prostu nic nie powiedział.
- Nie ma towaru. Są długi. Drwal mnie zabije bez mrugnięcia oka-
- Damian, jaki kurwa Drwal ???-
- Ten od którego dostałem towar -
- Powinieneś rzucić to gówno – Wyszło jej tak naiwnie to stwierdzenie. Zupełnie nie książkowo. Zabrzmiało, tak, jakby mu powiedziała: Wyrzuć śmieci, to nie będzie śmierdzieć w domu...
- To nie był mój pierwszy raz. -
- Raczej się domyślam- Teraz już nie była wściekła. Osiągnęła szczyt empatii. Jak jest się tak wysoko, to albo się wraca tym samym szlakiem, albo skacze w dół, bo wyżej wejść się nie da...
- Trzy lata temu popłynąłem. - Damian kontynuował. Mówił tak, jakby jej nie było na tym balkonie. Równie dobrze mógł się nagrać i przesłać jej, jako wiadomość, którą odtworzyłaby z tęsknoty, gdy byłby już daleko. Zamiast tych smutnych opowieści, uprawialiby dziki sex, który nie zagrażałby jej szczytującej empatii.

- Kiedy przyszli po mnie na podwórko i chcieli mnie zabić, bo byłem całkiem goły, było już późno i ciemno.
Taka wiesz, gorąca letnia noc w Puzderku... Nie mieli co zabrać, bo nie miałem nic, absolutnie nic.
Moja siostra Alina odpalała im papierosa. Gdy skończyli palić, patrzyła, jak się nade mną pastwią.
Jacek też był. Jak ich zobaczył, ze strachu w tuje spierdolił …-
- Dlaczego mi o tym mówisz? -
- Muszę, bo inaczej się uduszę. -
- A, ja ? Czy ja się czasem nie uduszę??? - Zauważyła, że nie próbował jej zrozumieć. Karmił ją słowami, jak jakąś cholerną terapeutkę. Przecież nawet pytań nie potrafiła zadawać-
- Nie pomyślałeś, że ja się teraz kurwa boję. Boję się Damian – Popatrzył na nią, jak na niedorozwiniętą.
- Przepraszam- Słowa skruchy wypuścił z siebie, jak klej, z tubki, w której pozostały niewyciśnięte resztki.
- Teraz- Po raz pierwszy podczas ich rozmowy, zrobił krok do przodu w jej stronę… Bała się jeszcze bardziej. Tylko teraz, ten strach dotyczył jej samej...
- Jesteś jedyną osobą, którą kocham. Sądziłem, że chcesz o tym wiedzieć. -
- Dobra, powiedziałeś mi. - Resztką dobrej woli starała się zabrzmieć groźnie.
- Co mam zrobić z tą wiedzą?- Dopiero teraz zapanowała cisza. Mogła się tego po nim spodziewać.
-Co chcesz zrobić ?- Zapytała po chwili.
- Będę się leczył. Zarejestrowałem się jutro do przychodni- Zaczynała mu wierzyć…
- Wybieram się na spotkanie z psychiatrą. Rzucę to gówno. -
- Dobrze, a ja. Do czego ja, jestem tobie potrzebna ??? -
- Nie zrobię tego bez ciebie -
- No tak. To brzmi faktycznie wiarygodnie – Zadrwiła.
Opuszczali balkon. Nie powinna mu pozwolić. Przecież wiedziała, jak całuje…
Rozpuszczała się, jak cukier w herbacie. Zapominała, że jest ćpunem.
Tymczasem niestandardowym, bez prawa do przemieszczania się i dokumentów. Pewnie nawet nawet badań technicznych nie posiadał… Był ćpunem bez uprawnień.
Co z tego. Całował, jakby indeks posiadał …
-Nigdy mnie nie zostawiaj. Błagam. - Szeptał. Dobrze wiedział, że nie zrobi tego… Nie chciała…
Kurcze, czy musiał tak dobrze całować? Powinna się od tego oderwać. Ponownie sięgnęła po szklankę z resztkami. Było tego zbyt mało, żeby zdołało ją ochłodzić. Siedział tuż za nią na dywanie i zostawiał pocałunki na karku. Gdyby mógł czytać myśli, które bezczelnie przepychały się w jej głowie?
- Damian spijam -
- Nie przeszkadzaj sobie- Zamruczał, jakby to mogło pomóc.
Czy czasem nie powinna go już wyrzucić, bo przecież kobiety po czterdziestce powinny być mądrzejsze. Jaka ona głupia była w tych jego cudownych pieszczotach ust ….
W pocałunkach ćpuna… Jaka głupia. Zapomniała zupełnie, że miała go nie wpuszczać. Postanowienia.
Od zawsze należała do tych , o których się mówi, że słomiany zapał mają …
Był, ale się wypalił. Sama sobie jest winna tej spowiedzi bez rozgrzeszenia...
Spojrzała na niego ponownie, gdy przestał tak grzesznie sprawiać jej przyjemność pocałunkami
i zastanowiła się, czy matki prawie dorosłych synów, nie powinny tkwić w związku z bogatymi miliarderami?
Za młoda była na ćpuna. Pomyślała, próbując flirtować z własnymi myślami.
Może jej wmówił tę miłość, a to tylko sex bez zobowiązań z żonatym ćpunem, ojcem dzieci …
Oszaleje, jak natychmiast nie przestanie myśleć, zwariuje po tej jego spowiedzi. Dlaczego to on płacze?
Może jej łzami moczy swoją twarz i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy ???
To dziwne, ale poczuła się bezpieczna, gdy zostawił ją samą. Palił kolejnego papierosa na balkonie i mówił.
Ile on jeszcze mógł mówić…
- Uwierz mi Kinga chcę coś zrobić z tym ćpaniem. - Przecież chciała mu wierzyć.
- Ciągną się za mną problemy, jak smród za dupą.-
- Dlaczego dopiero teraz o tym myślisz?-
- Bo się zbyt dużo nazbierało.- Gdy usłyszała tę jego odpowiedź, pomyślała, że każdy powód jest dobry, żeby rzucić i nigdy nie wracać.
- Chcę ci coś jeszcze powiedzieć- Chyba zauważył to jej przerażone spojrzenie. Krzyczało w milczeniu.
- Damian, nie wiem czy chcę – Wycofała się z balkonu. Ponownie zajęła miejsce na dywanie, a on tuż za nią. Całował teraz w celu uspokojenia.
- To jest powiązane- Przerwał na chwilę...
- Nie chcę- Jakby nakazując jej milczenie oplótł jej ciało rękoma.
- Od zawsze chyba mam chorobę dwubiegunową – Nie miała pojęcia, o czym do niej mówił… Nie mogła uwierzyć w to co mówił, bo z całą pewnością nie informował ją o pospolitej sraczce, tudzież przekaz nie zahaczał nawet o salmonellę. Czuła ogłupiające ją uczucie współczucia.
- Co to jest??? -
-Mam bardzo głębokie depresje. Nie jestem w stanie ruszyć się spod koca, kiedy mnie dopada ta franca-
Nie mogła uwierzyć, w to co właśnie usłyszała. Kogo, jak kogo, ale Damiana nigdy by nie podejrzewała o depresje. Zarażał ją śmiechem, pasją dla stand up, kabaretów… 
Co jest do cholery???


- Co masz???-
- Powiem. - Popatrzył na nią poważanie. Nie wyniośle. Raczej bardzo dojrzale…
- Dasz skończyć? - Łatwo mu mówić. Pomyślała…
- Widzę, że zrobiłaś się zielona.- No proszę. Nawet kolory odróżnia, a podobno faceci mają z tym spory problem…
- Posłuchaj- No przecież nie robiła niczego innego i to od dłuższego już czasu….Chciała wiedzieć wszystko. Może zapoda jej to wszystko w pigułce. Strawi i będzie mieć to za sobą…
Może jednak nie powinna dopuścić go do słowa?
- Odstręcza mnie wszystko- Pomyślała, że wyolbrzymia jak to facet przy grypie. Przy 37 umiera…
Pewnie bywa zwyczajnie smutny, może i załamany. W jego przypadku trudno się dziwić – pomyślała.
- Boję się otworzyć oczu, nie jestem w stanie się umyć, nie mówiąc już o przygotowaniu posiłku. No nic.
To jest najgorszy etap w moim życiu. Czasami z przerwami trwa od października do marca…
Ostatnio sobie nie radzę wcale. - Nie potrafiła go nawet pocieszyć. Kończył się listopad.
Może tylko wyolbrzymia.
- W manii robię straszne rzeczy. To tak, jakbym urodził się innym człowiekiem -
Matko, w jakiej kurwa manii ??? 
O czym on do niej ?? Mimo potoku słów, jaki z siebie wylewał, nie rozumiała żadnego słowa. Nie chciała przerywać. Przecież nie była lekarzem...
- Nie miałem pojęcia co się ze mną dzieję. Pierwszy raz jak mnie dopadło, to czułem się, jak Bóg.
W kasynie zostawiłem kupę pieniędzy. W kolejnych latach zastawiałem w lombardzie obrączki, laptopy, moje telefony. Jednym słowem, wszystko co dało się sfinansować, żeby starczyło kaski na pomysły.
Nie śpię po nocach, tyle myśli mi się w głowie kłębi. Nawet nie czuję zmęczenia. Patrzysz na mnie tak dziwnie. Nie koloryzuje. Przechodzę przez to piekło przez tyle już lat, że jedyne, czego pragnę, to skończyć z tym gównianym życie. 
Potrzebuję pomocy Kinga…
Na koniec, ten etap trwa od tygodnia do miesiąca, czuję się jak wyprany łach. Jakiś czas trwa delikatne wyciszenie. W wakacje niekiedy mnie dopada ponownie. Z tym nie da się żyć. Warjuję. -
Pomyślała, że chyba oczekiwał wsparcia, bo zamilkł, jakby miała coś powiedzieć.
Nie potrafiła nawet pocieszać. Najgorsze, że przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie.
Zafascynował ją wtedy. Tyle mówił, pieścił jak wariat i … Wtedy porwał ją do kasyna. Zapomniał dowodu
i zniknął na długo w toalecie… Nigdy by nie przypuszczała.
Zaczęła wiązać wszystkie fakty, które wiązała w związek 
przyczynowo – skutkowy...
- Potrzebuję miłości. W manii realizuję się tak, że nie nadążam. Sam już nie wiem ile razy zatraciłem się w łóżku z przydrożnymi panienkami. Czasami, gdy mija i dopada mnie ciężki wyrzut sumienia tęsknię za nią.-
- Pamiętasz, może początki ?-
- Jak tak dzisiaj składam fakty, to zdaje się, że to było wtedy, gdy ojciec zostawił matkę.
Miałem osiemnaście lat. W gruncie rzeczy, to myślę sobie, że wtedy przeszedłem w stan żałoby.-
- Tyle lat się z tym bujasz??- Trudno jej było uwierzyć. Przecież to grubo ponad dwadzieścia lat..
- Kurwa, jak ja go nienawidzę, że nas wtedy zostawił. - Odwróciła głowę, za jego podniesionym głosem. Dotychczas składał swoją powieść w balladę spokoju. Zresztą, zawsze mówił spokojnie, nie podejrzewała go nawet o wybuchy. W swoim życiu przeszła sporo wybuchów furii… Damian był, jak skała…
Przynajmniej tak o nim myślała…
- Zapominałem, że nie mogę na tego gnoja polegać, że trzeba wszystko samemu ogarnąć. Najlepszą odskocznią na wszystko była zabawa, a że zdolny byłem zawsze, to mnie do nauki ciągnęło…
Zabawiałem się w małego chemika, produkując dla siebie.
Dopiero później, znacznie po czasie ruszyła prawdziwa produkcja amfetaminy. –
Siedziała do niego plecami. Zgadza się, zawsze był bystry, ale to co zrobił, to był już jakiś film…
Historia, którą przed momentem usłyszała, tłumaczyła jakby wszystko: Tę jego nadpobudliwość w tamtym czasie, gadatliwość, emocje i zainteresowania. W dodatku czytał, jak opętany. Damian sporo czytał w tamtym czasie. Nie domyślała się nawet tego wszystkiego. Nie miała pojęcia, czy bardziej jest na niego zła, że obciąża ja swoimi przeżyciami, czy też na siebie, że cały czas słucha…
Miała tyle własnych przeżyć, że pięciu tomów książek by nie starczyło, a on dokłada jej szósty…
- Kokaina, przyszła później, znacznie później. Dopiero wtedy kiedy, na swojej produkcji zaczynałem zarabiać. Pieniędzy przybywało. Nie sądziłem, że pójdę na dno… -
Poczuła jak wstał. Odwróciła za nim głowę, gdy jego dziewięćdziesiąt kilo bezszelestnie przemieszczało się w kierunku balkonu. Zostawił ją, z tą głupią historią, o której wolałaby nigdy nie usłyszeć.
Może to nie był taki zły pomysł, aby spróbować, jak smakuje zapomnienie przy papierosie.
- Zostaw mi jednego –
- Przecież ty nie palisz. -
- Nie pytałeś. Pozwoliłam ci tak myśleć -
- Nie lubię, gdy kobieta pali. -
- Zapytaj się mnie, czego ja nie lubię – Wkurzał ją, ten jego spokój. W dodatku zasłonił ciałem,
leżącą paczkę papierosów na parapecie. Dawno odzwyczaiła się od pouczania.
Kto, jak kto, ale on powinien się opanować.
- Nie cuduj. Dawaj – Ręce nadal jej drżały. Dopiero, gdy zaciągnęła się solidnie, ustąpiło. Dym wypełniał przestrzeń jej ciała. Nie robiła tego od lat… Pewnie minęło już osiemnaście...

- Wstaniesz rano i zasuwasz do psychiatry! - Wściekłość stała się, aż nazbyt słyszalna w jej głosie. Można by powiedzieć, że była wyrazista.
- Pomogę ci.- Kurwa, jakie to szczęście, że trzymała tego papierosa.
Smakował jej. To też było warte odnotowania. Dotychczas nawet nie lubiła zapachu nikotyny ...
- Jak będzie trzeba, pójdziesz do ośrodka. Pożyczę ci pieniądze. Po wszystkim mi oddasz. Mam czas. Poczekam. Staniesz na nogi. Nie możesz się poddać. -
- Nie mam zamiaru-
-Wiesz, że będzie ciężko?.- Tylko upewniała się, czy czasem z niej nie kpi…
- Wiem. - Chyba chciał coś dodać. A … Zresztą... Mogła zostawić go na tym cholernym balkonie.
To nie, czekała…
- Kinga – Zbyt mocno złapał ją za nadgarstki. To zabolało.
- Zostawiłem najgorsze na koniec –
- Damian. Mam dość na dzisiaj. Odkąd pozwoliłam ci na uczestniczyć w moim życiu, bardzo mnie obciążasz. Pozwól mi może odsapnąć-
- Agata jest w ciąży- Chyba patrzyła na niego, jakby nie usłyszała tego zdania.
- Jak w ciąży ???? Przecież cały czas twierdzisz, że z nią nie spałeś!!! Co to kurwa jest???!!!-
- To nie moje dziecko-
- Nie jestem twoją spowiedniczką !!! Idź do kościoła, wyspowiadaj się, może odnajdziesz spokój duszy -
Zadrwiła, wyrywając dłonie z jego uścisku
- A ona twierdzi, że to twoje ?- Odwróciła się w jego stronę, aby sprawdzić, jak zmienia się jego twarz. Nie odnotowała ruchów w przyrodzie. Fakt wydawał się jej dziwny, mając na uwadze emocje, jakie właśnie ich dopadły. Damiana twarz wydawała się jej nad wyraz prawdziwa, bez śladu fałszu….
- Chce mnie wrobić-
- Musiałeś z nią spać idioto ! -
- Nie spałem. Ona sobie jakieś filmy uroiła! Uwierz mi Kinga nigdy bym z nią nie spał!!!-
Nie mogła już tego słuchać. Nadal nie miała pojęcia co jest gorsze :
Jego ćpanie, ciąża żony, czy choroba psychiczna. Czy musiała wybierać, grzebać się w jego życiu?
Czy to jej było potrzebne?
- Co masz zamiar z tym zrobić?- Zapytała wbrew sobie,
niczym masochistka podniecona oczekiwaniem na ból
- Urodzi się dziecko, to wykonam badania-
- Jak masz zamiar to wszystko ogarnąć ? -
- Będę się leczyć-
- I co, rzucisz pracę???!!!!-
- Nie … Będę brał leki i pracował-
- Chyba sam się Damian nie słyszysz. Ty powinieneś przejść ostry detoks, a po tym terapię w oddziale zamkniętym. Matko! Facet z trójką dzieci!!!- Sama nie wierzyła, że mu to w twarz wywrzeszczała.
Potrzebowała ciszy i spokoju. Dlaczego ją spotykały takie niespodzianki?
Opadła zmęczona na wersalkę, ze stopami ciężko dociśniętymi do dywanu, jakby się bała, że ktoś zapragnie wyrwać ją z tego miejsca. Klęczał między jej nogami. Płakał.
- Umrę bez ciebie Kinga- Dlaczego jeszcze tym ją obarczał…
- Będziesz żyć. Każdy by chciał umrzeć, na twoim miejscu. W niezłe gówno wdepnąłeś Damian-
Czuła, że kocha go tak bardzo, że nie potrafiłaby go zostawić sobie samemu...
- Mój prywatny ćpun- Powiedziała to tak nieopatrznie...

Komentarze

  1. No tak miłość nie wybiera, nigdy nawet się nie domyślasz, kto, gdzie, kiedy i jak...

    OdpowiedzUsuń
  2. odrobina radości i dwa TIRy nieszczęść. masakra. aż dziw, co ludzie potrafią udźwignąć. i to zarówno nosiciele zdarzeń, jak i odbiorniki zwierzeń. życie ma niezwykłą wolę przetrwania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze , że wspomniałeś Oko 🤔 o tej niezwykłej woli przetrwania.
    Jest jak zew
    Jak instynkt zbudzony po zimie...
    Człowiek to takie zwierze, że nawet jak leży wierzy , że da radę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem nieustająco zachwycony ciałem i jego doskonałością. ktoś przewidział nawet to, że człowiek może być kretynem i osobiście próbować zniszczyć opakowanie. i ono się broni przed nosicielem.

      Usuń
    2. Dokładnie tak jest. Najgorszą rzeczą jaką robimy to autodestrukcja...

      Usuń
  4. Tak się czasem zastanawiam, czy to fikcja literacka, czy ... niekoniecznie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się Wojciech, że w powieści ważne jest zachowanie realności, żeby nie stała się zbyt księżycowa. Nie próbuje też tworzyc
    Science-fiction ...
    Najistotniejsze jest dla mnie , aby czytelnik po przeczytaniu już całości, wyciągnął odpowiednie wnioski ...
    Wszystko jest po coś: Dragi, destrukcyjna miłość, alkohol...
    Nawet po to, aby wreszcie odnaleźć swoją drogę w życiu...


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może właśnie dlatego powinienem przeczytać całość, a nie fragmenty. Kiedy już wydasz, przeczytam raz jeszcze:)

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę
      Wojciech ,z pewnością nie zapomnę o Tobie

      Usuń
  6. A mówi się ze kobieta to słaba płeć . A to my nie raz psychicznie musimy facetom pomagać .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to jest błąd Venus.
      W powieści do tego dojdę do punktu w którym pokaże, że żyć trzeb dla siebie obok miłości która docenia Ciebie. Wtedy kwitniesz, bo jesteś z człowiekiem który Ciebie akceptuje i wspiera.
      Należy być mocnym dla siebie 😗😘

      Usuń
    2. Masz racje warto być mocnym dla siebie . Ale czasem każdego nawet najsilniejszego dopada słabość .

      Usuń
    3. W dobroci i słabości co niektórzy szukają siły..To dość irracjonalne, dlatego kobiety tak często dokonują przestępstwa głupoty

      Usuń
    4. Lub czasem z tej dobroci się za bardzo poświęcamy

      Usuń
    5. Rzecz w tym, aby nigdy nie zatracić siebie...
      Jesteśmy najważniejsze...

      Usuń
  7. Miłość zawsze nas zaskakuje :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Miłość.,.
    Najtrudniej odkryć jej oblicze

    OdpowiedzUsuń
  9. Z okazji Wielkanocy wszystkiego co najlepsze życzę

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo Ci dziękuję
    Jakbyś odgadła moje myśli bo myślałam o poście z życzeniami .
    Muszę zniknąć na jakiś czas
    Jeszcze raz dziękuję Ci Iwonko za życzenia

    OdpowiedzUsuń
  11. .. samo życie.. to ono pisze nam niesamowite, czasem jakże zaskakujące scenariusze.. niestety nigdy nie wiemy, co może nas spotkać ?

    OdpowiedzUsuń
  12. AnSa zawsze lepiej przeczytać w książce takie historie, niż samemu się umoczyć w takie życie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .. absolutnie zgadzam się z Tobą, że lepiej przeczytać w książce, niż uwikłać się w podobną sytuację ..

      Usuń
  13. Ta książka to historia namiętność trójki bohaterów. Są zupełnie różni .
    Łączy ich potęga destrukcji
    Atrapa miłości , która okazuje się z czasem szambem , alkohol, dragi, i nuda , bo to najbardziej chyba niebezpieczna pasjas wciągają jak bagno....
    Trzeba sporo samozaparcia, aby wyzwolić się z macek szamba...

    OdpowiedzUsuń
  14. Taka miłość to istne niekoniezcnie pozytywne tornado

    OdpowiedzUsuń
  15. Dokładnie...
    Trzeba by tę miłość, no wiesz, jak to mówią: Klin , klinem...

    OdpowiedzUsuń
  16. Uciekaj kobieto, uciekaj póki możesz... - chciałoby się zakrzyknąć.

    OdpowiedzUsuń
  17. Miłość to narkotyk naszych wyobrażeń. W zetknięci z prawdziwym życiem to mieszanka wybuchowa. Ratunkiem jest odzielenie fantazji od tego, co dzieje się naprawdę. Jeżeli dostrzeżemy tą granicę to wtedy pojawia się nowa wizja.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

BOŻE CIAŁO

IDEALNIE NIEIDEALNA, CAŁA JA TADAM🙈

ŚLEPY ARCHEOLOG