MÓJ PRYWATNY ĆPUN

- Tato, tato będziemy mieli braciszka !!!!- To nie działo się naprawdę. Miał sen z którego nie potrafił się obudzić. Czy jest możliwe, aby hałas i krzyki córki tak doskwierały umęczonej głowie. Nie śnił.
Co też ta Klara wygaduje ?? Karol wydzierał się jeszcze głośniej. Był w wyraźnym stanie euforii.
Agata… Dlaczego milczy? Wyglądała niczym męczennica w tej swojej bladości. To było do niej niepodobne. Zresztą, nie miał pojęcia, co mogło być do niej podobne, a co wcale.
Czy jego córka, mogłaby na sekundę zamilknąć, a Karol, czy jego syn mógłby przestać skakać, jak na trampolinie. Dlaczego jego żona nie wyjaśni mu tego bałaganu.
- Dam mu na imię Piotrek- No tak po córce mógł się tego spodziewać. Imię już nadała, a on nie ma pojęcia skąd ta nowina i o czyją ciążę chodzi, czyje to dziecko???
Mrowiące uczucie w palcu, za który pociągnęła jego córka, przypomniał mu, że nie zdążył jej przytulić. Tak na dobrą sprawę, to nie był obecny ciałem w tym miejscu. To nie mógł być on. Tak.. Tylko w takim razie skąd ten ból w dłoni i uczucie gorąca w palcu, za który trzymała go dziewczynka, podobno jego córka.
Wszystko było, jakby nie jego. Oglądał pewnie film i przysnął znużony, a teraz… Nie …
To wszystko dzieje się tutaj i teraz. Stał między ławą,a wypoczynkiem.
- Paweł jest dużo lepsze – Karol
nie miał zamiaru odstąpić od projektu. Ostetecznie był starszy i miał sporo do powiedzeniania.
Z kim ona znowu to zrobiła ???
Nie chce chyba wiedzieć! 
Trzaśnie drzwiami. Wyjdzie stąd. 
Z kim się znowu puściła ???
Stał. Pozostając w bezruchu, zapominał, gdzie się znajduje. 
Już nawet plecak zaczynał mu ciążyć i jakoś tak gorąco mu się robiło w tej jesiennej kurtce.
Kończył się listopad. 
Kiedy to mogło się stać.
Nie zapyta się. 
Był w takim strachu, że nawet by nie mógł...
- Słuchajcie, spakujcie się przyjdę po was za godzinę. 
Zapomniałem kupić kości na zupę-
- Nie idź jeszcze tata- 
Nie potrafił na to patrzeć że spokojem, a teraz jeszcze,
Klara, jego księżniczka płakała najprawdziwszymi łzami.
- Zupę zrobimy pyszną w Puzderku. - Potrzebował wyjść, żeby jej nie zabić. Zajrzy do Marcina. Ochłonie, bo inaczej ją ukrzywdzi, a przecież dzieci musiały mieć chociaż matkę 
Co zrobią, gdy jej zabraknie. 
Chociaż ją...
- Dzieci nigdzie z tobą nie jadą- 
O,o, o !!! 
Odezwała się księżna pani. Przemówiła.
W dodatku uniosła swoje ciało z tego wypoczynku i wybałuszała na niego te wąskie ślepia o niebieskich źrenicach. 
Jak on jej teraz nienawidził!!! 
Jak on jej nienawidził!
- Słuchaj, masz gówno do gadania, to są moje dzieci- Pochylił się nad nią, gdy całkowicie się tego nie spodziewała.
- Z kim się kurwo puściłaś ?-
- To twoje-
- Gówno w kiblu jest moje. 
Szmato pytam się z kim się znowu puściłaś???!!! -
Musiał wyjść, bo z pewnością zabiłby ją i to co w sobie miała. 
Dzieci… 

Szedł ulicą nie zważając na jesienny wiatr, który hulał pomiędzy liśćmi. Ktoś musiał być sprawcą tego ojcostwa. Ktoś z pewnością wprowadzi się i przejmie władzę nad jego dziećmi, nad tym, co jeszcze w tym domu jego było.
Zrobi badania genetyczne.
Udowodni jej... Ma czas...
Teraz przeczeka. 
Nie chciał jej krzywdzić. 
Krew nadal w nim kipiała.
Rozwiedzie się z nią! 
Tylko dzieci, co z nimi? 
Tak bardzo jej kochał!
Telefon zadzwonił całkiem w porę. Potrzebował świeżego towaru od Marcina.
- Jesteś w domu?- Głupio zapytał. Znał go. Inaczej wcale by do niego nie dzwonił.
- Zapraszam. Rozumie, że kasę masz?
Jak mógłbym nie mieć-
- No wiesz sporo mi ostatnio jesteś krewny - Po co mu o tym przypominał...
Dobrze wiedział, że rozliczyć się muszą...
- Chyba nie chciałbyś abyśmy wyszli z kosami-
- To nas nie czeka. Uszykuj.
Zaraz będę.-
Drwalu… Jemu też był krewny sporą sumę. On nie będzie czekał...
Nogi i ręce na żywca mu połamie.
Następnie wszystko spuści w rów i spali… 
Co też on narobił sobie ???
Najważniejsze to przeżyć.

Towar od Marcina podniósł go z kolan. Starczy mu. Powinien być silny. Musi. Z wypłaty zacznie spłacać te długi za towar. Rzuci to gówno. Szedł w dół. Musi.
Nie, nie wróci się po dzieci, bo dojdzie do rękoczynów. Miał dosyć policji. Dzisiaj ta przygoda mogłaby się dla niego skończyć fatalnie. Kobieta w dziwnym rudym berecie- tak chyba moher wyglądał, patrzyła na niego w taki sposób, jakby spadł z przestrzeni kosmicznej i to na jej oczach. Siedziała po przeciwnej stronie w przedziale pociągu, który zajmował tylko on i emerytowana dama w moherowym nakryciu głowy.
W dupie z tą babą, pomyślał. 
Na dobrą sprawę, to jej nawet nie znał. Poznać też nie miał ochoty.
Rozpraszała go tymi patrzałami, a on wiadomość miał już w głowie gotową do Agaty. Z wewnętrznej kieszeni wyciągnął dwusetkę. Będzie prościej, jak nie będzie się krygował. Niech się patrzy – pani zdrowie, pomyślał. Nie był w nastroju do rozmów. Nie był w nastroju do niczego...
To nie moje dziecko. Wiesz o tym !
Jesteś głupią kurwą. Ruchał cię ten kto nie chciał.
Zapłacisz mi za to puszczalstwo!!”
Jedyne czego pragnął, w tamtej chwili, to spotkać się z Kingą. Chciał zapomnieć o tym piekle, żonie puszczalskiej i wszystkim tym co zgotowało mu życie. Pieprzone życie. On był tylko pionkiem,
Powie jej o wszystkim. Pozostała mu tylko ona. Musi to komuś powiedzieć, bo inaczej zwariuje.
Kochanie, gdzie jesteś? Będę u ciebie za godzinę”
Zadzwoniła prawie natychmiast. Zapomniała już o złości. Wiedział, że tak będzie.
- Gdzie jesteś Damian ? -
- Jadę z Poznania. Bardzo za tobą tęsknię-
- Ja za tobą też-
- Kochasz mnie Kinga????- 
- Jak myślisz gamoniu?- 
Od razu mu nastrój tym gamoniem poprawiła.
- Tyle razy prosiłam cię, abyś mi nie ubliżała, to rodzi agresję kochanie.-
Za godzinę będą. Razem. Opowie jej wszystko. Sam tego nie rozumiał. Rzuci to ćpanie i picie.
Dzisiaj weźmie ostatnie kreski i pójdzie do psychiatry. Opowie mu o chorobie, o tym pieprzonym Chad- się, o manii o depresji i narkotykach...
 Zawalczy o siebie i o Kingę.
Nic innego się nie liczy, tylko on i ona.
Opowie jej wszystko. 
Wiedziała i tak za dużo, ale musi. 
Nie miała złudzeń. 
Był na parszywym dnie.
Depresje ma od lat. Tego był pewien. Wszystko przez to, że ratował się tą pieprzoną amfetaminą.
Spojrzał na telefon.
Przerwał mu falę racjonalnego myślenia, która obecnie przetaczała się przez jego głowę. 
Nie sądził, że Monika go namierzy..
Nie w tym momencie. 
Był na dnie. 
Za moment zapłacze, jak mały chłopiec nad własnym losem… Jeszcze tylko chwila… 
 Niech lepiej o nic go nie pyta...
- Co tam słychać braciszku najukochańszy?- 
Jak jej zazdrościł tego nastroju skowronka.
Jak bardzo mu siebie było szkoda, 
że tak właśnie nie potrafił , z takim entuzjazmem wygwizdać hymn powitalny.
- Monika, jadę do Konina -
- Nie będzie cię więc w Puzderku? 
A tak na ciebie z Bartkiem liczyliśmy.

- Nie dzisiaj. Dzisiaj mam misję -
- My mamy rewelacyjny towar z Gosławic- 
Propozycja wydała kusząca.
- Chcę skończyć z tym gównem-
- Jeszcze zdążysz. Przyjeżdżaj- 
Może i było coś w tym z racji. Na wszystko miał czas.
- Zadzwonię jutro. -
- Dobrze, możesz nawet dzisiaj-
- Zadzwonię-

Co za gówno – pomyślał chowając telefon. Moherowa dama nadal się w niego wpatrywała.
Wszyscy ćpają, podczas gdy on che rzucić to gówno. Co za pieprzona niedorzeczność!

Komentarze

  1. Dzięki takim tekstom, patrzę na swoje życie, jak na pasmo szczęścia i spokoju:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki jest zamiar autora
    Nie jesteśmy świadomi własnego szczęścia póki nie dostrzeżemy prawdziwej rozpierduchy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz powiedzieć, że za dużo tu tego??
      Poczekajmy.
      Mam ich rozstrzelać???🙈🍵☕🏹🔫🔫🔫🔫
      A może damy im szansę, aż się sami pozabijają i nastąpi nuda?

      Usuń
  3. Poplątane takie zycie, ale tekst daje do myślenia i zastanowienia się nad tym, że człowiek często skupia sie na mało nieznaczących problemach, które wydaja się ogromne, a porównując je do takich sytaucji człowiek zdaje sobie sprawę, że inni maja znacznie gorzej i walczą każdego dnia ze swoimi emocjami i zyciem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie Klara. Rzeczą ludzką jest błądzić. Podjęcie dobrej decyzji czasami wymaga spojrzenia na własne życie z zupełnie innej perspektywy.
    Czasami i dna trzeba sięgnąć,aby mieć się od czego odbić

    OdpowiedzUsuń
  5. Tekst skłania do refleksji i pokazuje jak często problem jest wyolbrzymiany :/
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Odnoszę wrażenie, że tak naprawdę nie mamy pojęcia, jak łatwo się zapętlić , uwikłać i nigdy nie podnieść.
    Bardzo trudno stać się człowiek po czymś takim....

    OdpowiedzUsuń
  7. Wersja ćpuńska pierwsza:
    Jest "na głodzie". Wpadł w nałóg z jakiegoś powodu lub bez. Nie chce, lub nie ma szans, na zmianę środowiska. Tkwi we własnej niemocy. Ma kochankę, która rozumie. I środowisko, które dostarcza "towar". Dla ćpuna wybór jest prosty. Kocha dzieci. Dzieci maja matkę, sąsiadów. Jakoś to będzie. On ma czas.
    Wersja ćpuńska druga:
    Od dziecka był "inny". Frapowały go zawsze te "diabełki" zakazane, bardziej niż nauka tabliczki mnożenia. Po raz pierwszy ocknął się, gdy ją poznał, zawarł pakt z normalnością, i ją wyrwał ze szpon złego. 17 lat budował domy. Ocknął się po raz drugi gdy puściła go kantem z jego całkiem normalnym bratem. Rumolka, więzienie, powrót do starych nawyków, ulica. "Modle się za ciebie każdego dnia" - mówiła matka. Ale i tak rodzina się go wyrzekła. Kilkuletnia włóczęga po ulicach Maastricht. Aż spotkał na swej drodze ludzi, którzy pociągnęli za uszy z dna. Pokazali drogę. Dostrzegli, że może wiele. Na kursie poznał inna ją. Kobietę z innego świata. Obydwoje byli dla siebie szansą. Ona, po rozwodzie z alkoholikiem, on budujący na nowo...(ona po przejściach, on z przeszłością...) ;-). Te 7 lat nie było łatwo. Oboje nie byli już młodzi. Ale grało. Gdy ona zaczęła jeździć do chorej matki, do obcego kraju, którego on nie rozumiał, przestał czekać. "Odświeżył" stare znajomości, wrócił do dawnego "stylu życia", robiąc piekło z jej życia. Po dwóch latach ćpania i udowadniania światu - że "robię co chcę bo chcę być szczęśliwy jak Cyganie"- popełnił samobójstwo... Kurtyna...
    Mogłaby być wersja trzecia ćpuństwa...
    Ta druga Ona, została sama w obcym kraju. Zmarła matka, a "były ćpun" pozostawił po sobie spustoszone Onej konto bankowe oraz długi, tak oficjalne, jak i ze światka ćpuńskiego. Dzięki pomocy bliskich, przeprowadzce i sił nie wiadomo skąd, Ona wychyliła głowę z dna, stając na chybotliwych nogach. Po śmierci siostry, która mieszkała dwie ulice dalej i zawsze była pod ręką, Oną dopadło zwątpienie. We wszystko. Niechęć, brak nadziei i totalna samotność. Choroby, tak na ciele jak i .... Wylądowała u psychologa. Nie pije, nie pali, nie ćpa... Miała tak od zawsze. I być może czasem żałuje... Może byłoby prościej przetrwać?...
    Sorki za tę "epopeję", spokojnie możesz wygumować ;-) ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest nawet dobrze przysposobiona.
    Tylko to nie jest tak standardowe, jak można by przypuszczać.
    Wszystko się nieco komplikuje, jeżeli zajrzymy pod maskę.
    Każdy jest indywidualnością.
    Z człowiekiem jak z instrumentem najgorzej nastroić ...
    Kiedyś czytałam o Miłoszu.
    Syn Noblisty podjął pracę w Norwegii.
    Klimat, alkohol i narkotyki obudziły uśpioną w mężczyźnie chorobę afektywną dwubiegunową.
    Miłosz ze względu na syna i jego problemy, zresztą i żonyodsunął się na długo z życia publicznego...
    W przypadku powyższym będzie zupełnie nieprzewidywalnie.,.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ps, Maradag, wezmę pod uwagę Twój projekt przy tworzeniu powieści. Dziękuję 😋

    OdpowiedzUsuń
  10. Zwariowane takie życie- cieszę sie ,że moje jest stosunkowo noarmalne :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po to są właśnie takie historie, aby cieszyć się życiem i własnymi doświadczeniami 👍😗

      Usuń
  11. A mnie zastanowiło coś innego, zaintrygowało jako filologa :) Nie znałam tej formy "być komuś krewnym". Sama historia ciężka i przyduszająca, odetchnęłam z ulgą, kiedy skończyłam czytać. W Wordzie, znowu ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem po filologii, raczej po zarządzaniu ,😁
    Znalazłam w internecie objaśnienie i entymologię

    Związek frazeologiczny być komu coś krewnym ‘być dłużnym’ ma charakter gwarowy i archaiczny. Nawiązuje bowiem do epoki wspólnoty rodowej. Osoby pochodzące od jednego przodka tworzyły ród, były powiązane węzłami krwi, łączyło je pokrewieństwo. Ród był obowiązany każdego członka żywić, pomścić jego śmierć (por. krwawa zemsta, później zastępowana tzw. pokorą, czyli publiczną pokutą). Ale ród odpowiadał też za winy i zobowiązania swoich członków; ich długi i powinności – w świetle prawa rodowego – należało spłacać, wypełniać.
    Zmiany cywilizacyjne, kulturowe, prawne i obyczajowe sprawiły, że związki pokrewieństwa uległy osłabieniu i zaczęły funkcjonować na nowych zasadach. Dlatego też wyrażenie być komu coś krewnym jest już tylko reliktem dawnych czasów. Słownik warszawski (1900–1927) rejestruje jeszcze gwarowy przymiotnik krewny ‘winien, dłużny

    Nie wiem, czy czytasz na laptopie, czy telefonie i tu i tu się powiększy
    W laptopie masz w prawym rogu monitora lupkę😗 korzystam z niej i gorąco polecam❤️👍
    Położna mi mówiła, że z ciężkich porodów bystre dzieci wychodzą, adekwatnie do życia ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam zawsze Worda otworzonego, więc wklejam i od razu lepiej :)

      A tak z ciekawości, skąd pomysł na to sformułowanie? Zaintrygowało mnie, że użyłaś go przy opisywaniu faceta, który jest ćpunem, zdradza żonę, ogólnie jest z nieciekawego towarzystwa, a tu nagle bęc! archaizm. Pytam z czystej ciekawości.

      Usuń
  13. Ken G. strefa ćpuna dawno nie podlega standardom społecznym
    Środowisko lekarskie, prawnicze , artystyczne i biznesu to w większości ta kategoria.
    Ten bohater to właściciel firmy, której dawno nie ma
    Sądził ,tak jak większość, iż ma nad wszystkim kontrolę
    W dodatku dilerka
    Z tej drogi jest bilet w jedną stronę
    Trzeba mieć siłę Boga , żeby się podnieść.
    Na terenie całej Polski pootwierano
    prywatne psychiatryki dla elity.
    Ceny za miesiąc pobytu od 20 000 tys złoty.
    Biznes gałęzi psychiatrii się rozwija...
    "Krewny", to dość częste określenie, może czasy obecne go ożywiły😆
    To też jest Word
    Wklejam z laptopa.
    Nie wiem dlaczego jest tak mały to chyba 12 Arial
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma znaczenia, ile pieniędzy posiada dana osoba - jeżeli jest ćpunem, to jest ćpunem, nie biznesmenem lubującym się w używkach. Moczymordą można być bez względu na to, czy chlejesz jabola za kilka złotych, czy sączysz Johny'ego Walkera. Nie nazywajmy szamba perfumerią. Określenie "nieciekawe towarzystwo" jak najbardziej tu pasuje. Np. myśliwi to też często lekarze, prawnicy czy policjanci, lubią nazywać się elitą, a to najzwyklejsze patusy. Tyle że z pieniędzmi.

      Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Nie pytałam o powszechnie znane słowo krewny, tylko o archaizm być komuś krewnym = być komuś coś winien. Zwyczajnie zdziwiło mnie, że wkładasz je w usta ćpuna i to dwukrotnie. Oczywiście to Twój tekst, bohaterowie mogą mówić nawet po starocerkiewnosłowiańsku (czy choćby tak: "Azaliż ta lulka uspokoi me trzewia?"), ale tak bez wyjaśnienia, skąd go znają, może to kogoś dziwić.

      Usuń
  14. Dokładnie to mój tekst, Ken.G.
    I zwyczajowo w mojej krainie się go używa nadal
    Mamy muzeum , w którym nadal mamut przebywa, może to przez to...

    A ludzi dzielę na mądrych i głupich...
    Żadnych innych poddziałów, bo jakby tak dokładnie przyjrzeć się sobie samemu w lustrze, to mamy dużo gorsze wady...

    OdpowiedzUsuń
  15. Reasumując Ken G
    Nie oceniam.
    Pijąc jednego drinka, spalając blanta nie masz pojęcia co dzieje się w Twoim mózgu. Trudno samemu określić, czy jutro z przyczyny jednej szklanki nie staniesz się alkoholikiem, bo nikt z nas nie ma tej świadomości...
    Mózg, on jest do dzisiaj największą tajemnicą nawet dla neurologów...
    Mam tak z bieganiem
    Chcę zakończyć na ośmiu kilometrach, a przełamuje się bo sądzę , że dam radę z 10 km
    Na drugi dzień umieram z przemęczenia, ale ciągnie mnie na trasę już po 2 dniach...
    Wszyscy krytykujemy, a jednak sięgamy po alkohol, biznes alkoholowy ma się bardzo dobrze,to samo odnosi się do narkotyków.
    W Holandii leczą "ćpunów"
    Kokainą...
    Pewnie większość zaczyna od blanta, jednego ...
    Ośrodek w mózgu odpowiedzialny za uzależnienia, u każdego człowieka wykazuje się odmienną wrażliwością, stąd nie każdy ma szansę zostać ćpunem i alkoholikiem...
    Dlatego nie oceniam ..
    Piszę raczej ku przestrodze....

    OdpowiedzUsuń
  16. I tak się potrafił opanować... Miał siłę, żeby wyjść, to już sukces...

    OdpowiedzUsuń
  17. Byłoby zbyt bajecznie gdyby facet z krwi i kości miał tylko wady, jak zła macocha z kopciuszka...
    Zgadza się Damian, wbrew całej rzeczywistości, którą sobie stworzył, jest osobą nad wyraz opanowaną....

    OdpowiedzUsuń
  18. W sumie "być krewnym" to dosyć często spotykany zwrot, nawet do tej pory, jeśli mogę się wtrącić. Może to też zależy od regionu? U nas się czasami tak mówi, ale w innych częściach kraju mogą tego nie znać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Co kraj to obyczaj 😗
    Olitario
    Polska jak długa u szeroka zróżnicowana jest gwarą .
    Zdaje się, o to chodzi, bo byłoby bardzo nudno , jakbyśmy sobie słodzili i w dodatku tym samym cukrem.
    Zawsze mnie bawiła pociągała mowa śląska.
    U nas same pyry poznańskie , to i czasami też bywa zabawnie, chociaż na osobiście nie znam tej gwary...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

BOŻE CIAŁO

IDEALNIE NIEIDEALNA, CAŁA JA TADAM🙈

ŚLEPY ARCHEOLOG