Cień...
Przemykam korytarzem. Jest wąski.
Zbyt wiele twarzy. Kolejne wiadomości. Próbuję odkryć siebie.
Po omacku pokonuję ten labirynt...
Pułapkę własnych wspomnień...
Złapałam się ostatnio na dotyku. Zbyt płytkie rysy charakteru. Emocje wygładzone szpachlą mistrza kamuflażu... Komplementy, jak miód..
A wiesz jak to jest z miodem...
Substytut wykonany nieletnią ręką Chińczyka, znowu nagina dojrzałość... Próbuję wmówić mi czego chcę...
Chyba rozwaliłam sobie głowę. W tym labiryncie jest tyle osób. Zasłaniają jedyne źródło światła, które sączy się z jarzeniówki...
Uderzyłam w ścianę. Zastanawiam się, czy kiedyś zdołam pokonać te mroczne przestrzenie...
Zbyt wiele twarzy. Twojej nie potrafię odnaleźć. To chyba dobrze...
Życie upstrzone, niczym letnia szyba, przez małe muszę gówienka obietnic, nie jest już takie przejrzyste...
Nie powinnam Cię odnaleźć.
To ta cholerna podświadomość szarpie się z wadą wzroku. Czy mogłaby wreszcie oślepnąć, rozbić ten pusty łeb i wylądować na wózku inwalidzkim??? Dokarmiałabym ją zupą z muchomorów, byłaby na wiecznym haju z gębą uśmiechniętą od ucha do ucha...
Wyczołgać się z tego labiryntu twarzy okrytych maskami. Ruszają ustami, chrząkają. To dziwne, jak śmiesznie wygląda śliniący się facet... Przez moment jestem rozbawiona.
Nie chyba nie ja, tylko naćpana podświadomość. Szkoda, że tak zimno, dałabym jej więcej tych muchomorów...
Myślę... Kurna dlaczego męczę mózg.
Znów się spocił.
Zaćpana podświadomość uśmiecha się w letargu do własnej bezmyślności, oślepiona niespełnieniem... Przestała Ciebie wyszukiwać w milionach nieznanych jej twarzy. Pozostań tam...
Tylko czasami czuję się samotna...
Pozwalam im wtedy na ułudę... Czytam z ich ust. Udaję , że wierzę. Nie mają pojęcia , że jestem wyziębiona...Nawet nie pocę się pod pachami. Może to ten sztyft zadziałał???
Nie odbieram bodźców. Teraz cieszę się, że Ciebie nie ma.
Nie czekasz na mnie z obiadem, nie tapetujesz, nawet nie wymieniłeś mi tej deski na kibel, na tę piękną w storczyki...
Nie zmieniaj się. Zostań we własnym świecie urojeń. Kochasz urojenia...
Ja już nie...
Z naćpaną podświadomością, pachami, które nigdy się nie spocą, z mózgiem, który spuchł od wspomneń pozostanę zimną suką, w Afryce ułudy...
Gdy wytrzeźwieję, pewnie znowu zapuszczę się w ten korytarz.
Schowaj się dobrze, żebym nigdy Cię nie znalazła...
Hej Asienka. Dlugo mnie nie bylo, poniewaz wystapil jakis blad i nie pokazuje mi Twoich wpisow. Adres Twojego bloga mam zapisany w ulubionych od dawna, jednak jakis cenzor czuwa.
OdpowiedzUsuńArtur Onet zablokował mi komentarze na starym blogu, zaraz po postach o PKOBP SA.
OdpowiedzUsuńCoś jest na rzeczy bo i ja nie mogę pisać komentarzy co do niektórych znajomych z bloga. Miło Cię widzieć😂
Ja czasem jestem strasznie na nie. A jak pogoda jest do tego na nie to już zupełnie to moje nie rośnie do rozmiarów monstrualnych. Ale na co dzień chyba daje się ze mną wytrzymać (zdanie głównie oparte na moich obserwacjach siebie samego). :D
OdpowiedzUsuńO. Jestem pod wrażeniem. Te wszystkie słowne niuanse, muchomory, wszystko tworzy zwięzłą opowieść.
Pozdrawiam!
Asertywność jest ok. Przecież nie o to chodzi, aby wiecznie przytulić...
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba solidnie uderzyć w stół i obudzić zgromadzenie
No to prawda. Choć nie zawsze jest to takie proste.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nikt tak Ciebie nie ochroni, jak Ty siebie😂
OdpowiedzUsuńw labiryncie czai się minotaur, lepiej uciekać :D
OdpowiedzUsuńTylko, żeby tak prosto było zagrożenia odszyfrowywać. Wtedy obrona byłaby nieco prostsza według mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Arte😂😁😀zwsze to lepsze od Predatora😂😁😀
OdpowiedzUsuńMozaika rzeczywistości, życie to nie szklanka😃nie przejrzysta go. Trzeba się sromotnie okaleczyć, żeby nauczyć się odbierać ciosy
OdpowiedzUsuńTo prawda niektórymi trzeba wstrząsnąć, ale to i sobie zadaje się ból. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSądzę, że lepiej się zdystansować, a cień puścić wolno...
OdpowiedzUsuńTo tylko cień...
Czytałaś może " Piotrusia Pana""
Cień podtrzymuje w lataniu😂
Każdy ma swoje labirynty, przez które musi czołgać się sam, by poznać prawdziwego życia smak, pozdrawiam... Pięknie piszesz...
OdpowiedzUsuńO tak Agnieszko, każdy musi przetrwać i znaleźć wjście z labiryntu...
OdpowiedzUsuń