Posty

ŚWIAT DAGMARY WIECZKO

Obraz
Dzieci to takie twory, które tylko dla obcych wyglądają, jak zwykłe dzieci. Kiedy przyjrzysz się im bliżej, okazują się bestiami, schowanymi w ludzkiej powłoce… Nie karmiłabym was banałami. W iem o tym. Byłam dzieckiem… K iedyś dawno, dawno temu byłam potworem. Dzisiaj moje wspomnienia rozpędziły się i zatrzymały się w czasie. Nieoczekiwanie znalazłam się w przedszkolnej sali. Kuchnia serwowa ła jedną z bardziej niejadalnych przeze mnie zup. Talerz stał przede mną na blacie stolika, a ja rozmyślałam… Nie zgadniecie, o czym! Jak zyskać i nie stracić. Gdybym wtedy potrafiła pisać, powstałby z pewnością podręcznik dla biznesmenów. Tymczasem z twarzą pokerzysty, taką bez skazy zakłamania , wpatrywałam się w profile pozostałych graczy, zgromadzonych przy tym stole – starych kompanów z przedszkola. Ich buzie były jak przeczytana książka. B ez czytania - wsz ystko zdradzały, a przede wszystkim mówiły o apetycie na zupę. S mród dania niebezpiecznie podążał

MÓJ PRYWATNY ĆPUN

Próbował. Za każdym razem, od nowa. Spadał na dno, wściekał się, powracał do siebie, do Agaty i dzieci i bum. Powracał do narkotyków. Chwilowo nawet odczuwał tę pieprzoną ulgę. To trwało zbyt krótko. Depresja ciągnęła się jak sraczka i ten strach… Matko, jak on się bał… Naprawdę chciał, jak najlepiej. Zdrada Agaty tkwiła w nim, jak zadra. Przychodził taki moment, że zapominał i nagle strzał. Nie taki zwykły plaskacz, a potężny cios znienacka. Miało to miejsce najczęściej wtedy, gdy chciał wszystko zamienić. Wszystko, jak na złość zamieniało się ruinę. Jego marzenia sypały się, jak domek z kart. Cierpiał patrząc na dzieciaki, które widywał co raz rzadziej. Uciekał od Agaty. Kończyło się na tym, że uciekał od dzieci. Agata spotykała się z kolejnymi kolesiami, a on ćpał. Kurwa i ćpun – pomyślał o sobie i o niej w przypływie złości. W takie wieczory, jak ten, wył niczym kojot w samotności. Tęsknił za nimi, bo były wszystkim co miał. W dodatku tak bardzo nienawidził Świąt Bożego

MÓJ PRYWATNY ĆPUN

Dzień, jak każdy inny. Uciekł ponownie we własne życie od kieratu rodzinnego, od Agaty, jej matki i rodziny. Lato tłamsiło upałem i południowym słońcem. Nie chciało mu się nawet oczu otwierać. Od miesiąca pracował ze ściągniętą ze swojej wsi brygadą kozaków. Świetnie się rozumieli. Po pracy spędzali czas na alkoholowych posiadówkach. Czarny przywiózł kokainę. Była kosmicznie droga. Nie potrafił sobie odmówić. Patrzył na przepocony w słońcu świat i zastanawiał się, czy chłopcy poradzą sobie bez niego. Nie ma opcji. Zostaje w domu. W lodówce stała zmrożona butelka z białą wódką. Ponownie spojrzał na zegarek. Czas zaiwaniał, jak opętany…To przecież nie możliwe, aby zbliżała się godzina szesnasta. Czas przeciekał mu przez palce. Dawno utracił nad nim kontrolę/ - A na obiad mistrz serwuje tego dnia co? - Cisza popołudnia nawet nie śmiała się z jego zaimprowizowanego żartu. Nie był zabawny??? W dupie miał, czy jest, czy nie?? Cisza powinna ze strachu przed nim samym śmiać się

KAFARNAUM

Nadine Labaki, kobieta która za wyreżyserowanie filmu „ Kafarnaum” została nominowana do Oscara w kategorii filmów nieangielskojęzycznych, wzruszyła mnie, ale nie tylko... Przebiła się ze swoją wrażliwością ze świata arabskiego Bejrutu, gdzie podobno nic nie jest normalne. Czytam słowa przytoczone w WYSOKICH OBCASACH : „ Normalność jest luksusem”… Powtarzam je na głos i patrzę przez okno. Nie ma tutaj slamsów, arabskich dzieci, nie widzę biedy… Patrzę i widzę co chcę zobaczyć… Nadine swoim filmem zwraca oczy świata na ludzi, o których istnieniu nie wie nikt. Rodzą się, a jakby ich w ogóle nie było. Niski standard życia tysięcy ludzi, nie pozwala im na zarejestrowanie nowo narodzonego dziecka. Państwo narzuca opłatę za dokonanie wpisu. Matka biedna i matka bogata kocha tak samo. Problem w tym, że ta druga zmuszona jest wybrać między głodem, a rejestracją. Takich ludzi w slumsach jest tysiące. Państwo jednym przepisem pozbawia ludzi, za których w gruncie rzeczy pono