MIŁOSNA ETIUDA
II Ciągle się bała. Wiedziała, że powinien już wyjść. Strach przed samotnością, po tej nocy we dwoje, był niczym odgłos kamienia spadającego do głębokiej studni. Mhm Włosy ociekały poranną kąpielą. Nigdy nikogo nie kochała. To uczucie wywoływało w niej głęboko ukryte lęki. Lepiej niech już trzaśnie tymi drzwiami i przejdzie w strefę własnego życia. Wytwarzała przeciwciała zapomnienia. To nie potrwa długo... Przekręci klucz w zamku, nastawi płytę życia i popadnie w demencję.... Na miłość powinni przepisywać szczepionkę. Dotychczas ogarniała własne emocje... Jeszcze tylko raz się przytuli, skradnie zapach z jego skóry, zalakuje i zamknie w kasetce... Jeszcze tylko raz...  - Muszę jechać- Przeczesywał jej mokre włosy. - Jedź. Niczego sobie nie obiecywaliśmy- Ponownie otoczył jej usta tym pocałunkiem, którego kiedyś nie znała ... Nie znała... Nawet nie pamięta, czy tak go pragnęła.