ANNA SAKOWICZ" JUŻ NIE UCIEKAM"

Odłożyłam książkę na półkę i tak sobie pomyślałam, z rozczulenie , że tego
mi było trzeba.

Początkowo byłam pewna, że to naiwna historia,
która z racji podwyższenia temperatury i obudzenia emocji czytelnika  ociera się
o umieranie...

Towarzyszę więc Aśce, głównej bohaterce początkowo tylko z ciekawości,
w jej wyprawach do hospicjum,
spotkaniach z narzeczonym Arturem i jeszcze ze znajomym, złośliwym ilustratorem bajek, Jaromirem,
który bezsprzecznie adoruje bohaterkę.
Jestem z nimi w chwilach grozy i śmiechu.

Nawet odkrywam kabaret z geriatryczną trupą aktorską😁

Wszystko przez fakt, iż Aśka mieszka w jednym domu z ciotką, która mimo sędziwego wieku, lubi korzystać z uroków życia.
Jednego dnia organizuje wraz z zaprzyjaźnioną grupą seniorów seans spirytystyczny w wynajętym przez Asię lokalu, innego upija się do nieprzytomności z przyjaciółką, która przez niefart, farbuje swoje włosy na różowo i nie może na siebie patrzyć w lustro.
Nalewka okazuje się tak mocna , że seniorka zwraca jej zawartość, wraz ze sztuczną szczęką.
Panie, ponieważ są przyjaciółkami wyławiają szczękę z odchłani sedesu i podejmują próbę powrotu do żywych.
Z Joanną pozostaję bo zaczyna być zabawnie, szczególnie w chwili, gdy jej matka próbując wymusić szybką datę ślubu na narzeczonym córki, wmawia chirurgowi, iż ma raka i dni jej są policzone...
Sądziłam, że trafiłam na zabawną historyjkę, tymczasem książka skrzętnie kamufluje , prawie do samego końca, to co w niej najważniejsze....
Najcenniejszy jest człowiek i miłość do niego.
Wiem, wiem brzmi jak mdlącyb banał
To samo pomyślałam, zanim nie poznał Szpilki i Mrówki, dziewczynek z hospicjum, w którym Joanna udziela się z pełnym oddaniem.

Pozwolić odejść komuś kto jest dla nas całym światem to najtrudniejsze zadanie, jakie Bóg stawia przed człowiekiem...

Po wszystkim pozostaje zaufać, że stało się coś najlepszego, co mogło się stać, że śmierć jest jedynie stanem przejściowym, być może chroni od gorszej tragedii...

Autorce historii pragnę oddać największy szacunek, za zmierzenie się z wrażliwością, za emocje, które towarzyszyły mi tak, jak gdybym to ja trzymała tę małą dziewczynkę za rękę w jej ostatnich sekundach...
Dziękuję za książkę , która przypomniała, że wszyscy jesteśmy ludźmi , że przyszliśmy na ten świat, aby umrzeć, a między śmiercią i narodzinami dobrze się zabawić i bez względu na to ,
czy śmierdzimy starością,
czy rakiem, który na dobre zadomowił się w ciele bezbronnego dziecka,
żyjemy dla siebie, dla ludzi którzy nas otaczają...

Jesteśmy ludźmi, żyjemy między i dla ludzi i nikt tak dobrze nas nie zrozumie, jak człowiek...


Aniu Sakowicz wiesz że jestem wielbicielką innej formy pisarskiej, ale jestem ci wdzięczna za t ę odskocznię, wiarę w dobrą intencję i człowieka...
💟❣️

No to teraz najważniejsze perypetie Joanny zamieszkałej u ciotki wciągnęły mnie na tyle, że zupełnie zapomniałam o przeglądaniu FB, tudzież innych portali.


Dlaczego zajrzałam do tej książki, bo:
1)Pierwsze-Primo, blogującą kurę domową poznałam 8 lat wstecz, kiedy miałam bloga na Onecie
2)Karolina , najlepsza bibliotekarka z Goliny, powiedziała,że jest dobra.
Ufam ci Karolina
3) Aśka jest główną bohaterką.
To moja imienniczka, a wszystkie Aśki to fajne kobiety , to ją przeczytałam🤩😘
W dodatku słucha Zaz
Pomyślałam , że to zbieg okoliczności, ale ona jeździ nissanem. To już nie może być zbieg okoliczności, z rozbawienia prawie kawą się oplułam😆


Czuję się podglądana Anna😁
Oczywiście pozwoliłam sobie na żarcik, bo bohaterką jest bardziej empatyczna i ma córkę...
Nie mam pojęcia o córkach🤣☺️
W poprzednich częściach tej przepięknej trylogii chyba nie było też  tak subtelnie i chwilami erotycznie..
😍

Podsumowując
Anna Bardzo, Bardzo dziękuję za cudownie spędzoną sobotę..
Zapewniłaś mi niesamowite wrażenia...

Komentarze

  1. Niby jakich???
    Nie bardzo rozumiem 😗
    Uwielbiam reportaże Kapuścińskiego
    Lubię Jasiennice
    Thrillery
    A tu taka życiowa powieść
    bez mordercy ,zabijania
    ale za to z przemijaniem
    miłością i śmiercią
    Dawno tak miło mi się nie czytało

    OdpowiedzUsuń
  2. To coś jak ta komedia "Lejdis" tyle że na emeryturze. :D
    Najważniejsze (szczególnie w żałobie) to jest zrozumieć, że śmierć wcale nie musi być końcem. Gorzej jednak w to uwierzyć, jeśli serce szaleje z bólu. Zaobserwowałam jednak, że chrześcijanie o wiele lepiej radzą sobie z utratą bliskich, niż niewierzący. I co najważniejsze, sami nie boją się śmierci.
    Śmierć jest nieunikniona, napisano o niej wiele dzieł literackich, ale rzadko kiedy trafia coś, co nie straszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie , książka absolutnie nie przypomina Lejdis, jest zabawna i owszemo.
    Groteskowych sytuacji jest sporo, ale to historia o życiu obok którego przechodzi śmierć.
    Podoba mi się dojrzałość i prawda , która wypływa z każdego gestu bohaterki Joanny, jej wiara w to
    że tylko życie cudem jest, przechodzi samoistnie w wiarę że śmierć też może być cudem ...
    Zawsze odnosiłam wrażenie, że Anna Sakowicz piszę z dozą naiwności, dlatego podeszłam do książki z przymrużeniem oka, jako do sobotniej rozrywki...
    Tym bardziej jestem oczarowana.
    Trudno oswoić że śmiercią dziecko, a tym bardziej jego matkę, która oczekuje od Boga cudu uzdrowienia. Temu akurat nie można się dziwić...

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej lubię się wypowiadać na jakiś temat jak nie mam pojęcia o czym mówią :) jak przeczytam to Ci powiem. Na razie zaczęłam coś innego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się zabieram za " Rewizję " Mroza z Chyłką a Ty co masz na tapecie

    OdpowiedzUsuń
  6. skoro tak wszyscy gadu gadu o swoich lekturach, to ja dziś ambitnie atakuję stare zaległości Burroughs'a /bo nie wszystko czytałem/... akurat niedziela nie zapowiada się na zbyt obfitującą w bodźce i wydarzenia, więc będzie sporo luzu w głowie na wieczór...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nic jego nie czytałam. Dziękuję za kolejne nazwisko,
    A co jego czytasz???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaczynam zaraz "Zachodnią krainę", potem w kolejce "A hipopotamy żywcem się ugotowały" /napisał do spółki z Kerouac'kiem/... bo "Ćpuna", "Pedała" i "Nagi lunch" już czytałem kiedyś tam... "Nagi lunch" film też jest, niezła jazda...
      aha, to nie jest Edgar Rice - Burroughs, ten od "Tarzana", tylko Wiliam Burroughs...

      Usuń
  8. PKanalia, bardzo jestem Ci wdzięczna. Zaraz u moje najlepszej bibliotekarki 😗robię zamówienia.
    Kończę " Rewizję " Mroza.
    Przed chwilą się dowiedziałam, że Chyłka już dziś była na antenie....

    OdpowiedzUsuń
  9. To nie dla mnie. Umierającym dziewczynkom mówię stanowcze NIE.
    Może ta córka to zmyłka, co by cię łatwo nie rozpoznali? :p

    OdpowiedzUsuń
  10. Olitario mam syna i zdaje sobie sprawę, że córki są zupełnie inne.
    Mówisz, że zmyłka😝
    Przyjrzę się bliżej tej całej historii , bo zaczyna kojarzyć się mi z plagiatem . ..
    Mimo wszystko polecam ci gorąco książkę...
    Rozumiem Twoje obawy, ale zaufaj mi , 😘😚
    I śmierć warto oswoić.
    Anna Sakowicz zrobiła to nad
    wyraz subtelnie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

BOŻE CIAŁO

IDEALNIE NIEIDEALNA, CAŁA JA TADAM🙈

ŚLEPY ARCHEOLOG