MÓJ PRYWATNY ĆPUN

Z bólem otwierał oczy. Był wykończony niehigienicznym życiem, które prowadził już od tylu lat.
Zabijała go droga, te ciągłe podróże, zmiany hoteli i towarzystwo. Od zawsze kochał zgiełk, a nie na zawsze człowiek pozostaje młody. Czasami zastanawiał się, czy nie jest właścicielem zbyt narcystycznej natury? Miał prawo domniemywać, że to ona stała się głównym sprawcą trybu jego życia.
Owszem potrafił zatrzymać się na moment przy dzieciach, przecież je kochał, ale po kilku dniach musiał odreagować. W pracy koksował jak porąbany. Wcześniej nie przywoził do domu towaru ze względu na najmłodszych. Te czasy odeszły w zapomnienie. Teraz już tak nie potrafił. Kokaina lubiła wódkę. On też.
Pił tak dużo, że dopiero dzisiaj, kiedy obudził się po nocy pełnej namiętności z Agatą, oddychał z ulgą.
Jaki spokój w głowie. Na całe szczęście Agata nadal nie zmieniła swoich upodobań.
Dochodziła godzina dziesiąta, a ona nadal leżała krzyżem w kościele, pogrążona w żalu za grzechy.
Klara ułożona tuż obok niego oglądała jakąś bajkę na tablecie.
- Kocham cię księżniczko, co ty tam oglądasz? -
Ułożył się na brzuch, nie kryjąc zaciekawienia upodobaniami córki.
- Kocham cię rycerzu. To moja ulubiona bajka –
Dodała. Kobiety dobrze wiedzą co powiedzieć, aby zamknąć usta facetowi. Uśmiechnął się w myślach do siebie. Wytatuowany rycerz na prawym ramieniu, stał się dla małej symbolem kosmicznej odwagi.
Nigdy nie pytała o szatana, który zajmował całe plecy i na całe szczęście. Zaczynał odczuwać pierwsze symptomy wczorajszego picia i koksowania. Smutek dopadał go zawsze nieoczekiwanie i to w najmniej odpowiednich momentach, takich, jak właśnie ten. Ubierze się i pójdzie do łazienki. Przyjmie coś delikatnie na przeżycie, bo inaczej nie da rady. Nienawidził tego stanu. Wspomnienia z nocy powracały.
W powietrzy nadal dryfował jej zapach. Od lat, nie ma pojęcia od ilu, spotykali się w snach.
Najgorsze, że nawet tam mijali się, albo on chował się przed nią, zawstydzony swoim stanem,
albo ona spoglądała na niego z takim wyrzutem, że wszystko mu z rąk wypadało.
Zaraz po tym, gdy zdał sobie sprawę, iż nadal śpi, ponownie je zamknął. Chciał tam powrócić.
Nie zdążył zanurzyć się w zapach jej skóry. Klara skakała mu po plecach znudzona oglądaniem księżniczek w różowych kieckach. Mimo wszystko próbował poczuć jej ciało. Duchowo nadal była w niedosięgłej przestrzeni. Gdyby tak nie było nie czułby wyraźnie tego zapachu. Nie mógł sobie dokładnie przypomnieć, kiedy ostatni raz się kontaktowali, ale bardzo tego chciał. To było silniejsze od grawitacji.
Paradoks ich znajomości polegał na tym, że nigdy żadne z nich nie oczekiwało niczego od drugiego.
Może z tego powodu tak wszystko dziwnie się potoczyło.
Trzy – letnia córeczka znacznie przybrała na wadze pomyślał rozbawiony, nadal nie otwierając oczu.
Lubił ją rozpieszczać. Wydawała mu się taka zabawna. Czas mógłby się zatrzymać.
Nie chciał, aby dorastała. Bał się o nią już dzisiaj. Może stanie się cud i zostanie na zawsze maleńką córeczką tatusia…
- Nie udawaj, że śpisz- Zasyczała, niczym prawdziwa samica. Jak to jest, że takie niedojrzałe, a skrzypi w ucho, jak stara ropucha. Chciało mu się śmiać, ale wbrew wszystkiemu, postanowił zachować powagę.
- Nie udaje-
- Teraz nie, bo mówisz do mnie-
Kinga… Rozstali się, gdy wyjechał na studia. Kinga została. Założyła rodzinę. Nim poznał Agatę, długo pozostawał w związku z Karoliną. Szalone lata… Gdy się rozstali często dzwonił do Kingi. Wtedy miała już syna. Paradoks ich znajomości polegał na tym, że on brał ślub z Agatą, a Kinga rozwodziła się z tym swoim.
Oszalał na punkcie Agaty. Wydawała mu się perfekto pod każdym względem…
Nadal czuł jej zapach. Jakby wanilia z miodem. Nie, to nie było nic słodkiego.
W Kindze była odrobina testosteronu, taki Cavin Clain. Nie, nie będzie jeszcze otwierać oczu.
Nie teraz… Zupełnie bezwiednie powracał marzeniami do sennego widziadła. Palcami mierzwiła mu włosy…
Dotyk sprawiał mu niebotyczną przyjemność. Rodziła się tęsknota, która zakleszczała go w swoim żylastym uścisku. Uczucie spychało go w dół. Pragnął schować się pod koc. Nie chciał pamiętać o świeci, w którym znalazł się przez przypadek, niczym spadochroniarz zrzucony do miejsca przeznaczenia.
Chciał zapomnieć, że żyje. Znaleźć w innej przestrzeni. Płacz przyniósłby mu ulgę.
Klara siedziała na jego plecach ponownie przeglądając bajki. Wstanie i zrobi ze sobą porządek, bo za sekundę będzie zbyt późno… Dobrze wiedział, że to był początek zejścia.
Wciągali wszyscy, których znał. Nie potrafił wymienić, kto nie brał z jego ekipy. Z rodzinnego Puzderka zatrudnił kilku oddanych kumpli do własnej firmy. Trzymali się od lat razem i razem ćpali. Trudno nie brać, a jeszcze trudniej odmawiać. Kto miał, ten sprzedawał. Dobrze wiedział, że powinien z tym skończyć już dawno. Agata nie miała pojęcia o jego życiu. Nigdy by sobie na to nie pozwolił. Dzisiaj tego nie żałował. Przyjeżdżał nie do niej, ostatnio raczej do dzieciaków.
Przed narodzinami Karola dogadywali się wyśmienicie. Pamięta, jak ją dla hecy uczył kraść w sklepie. Załatwił nawet sobie takie rewelacyjne nożyczki… Była wtedy w ciąży z Karolem. Postanowiły się zabawić z siostrą. Skończyło się dla nich tragicznie. Do domu przyprowadziła je policja.
Ona z brzuchem, upłakana, usmarkana, a za nią mundurowy.
Miał ubaw przez trzy dni kolejne dni. Agata nie nadawała się na złodzieja. Później okazało się, że najlepiej sprawdza się w modlitwach i sprowadzaniu kolejnych gachów...
- Nawet kraść nie potrafię !!! - Szlochała tuż po wyjściu policjanta. To było bardzo dawno.
Ta historia na moment oderwała go od dołującego smutku. Później było już tylko gorzej.
Te ciągłe wyjazdy, kontrakty, ale przecież robił to, aby mieli pieniądze na życie na kredyt.
Kiedy to się tak z nim zaczęło źle dziać ???
Nie mógł sobie absolutnie przypomnieć początku tego kieratu…
Stał się gościem w domu. Wszystko zaczęło się od tej wiadomości, która przyszła na jego skrzynkę.
Nie znał tej kobiety. Agata korzystała z jego skrzynki już wtedy. Do końca życia nie zapomni tego zażenowania. Pisała, że o swoim mężu, który unika Agaty, a ona nie daje mu spokoju.
Biegała za nim, jak suka z przypadłością ciągłego ruchania – tak to dosadnie określiła informatorka.
Nawet dzisiaj na tamto wspomnienie oblewa go zimne, nieprzyjemne obrzydzenie.
Słyszał już wcześniej o programach szpiegowskich, to jej taki zainstalował. To był już kolejny jego wyjazd.
Z niczym próbował się nie zdradzać.
Zresztą po co? Wrócił. Zastał ciszę w domu. Znalazł w komputerze wiadomość. Umówili się na basenie. Chłopaka nie znał. Wydawał mu się młodszy od niego. Zauważył, że Agata była zaskoczona jego obecnością. Nie czekał za nią. Karola ubrał i poszedł z nim do domu.
Może gdyby tego nie wiedział, byłoby inaczej między nimi ???
Agata zaszła w ciążę. Wykrzyczała jemu, że to nie jego. Przed porodem chciała się ze wszystkiego wycofać. Nie wierzył jej. Zresztą, nie chciał jej nawet oglądać. Wrócił, jak już była w domu.
Zamieszkał u niej w tamtym czasie ten stary chuj. Nienawidził jej, jak on jej nienawidził.
Co ona widziała w takim pięćdziesięcioletnim dziadzie??
Wtedy przywaliła mu patelnią. Zniknął z jej życia.
Kurna, jak tak policzy, to niczego innego nie robili tylko rozstawali się i wracali…
Myślał, że jest w czarnej dupie, ale to co działo się z Agatą, napawało go jeszcze większym wstrętem…
Agacie totalni odwaliło na punkcie kościoła. Praktycznie nie było dnia bez wyjścia na mszę święto. Dzieciaki do przedszkola, a ona do spowiedzi i zaraz po tym do komunii podążała. W gruncie rzeczy to nie ograniczał jej świata duchowego. Miała prawo szukać w nim pomocy dla siebie. Przeraził się, gdy zaczęła w to włączać dzieci, wysyłając je kilka razy w tygodniu do kościoła. Jej problemy zbiegły się z jego dołem psychicznym. Jeszcze w szpitalu, gdy była z Klarą w ciąży prosił ją, aby zasięgnęła rady u psychiatry.
Dzisiaj wydawało mu się, że jest jeszcze gorzej … Dochodziła dwunasta, a jej nadal w domu nie było…
Nie potrafił jej zrozumieć. Wizerunek zdziry nijak się miał do klękającej madonny. Nadal spotykała się z kolejnymi mężczyznami. Początkowo sądził, że próbowała mu udowodnić, bądź zagrać na nosie za te jego miesięczne wyjazdy. Przeglądał biling. Dobrze wiedział do kogo dzwoniła. Wczoraj pozwolił sobie nawet na krótką rozmowę z nieznajomym. Wyglądało na to, że się przestraszył. Obrzydliwość!
Wolałby zapomnieć o tym wszystkim. Niestety, w takich chwilach, jak dzisiaj wracała złość na Agatę.
Klara nadal leżała na jego plecach. Jaki przykład będzie czerpać z takiej matki?
Przyjeżdżał tutaj dla dzieciaków. Blokował tym samym decyzje Agaty w związku z wprowadzeniem nowego lokatora do domu. Zabije ją, jak ściągnie do domu kolejnego faceta.
Dłonie mimowolnie zamykały się w pięść. Niech już się lepiej modli całymi dniami, może to jej wyjdzie lepiej. Próbował nawet coś z tym zrobić. Po ostatniej awanturze rozglądał się nawet za mieszkaniem.
Zabrałby wtedy jej Klarę. To nie było wcale takie proste… Co z pracą, pieniędzmi ???
Kilkakrotnie rozmawiał nawet o tym z Marysią. Jego propozycje zbywała pustym śmiechem.
- Nie będę niańczyć wasze dzieci. Kocham je. Mogę ci pomóc, ale wybij sobie z głowy takie pomysły-
Wstanie już, bo jak tego nie zrobi natychmiast, to rozsypie się na setne atomy …
- Klara muszę siku -
- To idź- Rezolutna odpowiedź trzy – letniej księżniczki napawała go dumą.
- Siedzisz mi na plecach-
- Ja siedzę, a Karol gra na twoim telefonie -
Obecnie starał się, starał się jak najmocniej niczego nie czuć. Poprzestać na zimnym seksie. Nie czuć…
Doznania wypalały mu znamię.
- Karol!!- Usłyszał swój niski, donośny głos. Brzmiał poniekąd groźnie i zbyt głośno. Wszystko przez to, że właśnie przypomniał sobie o telefonie. Wczoraj pisał długo z Karoliną. Wspomnienia z nią bardzo go nakręcały. Karol potrafił już czytać. Może nie wszystko ogarniał, ale wolałby, aby nie poznała czarnych zakamarków duszy jego ojca.
- Te – le – fon -
- Gram – Odrzekł. Powinno go to chyba połechtać. Jedyny w tym domu, który przejął jego pasję do gier. Karol był nie tylko z urody kapkę, w kapkę podobny do niego. To go nawet podbudowywało.
Cały on – pomyślał z dumą o synu.
- Wyjdę z łazienki i ma leżeć na stole. Dwa razy nie będę ci o tym przypominać -
Zbliżał się kryzys. Czuł go całym ciałem. Na całe szczęście znajdował się już od dłuższego czasu w łazience. Nie chciał nawet myśleć, co by było, gdyby nie zabezpieczał się tym zapasem...
Telefon leżał na stole, a on powoli wracał do siebie. Nastrój szybował w górę. Uwielbiał ten stan…
- Przygotuję ci księżniczko jajecznicę mistrza- Wtrącił między pogwizdywaniem znajomej melodii.
- Kogo? -
- No przecież słyszałaś, a teraz bezczelnie udajesz- Poczuł coś na kształt dumy, obserwując jej zmarszczone od myślenia czoło. Co też ta mała wymyśliła za ripostę?
- Mama uważa, że absolutnie nie potrafisz gotować. Zrób mi jajecznicę ze szczypiorkiem, bez tego mistrza- Nie potrafił się teraz opanować. Skąd w tej drobnej istocie taki nadmiar intelektu.
- To teraz zagilgoczę księżniczkę do ostatniego śmiechu. - Klara nie przestawała chichotać.
- Tatusiu, przestań!!! Rycerzu już dość- Przyjeżdżał tutaj dla nich. Docierało do niego, jak bardzo kochał te dzieci. Zawsze będzie dla tej księżniczki rycerzem. Rycerz, którego sobie tak dawno wytatuował miał symbolizować jego patriotyczne uczucia, miłość do rodziny i kobiety. Dzisiaj wszystko co kiedyś było dla niego szczytnym celem rozmyło się w brudzie codzienności. Dopiero teraz dostrzegł pozostawione resztki na stole z wczorajszej kolacji. Agata nie lubiła sprzątać. Zresztą brakowało jej czasu. Trudno się dziwić.
Do kościoła wyszło tuż po szóstej rano. Dochodziła dwunasta w południe. Mógł się tylko domyślać, że wróci do domu późnym wieczorem. Patrzył na ten syf i bał się nawet domyślać, jak musiało wyglądać codzienne życie dzieciaków w domu z ich matką… Stan depresji przechodził wolno w euforie. Od lat słyszał głos szatana. Powracał do niego w najgorszych koszmarach. Z czasem nie miał pojęcia, czy to sen, czy jawa?
Po narkotykach wszystko znikało. Najważniejsze, że mijał ten dół z którym nie radził sobie wcale i nie słyszał tych głosów szatana. Karol miał chyba roczek, kiedy go dopadło. Słyszał głos, zaraz po nim wpadł szał.
Gdy się rozbudził na dobre, nie potrafił jasno określić co się z nim działo.
Siedział na poduszce, która znajdowała się na głowie Agaty.
Jedyne co pamięta, to te cholerne głosy, które podsycały go do morderstwa. Wstał, jak poparzony.
Pięścią rozbił lustro i wyszedł z domu. Wrócił do nich po miesiącu. Zdał sobie sprawę, że nigdy już nie powróci do siebie sprzed lat, a dokładniej, do tego chłopca z technikum.
Narkotyki pozwalały mu jako tako funkcjonować. Odrywały go od myślenia,które powoli go zabijało...
Nawet Bóg nie chciał mu pomóc. Odnosił wrażenie, że o nim zapomniał. Dał mu życie i zniknął w pędzie, jakby przez to chciał powiedzieć, a teraz radź sobie sam człowieku marny…
Karolina zdążyła odpisać na jego wiadomość. Na całe szczęście nie wzbudziło to zainteresowania Karola.
Wiesz od naszego zeszłorocznego spotkania, często wracam do tamtej nocy „
Pokłócił się, jak zwykle z Agatą. Trzasnął drzwiami, wsiadł w samochód i pojechał Szczecina. W tym samym czasie przyjechała do ojca Karolina. Zdążyła się zaręczyć z jakimś księciem z Londynu. Wszystkie jego byłe kobiety wikłały się w dziwne związki. Dali wtedy czadu. Karolina kochała tak, jak on kokainę. Puścili sporo kapuchy i popłynęli. Zasnęli w jej łóżku w ubraniu o ósmej nad ranem. Tak zastał ich ten jej książę. Nie pytał się później, nie wnikał. Od jakiegoś czasu ponownie ze sobą pisali. Odczuwał tęsknotę za wolnością na tamto wspomnienie… Dzieciaki dawno już były po śniadaniu. Zegar, ich ślubny prezent wskazywał dochodzącą godzinę piętnastą. Znał Agatę. Została na koronce do Jezusa Chrystusa.
Niech i tak jej będzie… Karolina uwielbiała tę zupę. Z zachwytem spoglądał na dzieciaków, które pochłaniały posiłek. Może byłby z nią szczęśliwy ? Przy Agacie trzymała go stabilizacja, mieszkanie i dzieci.
Zawsze wracał tutaj.
- Zbieramy się na rowery dzieciaki. - Zarządził. Miał dla nich cały tydzień. Zaczynał zakładać się sam ze sobą, że pewnie już w poniedziałek zapakuje tyłek do pociągu i wróci na wieś do matki.

Komentarze

  1. Gorzkie to, bardzo gorzkie. Jak łatwo poplątać swoje (i nie tylko swoje) życie, a potem... potem jakoś się toczy. Tzn. stacza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Egoizm i narcyzm
      Taka mieszanka wybuchowa....
      Dzieci to takie tworki które patrzą, widzą nie mówią,bo rodzice to ich jedyny świat z którego przenoszą wzorce...

      Usuń
  2. Każdy rodzic ma coś na sumieniu. Pytanie tylko, kiedy dziecko to zauważy i straci do niego szacunek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy jesteśmy ludźmi.Każdy z nas nosi w sobie tajemnicę trudną do dźwignięcia ...
      Przecież tak niedawno sami byliśmy dziećmi...
      Dzisiaj tacy sami.. tylko skórka się pomarszczyła. ..

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

BOŻE CIAŁO

IDEALNIE NIEIDEALNA, CAŁA JA TADAM🙈

ŚLEPY ARCHEOLOG