Wybór Kochanie wybór Należy Do Ciebie

W poniedziałek udało mi się obejrzeć bardzo krótki,acz czytelny reportaż w Dzień Dobry TVN dotyczący narkotyków,  dopalaczy i generalnie uzależnień. Bohaterami byli młodzi chłopcy, którzy po terapii w Zakładzie Psychiatrycznym nadal borykają się z lękami chorobami 
dwu - biegunowymi i nieznaną mi odmiana schizofremii.
Tylko błagam, nie mówcie że nie wasz problem. Ostatecznie wszystkie jesteśmy czyimiś siostrami, matkami, cholernymi znajomymi i tym podobne.
Napisze tak, dobrze by było,aby narkotyki były do dupy- dupą wchodzą i dupą wychodzą.
Tak nie jest one wchodzą do głowy, niszczą neurony,  zmieniają ilość dopaminy...
Generalnie robią kocioł
Dopalacze to narzędzie dynamicznej psychozy.  Wczoraj czytałam jakiś dziwny wywiad z miliarderen,  bosem z Pomorza,  który dorobił się na debilach- dokładnie  tak określił swoich potencjalnych klientów.
Popyt na DEBILI musi być ogromny, bo mimo zamknięcia kilkunastu punktów właściciel  ma na to wyrąbane
Teraz najgorsze dla rodzin tych ludzi
Są przymiarki aby odstawić dotację dotyczącą leków  dla alkoholików i ćpunów. Pomoc finansowa spadnie na najbliższą rodzinę. Może należy pomyśleć o przeciwdziałaniu, edukacji i przedsięwzięciu wszelkich środków zapobiegawczych już dzisiaj???
.  Nadzieja w spadku poziomu debilizm w społeczeństwie....
Pozdrawiam , a poniżej coś co znalazłam.
Takie są skutki zabaw z używkami
. Drogie dzieci z tego się nie wychodzi. ..

"(…)
Pragnął przespać spokojnie chociaż jedną noc. Jego marzenia były tak prozaiczne, a jakoś ciągle nie mogły się ziścić. Samotne noce były najgorsze. Zapijał się do nieprzytomności, aby nie słyszeć tych szeptów. Koksował jak oszalały, a szatan nie ustępował. Te głosy zabijały jego wolę życia. Świrował. Ze strachu wolał się nie kłaść na trzeźwo do łóżka.
Powinien do nich przywyknąć. Nie potrafił...
Zasypiał w swojej ulubionej pozycji: Siedząc na dywanie z głową wspartą o łóżko.
Obudził go znajomy dotyk. Po tym, gdy nie zareagował, ktoś jakby nim mocniej potrząsnął.
Poczuł to kilkakrotnie, nim na dobre otworzył oczy. Wtedy ją zobaczył.
Stała przed nim babci Stasia i wyglądała na bardziej niż zniecierpliwioną.
Wyglądała tak, jakby szykowała się do snu. Kiwała się nad nim w białej koszuli nocnej,
z haftowanymi przy szyi różyczkami, w tych swoich długich do pasa włosach,
splecionych w srebrny warkocz. Był nawet gotów stwierdzić, że nic się nie zmieniła, ale ciągle nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz ją widział. Zresztą nie mógł nawet zapytać.
Wyglądała na wściekłą.
Do twarzy miała przylepiony ten stary, sarkastyczny uśmiech. Wszyscy troje mieli go po niej.
- Wstań gamoniu i wyłącz czajnik, bo zaraz się spali!! - Faktycznie, z kuchni dochodziło przenikliwe gwizdanie czajnika. Trudno było tego nie usłyszeć. Poderwał się, jakby ktoś go w tyłek bolcem potraktował. Kuchnie wypełniał dym i totalny smród spalenizny. Naczynie, które całkiem niedawno służyło do gotowania wody, nie nadawało się do tego wyraźni. Hałasując niemiłosiernie wrzucił je do zlewu. Dopiero otwarte na oścież okna wpuściły do środka przenikliwie chłodne zimowe powietrze. Wreszcie przyszło długo oczekiwane opamiętanie. Rozglądał się po zadymionym pomieszczeniu, w którym nie dostrzegał babci Stasia. Gdzie ona przepadła? Zupełnie, jakby się rozmyła, uniosła do góry i wyparowała przy samym suficie.
Kurwa!!! Jaka babcia Stasia ??? Przecież ona nie żyje od przeszło dwudziestu lat!
Zimny dreszcz przerażenia, przebiegł mu po plecach. Galopem, niczym źrebak puszczony na łąkę, popędził do pokoju, zamykając za sobą szczelnie drzwi.
Babcia Stasia, babcia- dudniło mu w głowie. Nadal był przerażony. Nie chciał myśleć o tym, co przed momentem przeżył. Trząsł się ze strachu. Ona może tu przyjść, trącić go, przydusić. Przerażony wskoczył pod koc. Skrzętnie okrywał każdy centymetr swojego ciała - Babcia Stasia!
Jak nie zaśnie zaraz to zwariuje, na pewno zwariuje!
Jak nie zaśnie zaraz to zwariuje, na pewno zwariuje!
Zdawało mu się nawet, że ulegał wyciszeniu. To było tylko złudzenie. Popadał w drzemkę.
Była delikatna, jak atłas. To wtedy, w tej najmniej nieprzewidywalnej chwili, zaskoczył ponownie.
Ten pieprzony syk, aż bolał..
Niewidoczna siła zaciskała mu na gardle pętle, niczym krawat na największą galę...
Głos nadal skrzypiał. Stawał się: Zimny, nieprzyjemny, nieziemski..
Był, jak petarda:
- Jesteś gówno wartym śmieciem! Nikt cię nie kocha skurwielu!!! Nikt, rozumiesz ??? Nikt!!! -
Nadal tu był. Czuł jego obecność, nawet wtedy, gdy ten milczał. Zapach siarki i spalenizny mieszały się ze smrodem spalonego czajnika. Niech się to kurwa wreszcie skończy!
Najgorsze, że ciągle nie mógł nic. Najchętniej ruszył by przed siebie, tak pędem przez tą jego wieś. Zgubiłby wtedy tego gnoja i może ten nigdy w życiu by go nie odnalazł??
Niech to się wreszcie skończy! Jeszcze nigdy w życiu nie pragnął tak ciszy, jak w tamtej chwili.
Takiej, jakie trwają tylko na wsi zimą, gdy okolica śpi i wiatr porusza gałęziami drzew.
Nigdy jeszcze nie pragnął tak bardzo śmierci…
Chciał usnąć na wieki. Zapomnieć o tym szepcie, zmoczonym potem strachu karku.
Zapomnieć o lęku i ucieczce pod koc. Minęło tak dużo czasu, a on nie odpuszczał.
Modlitwa- jakaś musi przecież być... Nic nie pamiętał. Nigdy jeszcze z takim bólem i wysiłkiem nie grzebał w przestrzeni umysłu, aby chociaż odkryć najmniejszy strzępek z pamięci.
Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje … „ - Zapadał się w siebie. Cisza.
Taka błoga. Zasypiał… Nie miał pojęcia ile czasu spał. Otwierał oczy. Wreszcie mógł. Mógł wstać, ruszyć ręką, przemówić i przejść pokój. Chwalić Boga - pomyślał.
Dawno nie wypowiadał tej kwestii na głos. Żył, ciągle żył…
Rozglądał się po pokoju, do którego wdzierały się zimowe promienie słoneczne.
Gdzie podział się ten pieprzony mefedron??
Nigdy, przenigdy nie chce już słyszeć tych pierdolonych szeptów szatana!!!
Na stole leżała przygotowana ścieżka na rano. Umysł ponownie budził się do życia.
Dochodziła godzina trzynasta. Nie chciało mu się gotować.
Było południe, a on już myślał o nocy. Głosy. Od kiedy się z nimi zmaga??? Grzebał w pamięci.
Od kiedy słyszał szepty? Trwało to już tyle lat….
To po tym pierdolonym, nieszczęśliwym wypadku.
Agata była wtedy w ciąży z Karolem. Razem mieszkali w Puzderku. Miał robotę w Szczecinie.
Wracał z Pomorza. Był tego dnia bardzo zmęczony, a lato i upał dawały do wiwatu.
Zobaczył na drodze młodą dziewczynę, z wystającym brzuchem. Próbowała złapać stopa.
Mogła mieć góra siedemnaście lat. Początkowo myślał, że niemowa.
Z czasem zdał sobie sprawę, że bała się rozmawiać. Była dzika, jak dziecko buszmenów, a sama nosiła w sobie potomka. Nawet adres musiał wyciągać od niej siłą, bo nie bardzo była komunikatywna . Otworzyła wreszcie usta i powoli relacjonowała, że mieszka z bratem i matką
w starej opuszczonej wiosce, oddalonej od Puzderka jakieś trzydzieści kilometrów.
Nie spodziewał się jeszcze wtedy, że to przypadkowe spotkanie, tak tragicznie odbije się na jego losie i że do śmierci będzie pamiętał o tym jednym wyczynie – do śmierci, będzie się to za nim ciągnęło. Po godzinie zjazdu w jakiś las, którego zupełnie nie znał, zatrzymali się, przed starym domem, takim, który już rzadko wpisywał się w wiejski krajobraz. Słomiany dach szklił się żółtym odcieniem w promieniach słońca. Otworzył drzwi, aby pomóc ciężarnej. Stał i patrzył, jak odchodzi w stronę domu. Zachciało mu się siku. To wtedy usłyszała rozmowę jej i brata. Dziewczyna prosiła go, aby wpuścił ją do domu. Nosiła jego dziecko. Dreszcz obrzydzenia przebiegł mu po plecach. Miał już odejść, gdy zobaczył, jak ten gnój wymierza cios w brzuch ciężarnej. To wtedy dopadł do niego i obił do nieprzytomności. Ciało gnojka wrzucił na tyły samochodu. Płacz młodej był, jak prośba o ratunek.
Sam nie wie, kiedy pojawiła się jej matka. Była tak roztrzęsiona, że wykonywał za nią telefon na pogotowie. Gdy już odjeżdżał mijał karetkę i policję. Do dzisiaj nie wie, co nim wtedy kierowało??
To była, jakaś pieruńska moc, której nie potrafił się oprzeć. W drodze do bieniszewskiego lasu wykonał połączenie do kuzyna Darka.
- Darek, potrzebuję twojej pomocy. Przyjedź do Bieniszewa nad jezioro. Zabierz ze sobą Artura.-
Gdy dotarł na miejsce, oni już tam byli. Wytargali go z samochodu. Ze strachu zdążył się mu zeszczać do auta, które cuchnęło fekaliami jeszcze przez miesiąc po całym tym wydarzeniu.
Nigdy nie zapomni tego smrodu. Chłopak skomlał o litość. Nie mógł wiedzieć, że to właśnie go najbardziej nakręcało. Działał, jak dobrze zaprogramowany automat. Wytaszczyli go z samochodu.
Do związanych nóg dowiązali sznurek z kamieniem, po czym wpakowali go na łódkę i wyrzucili na środku jeziora. Do dzisiaj nie mają pojęcia, czy ktokolwiek go szukał.
Szepty szatana pojawiły się na tydzień, lub dwa tygodnie po wszystkim. Pewnie nigdy się z tym gównem nie upora. Brał kokę, jak porąbaniec. Dźwięk telefonu odrywał go od wspomnień.
Najgorsze, że mefedron przestawał działać…. Ciągle go potrzebował.
- Przyjeżdżam, żebyś nie zachlał się w samotności!-
Krzyczał rozemocjonowany nadchodzącym Nowym Rokiem Arturek.
- Przywieź coś białego. Mam głoda -
Najgorsze co może dopaść człowieka w depresji, to czekanie. Nie potrafił sobie znaleźć miejsca. Pomieszczenie wydawało mi się przyciasne. Wyszedł przed dom. Ciszę przecinało szczekanie rozradowanego Aramisa. Gdzie sięgnął wzrokiem - pustka. Pola zimą są, jak on sam- przygnębione i opuszczone. Nie słyszał jazgotu psa. Stał i patrzył w dal.
Najtrudniej jest skończyć z samym sobą.
Kiedyś, całkiem niedawno, miał wszystko. Dzisiaj nie ma nic.
Stracił cały majątek, jego żona sypiała z facetami, których nawet nie znał, a dzieci????
Nie miał z nimi ostatnio żadnego kontaktu. Czy mógł nazywać się ich ojcem. Czy były jego dziećmi???
Powracał do przeszłości pogrążając się w szalonym smutku. (…)"




Komentarze

  1. Współczuje rodzinom, ale po latach funkcjonowania tego badziewia na rynku nie może nikt powiedzieć, że nie wiedział, nie zdawał sobie sprawy itd.
    Nie ma nabywcy, nie ma towaru, całego świata nie zbawisz, przeciwdziałanie i edukacja jest prowadzona od 6 klasy szkoły podstawowej i co? Klienci są i będą...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jotka kochana nie gniew się, ale to nie jest edukacja
    To zwykła gadanina
    Narkotyki zawsze były obecne w życiu ludzi
    Amfetaminę stosuje się w Stanach jaki lekarstwo na ADHD
    Problem z narkotykami pojawia się gdy dzieciak znajdzie się w czarnej dziurze i nie wie jak zaistnieć
    Chce zapomnieć o tym co go przerasta
    Rodzice często pochłonięty tym do czego nie dorośli nie dostrzegają tragedii
    Prawdziwe programy powinny pochłaniać, wyłapywać pasję nie tylko u tych którzy wydają się nam perełkami
    Perła potrzebuje czasu
    Narkotyki alkohol używki są dla ludzi
    Niecywilizowany Indianie radzili sobie bez detoksu
    Masz rację nie rzecz w zbawieniu świata a raczej w płodzeniu świadomości
    Aby nikt nie traktował ludzi jak ten potentat świata dopalaczy,
    Jak pospolitych debili
    Policja doskonale wie kto sprzedaje gdzie są sklepy z dopalaczami
    Należy przypuszczać że łączy ich jakiś szczególny interes że są one nadal otwarte

    OdpowiedzUsuń
  3. No możesz to nazwać gadaniną, prowadziłam profilaktykę uzależnień kilkanaście lat, 8 spotkań po 2 godziny w jednej klasie w jednym semestrze, nie wiem co jeszcze, czy co bardziej może szkoła robić, bo na rodziców liczyć trudno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotka dam ci przykład z życia
      Mój syn skończył
      w styczniu 19 lat
      Wtedy mieli 12 lat
      Aktywnie uczestniczyłam w życiu szkoły spływy kajakowe, zawody pływackie itp.
      Znałam dzieciaków i szkołe
      W 5 klasie zmarła mama jednej z dziewczynek
      Mama udzielała się tak jak ja
      Tata był kierowcą tirów
      Nie było go
      Młoda szybko znalazła odskocznię
      Ktoś jej dał Dopalacze
      Dowiedziałam sie od dzieciaków
      Spotkałam sie z dyrektorem szkoły po to aby dziewczynie pomóc a nie ją dobić
      Wiesz co mi gość odpowiedział do dzisiaj to trawię :
      Wiemy pani Joanno, bo tak mnie zwą nieznajomi,
      policja już działa a dzieci lada dzień trafią na izbę dziecka-
      Wiesz, zdębiałam i zaniemówiłam!!
      Ciało pedagogiczne
      Dopiero po chwili mu powiedziałam, że wystarczy dziewczynę wyróżnić , wpakować ją w poczet ze sztandarem , dać
      jakąś funkcje, ona powinna poczuć się ważna.
      Obyło się bez izby dziecka i innych przygód
      Małą wkręcili w funkcję organizowania zakończenia roku dzisiaj mieszka we Francji z siostrą fajna dziewczyna

      Co do edukacji to wydaje mi się że skuteczniejsze metoda byłoby spotkanie dzieciaków z ludźmi którzy się borykają z rzuceniem w ośrodkach, nawet poprzez filmiki na YouTube
      Są bardzo wymowne i aż bolą i nie ma co zwalać
      winy na rodziców na pedagogów czasami wystarczy film i książka " Dzieci z dworca ZOO"
      Mną wstrząsnęło
      U uświadomić sobie że z tej drogi nie ma powrotu
      bo nauka życia od nowa kosztuje sporo czasu

      Usuń
  4. Być może tej dziewczynie to akurat pomogło...ale wierz mi, to nie takie proste. Jednak ona właśnie jest przykładem, że warto uratować choćby jedną... a gdzie w tym wszystkim ojciec, bo obwiniasz dyrektora, który nie musi znać szczegółów i konkretnego dziecka, raczej to funkcja pedagoga szkolnego i tylko nie mów, że zarabia na życie...
    Książki i filmy, o których mówisz są znane i stosowane, ale niektóre dzieciaki przynoszą z domu i podwórka taki bagaż doświadczeń, że dla nich to tylko trucie dorosłych...co pani tam wie, a ci akurat książek nie czytają...
    A co ciało pedagogiczne ma zrobić gdy rodzice zalani w trupa, dzieci głodne, dom bez prądu - adoptować? wszystkich się nie da...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotka nie da się uratować wszystkich. Raczej chodzi o fakt świadomości.
      Dziewczynka popełniła błąd, pewnie nie raz go popełni i nie tylko ona.
      Chodzi o to , że nawet jak się przewrócisz powinnaś szukać siły aby się podnieść i do tego powinna służyć edukacja, żeby szukać w sobie sił
      Tak jak napisałam w poprzednim komentarzu nie ma co winić szkoły czy rodziców
      Takie grzechy popełniają przecież dorośli wielcy dyrektorzy firm , prawnicy
      Zdziwiłbyś się ilu lekarzy, chirurgów menadżerów przeogromnych korporacji ląduje w psychiatrykach!
      Nie są to tak obskurne jak Gniezno, to pensjonaty za które płacą 15 000 za miesiąc
      Wiesz co ich tam zaprowadziło???
      Bałagan w głowie
      Gonią za kasą pracą bez porządku w środku
      W tym kierunku powinna podążać edukacja a przede wszystkim powinni ją prowadzić terapeuci z takich ośrodków
      Kiedyś pisałam o książce " Ślepnąc od Świateł "Żulczyka
      Pokazuje ludzi z wielkich firm którzy aby utrzymać się ma powierzchni zapadają na chorobę ćpania.
      Nadal uważasz że winę ponoszą rodzice?
      Sądzę że to raczej pogoń za własnym ogonem
      Edukacja powinna być środkiem zapobiegawczym
      Takie wiesz nie gnaj do przodu stań na chwilę w miejscu

      Usuń
  5. Napisałaś, że trzeba, by sięgający po narkotyki poczuł się ważny,mógł działać. Przecież ci lekarze, korpo byli ważni, mieli pozycję zawodową, a jednak się uzależnili i kończyli w psychiatryku. Palenie, picie, hazard-to znane mi uzależnienia i możne z nimi walczyć sam zainteresowany, pod warunkiem, że chce, bo problem leży w jego głowie. Rodzina, szkoła,środowisko mogą próbować pomagać(choć nie wszyscy potrafią), ale najwięcej do zrobienia ma sam zainteresowany. Jeżeli nie będzie chciał się podnieść, uwierzyć w siebie, że nie jest śmieciem, tylko ciągle użalał się nad sobą, by mieć pretekst do chlania i ćpania, to żadna edukacja czy perswazja, żadne zatrzymanie się w miejscu nie pomoże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj Iwona masz w stu peocentach rację
      TVN pokazał młodych dzieciaków którzy po rocznej rehabilitacjii uczyli się żyć
      Ważną sprawą jest potrzeba pracy
      Zajęcie pomaga nie myśleć o starych przyzwyczajeniach

      Usuń
  6. Temat morze...
    Jak wiesz, żyję w Holandii, gdzie, jakby, więcej można oficjalnie. Są oficjalne koffieschop z "trawką" pod każdą postacią. A i "twarde" jest pewno łatwiej zdobyć.
    Kilkanaście lat temu wydawało mi się, że jest coś pozytywnego w tej metodzie. Nie ma n.p. żebrających na ulicy ćpunów, a jak się zdarzy pijany, to okazuje się, że Polak albo Rosjanin. Ale teraz wiem, że to tez inny system edukacyjny i ... mentalny. Oczywiście, że jest problem uzależnień. Zawsze i wszędzie będzie. Ale też inna, jakby, świadomość problemu. Nie bez powodu przecież funkcjonują wypasione kliniki, otwarte lub zamkniete osrodki. Przy każdej praktyce lekarskiej lekarza domowego jest psycholog. Zwyczajnie, nie radzisz sobie z sobą, dostaniesz profesjonalną pomoc. Młodzież, dzieci również. I ludzie korzystają tu z tych możliwości. I to jest też kwestia mentalności. Ja też korzystam ;-), (choć nie z powodu uzależnień), i dobrze mi robia te rozmowy, które pomagają mi znależć siebie w całym bałaganie jaki narobił mi się w mojej głowie.
    A wiesz co powiedziała koleżanka Polka, gdy przyznałam się do psychologa? >>A weż, kobito, kup pół litra, wypijemy i przejdzie ci chandra!<<....
    Jeszcze jeden przykład "z mojego podwórka". Jakieś 10 lat temu miałam praktyki językowe w szkole podstawowej. Oczywiście "kreatywne zajęcia" u boku pani nauczycielki. To było niesamowite doświadczenie... (byłam też w Polsce krótko "panią od pastyki i z.p.t." w klasach 4 -8). Wiele dzieci z AdHD. Harmider niesamowity. Klasy dość liczne, ale żadne dziecko nie zostawione samo sobie. Nie wiem jak oni to robią. Psycholog szkolny PRACUJĄCY na okrągło. I rozmowy o wszystkim. Raz 12-toletnia dziewczynka dostała pierwszą miesiączkę. Opowiadała o tym z wypiekami na twarzy koleżankom na przerwie, a jej kolega/chłopak, patrzył na nią z dumą... A ja z otwartą buzią... Była tez "akcja narkotykowa" raz. "Złapano" dorosłego dilera, (młodocianych trochę trudniej zidentyfikować). Mówiło się o tym, dyskutowano na każdej lekcji, na przerwach, nie tylko w pokoju nauczycielskim. Byłam zaszokowana ile te dzieciaki wiedzą na ten temat i jak powaznie podchodzą do tematu.
    Oczywiście, ze problem istnieje. Prawie każdy z tych, bezstresowo chowanych dzieciaków, chociaż raz popróbuje "dżonka", chocby z ciekawości. A i traumy rózne się przecież zdarzają. A póżniej należy chcieć... Podziemie narkotykowe - jest. Ale są też konkretne akcje, o których mówi się publicznie.
    Mogłabym też przytoczyć kilka przykładów z mojego otoczenia, gdzie nie udało się wyjść z nałogu, pomimo ze chcieli... Ale to opowieści na przynajmniej trzy wpisy... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na YouTube obejrzałam bardzo dobry naukowy program
    Planete kokakina
    Wszędzie na świecie leczy się kokainistów dawkami kokainy przepisanymi od lekarza
    Chyba tylko w Polsce jest tak że likwidując sklepy z dopalaczami towar trafia do dilerów
    Ci dodają to do wątpliwej produkcji marihuany i wszystko to w kraju praworządności i pRawa
    Holandia słynie z otwartości
    Ludzie rozmawiający o problemach często leczą własne lęki.
    Miło że przekazałaś swoje doświadczenie bo sądzę że właśnie otwartość w kontakcie z młodzieżą
    pomaga.
    Mój mały w gimnazjum uwielbiał klasowe rozmowy z Jezuitą który opowiadał o spotkaniach z kapelami metalowymi na koncertach opowiada o Blacksabath
    Natomiast pani pedagog pytała ich jakich kapel słuchają i negowała ich gusty dopatrując się w tym narkotykw
    Sądzę że wiele można zrobić nawiązując wpierw do szacunku
    Tak jak podchodzą do tego w Holandii

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja sie dziwie do dzis, ze ktokolwiek to w ogole dopuscil do sprzedazy...

    OdpowiedzUsuń
  9. KOKA amfetaminą od lat była używana
    Kiedyś byli ludzie a dzisiaj pustaki
    Wystarczy popatrzeć na powracających z Afganistanu żołnierży
    Psycha nadaje się do trumny
    Amfetaminę wykorzystuje się w lękach
    Cóż Bogiem można się tylko poczuć

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

BOŻE CIAŁO

IDEALNIE NIEIDEALNA, CAŁA JA TADAM🙈

ŚLEPY ARCHEOLOG