Wybór Kochanie wybór Należy Do Ciebie
W poniedziałek udało mi się obejrzeć bardzo krótki,acz czytelny reportaż w Dzień Dobry TVN dotyczący narkotyków, dopalaczy i generalnie uzależnień. Bohaterami byli młodzi chłopcy, którzy po terapii w Zakładzie Psychiatrycznym nadal borykają się z lękami chorobami
dwu - biegunowymi i nieznaną mi odmiana schizofremii.
Tylko błagam, nie mówcie że nie wasz problem. Ostatecznie wszystkie jesteśmy czyimiś siostrami, matkami, cholernymi znajomymi i tym podobne.
Napisze tak, dobrze by było,aby narkotyki były do dupy- dupą wchodzą i dupą wychodzą.
Tak nie jest one wchodzą do głowy, niszczą neurony, zmieniają ilość dopaminy...
Generalnie robią kocioł
Dopalacze to narzędzie dynamicznej psychozy. Wczoraj czytałam jakiś dziwny wywiad z miliarderen, bosem z Pomorza, który dorobił się na debilach- dokładnie tak określił swoich potencjalnych klientów.
Popyt na DEBILI musi być ogromny, bo mimo zamknięcia kilkunastu punktów właściciel ma na to wyrąbane
Teraz najgorsze dla rodzin tych ludzi
Są przymiarki aby odstawić dotację dotyczącą leków dla alkoholików i ćpunów. Pomoc finansowa spadnie na najbliższą rodzinę. Może należy pomyśleć o przeciwdziałaniu, edukacji i przedsięwzięciu wszelkich środków zapobiegawczych już dzisiaj???
. Nadzieja w spadku poziomu debilizm w społeczeństwie....
Pozdrawiam , a poniżej coś co znalazłam.
Takie są skutki zabaw z używkami
. Drogie dzieci z tego się nie wychodzi. ..
"(…)
dwu - biegunowymi i nieznaną mi odmiana schizofremii.
Tylko błagam, nie mówcie że nie wasz problem. Ostatecznie wszystkie jesteśmy czyimiś siostrami, matkami, cholernymi znajomymi i tym podobne.
Napisze tak, dobrze by było,aby narkotyki były do dupy- dupą wchodzą i dupą wychodzą.
Tak nie jest one wchodzą do głowy, niszczą neurony, zmieniają ilość dopaminy...
Generalnie robią kocioł
Dopalacze to narzędzie dynamicznej psychozy. Wczoraj czytałam jakiś dziwny wywiad z miliarderen, bosem z Pomorza, który dorobił się na debilach- dokładnie tak określił swoich potencjalnych klientów.
Popyt na DEBILI musi być ogromny, bo mimo zamknięcia kilkunastu punktów właściciel ma na to wyrąbane
Teraz najgorsze dla rodzin tych ludzi
Są przymiarki aby odstawić dotację dotyczącą leków dla alkoholików i ćpunów. Pomoc finansowa spadnie na najbliższą rodzinę. Może należy pomyśleć o przeciwdziałaniu, edukacji i przedsięwzięciu wszelkich środków zapobiegawczych już dzisiaj???
. Nadzieja w spadku poziomu debilizm w społeczeństwie....
Pozdrawiam , a poniżej coś co znalazłam.
Takie są skutki zabaw z używkami
. Drogie dzieci z tego się nie wychodzi. ..
"(…)
Pragnął przespać spokojnie
chociaż jedną noc. Jego marzenia były tak prozaiczne, a jakoś
ciągle nie mogły się ziścić. Samotne noce były najgorsze.
Zapijał się do nieprzytomności, aby nie słyszeć tych szeptów.
Koksował jak oszalały, a szatan nie ustępował. Te głosy zabijały
jego wolę życia. Świrował. Ze strachu wolał się nie kłaść na
trzeźwo do łóżka.
Powinien do nich przywyknąć.
Nie potrafił...
Zasypiał w swojej ulubionej
pozycji: Siedząc na dywanie z głową wspartą o łóżko.
Obudził go znajomy dotyk. Po
tym, gdy nie zareagował, ktoś jakby nim mocniej potrząsnął.
Poczuł to kilkakrotnie, nim
na dobre otworzył oczy. Wtedy ją zobaczył.
Stała przed nim babci Stasia
i wyglądała na bardziej niż zniecierpliwioną.
Wyglądała tak, jakby
szykowała się do snu. Kiwała się nad nim w białej koszuli
nocnej,
z haftowanymi przy szyi
różyczkami, w tych swoich długich do pasa włosach,
splecionych w srebrny warkocz.
Był nawet gotów stwierdzić, że nic się nie zmieniła, ale ciągle
nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz ją widział.
Zresztą nie mógł nawet zapytać.
Wyglądała na wściekłą.
Do
twarzy miała przylepiony ten stary, sarkastyczny uśmiech. Wszyscy
troje mieli go po niej.
-
Wstań gamoniu i wyłącz czajnik, bo zaraz się spali!! -
Faktycznie,
z kuchni dochodziło przenikliwe gwizdanie czajnika. Trudno było
tego nie usłyszeć.
Poderwał się, jakby ktoś go w tyłek bolcem potraktował. Kuchnie
wypełniał dym i totalny smród spalenizny. Naczynie, które całkiem
niedawno służyło do gotowania wody, nie nadawało się do tego
wyraźni. Hałasując niemiłosiernie wrzucił je do zlewu. Dopiero
otwarte na oścież okna wpuściły do środka przenikliwie chłodne
zimowe powietrze. Wreszcie przyszło długo oczekiwane opamiętanie.
Rozglądał się po zadymionym pomieszczeniu, w którym nie
dostrzegał babci Stasia. Gdzie ona przepadła? Zupełnie, jakby się
rozmyła, uniosła do góry i wyparowała przy samym suficie.
Kurwa!!! Jaka babcia Stasia
??? Przecież ona nie żyje od przeszło dwudziestu lat!
Zimny
dreszcz przerażenia, przebiegł mu po plecach. Galopem, niczym
źrebak puszczony na łąkę, popędził do pokoju, zamykając za
sobą szczelnie drzwi.
Babcia
Stasia, babcia- dudniło mu w głowie. Nadal był przerażony. Nie
chciał myśleć o tym, co przed momentem przeżył. Trząsł się ze
strachu. Ona może tu przyjść, trącić go, przydusić. Przerażony
wskoczył pod koc. Skrzętnie okrywał każdy centymetr swojego ciała
- Babcia Stasia!
Jak nie zaśnie zaraz to
zwariuje, na pewno zwariuje!
Jak
nie zaśnie zaraz to zwariuje, na pewno zwariuje!
Zdawało
mu się nawet, że ulegał wyciszeniu. To było tylko złudzenie.
Popadał w drzemkę.
Była
delikatna, jak atłas. To wtedy, w tej najmniej nieprzewidywalnej
chwili, zaskoczył ponownie.
Ten
pieprzony syk, aż bolał..
Niewidoczna siła zaciskała
mu na gardle pętle, niczym krawat na największą galę...
Głos nadal skrzypiał. Stawał
się: Zimny, nieprzyjemny, nieziemski..
Był, jak petarda:
- Jesteś gówno wartym
śmieciem! Nikt cię nie kocha skurwielu!!! Nikt, rozumiesz ???
Nikt!!! -
Nadal tu był. Czuł jego
obecność, nawet wtedy, gdy ten milczał. Zapach siarki i spalenizny
mieszały się ze smrodem spalonego czajnika. Niech się to kurwa
wreszcie skończy!
Najgorsze, że ciągle nie
mógł nic. Najchętniej ruszył by przed siebie, tak pędem przez tą
jego wieś. Zgubiłby wtedy tego gnoja i może ten nigdy w życiu by
go nie odnalazł??
Niech to się wreszcie
skończy! Jeszcze nigdy w życiu nie pragnął tak ciszy, jak w
tamtej chwili.
Takiej, jakie trwają tylko na
wsi zimą, gdy okolica śpi i wiatr porusza gałęziami drzew.
Nigdy jeszcze nie pragnął
tak bardzo śmierci…
Chciał usnąć na wieki.
Zapomnieć o tym szepcie, zmoczonym potem strachu karku.
Zapomnieć o lęku i ucieczce
pod koc. Minęło tak dużo czasu, a on nie odpuszczał.
Modlitwa- jakaś musi przecież
być... Nic nie pamiętał. Nigdy jeszcze z takim bólem i wysiłkiem
nie grzebał w przestrzeni umysłu, aby chociaż odkryć najmniejszy
strzępek z pamięci.
„ Ojcze
nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje … „ -
Zapadał się w siebie. Cisza.
Taka błoga. Zasypiał… Nie
miał pojęcia ile czasu spał. Otwierał oczy. Wreszcie mógł. Mógł
wstać, ruszyć ręką, przemówić i przejść pokój. Chwalić Boga
- pomyślał.
Dawno nie wypowiadał tej
kwestii na głos. Żył, ciągle żył…
Rozglądał się po pokoju, do
którego wdzierały się zimowe promienie słoneczne.
Gdzie podział się ten
pieprzony mefedron??
Nigdy, przenigdy nie chce już
słyszeć tych pierdolonych szeptów szatana!!!
Na stole leżała przygotowana
ścieżka na rano. Umysł ponownie budził się do życia.
Dochodziła godzina trzynasta.
Nie chciało mu się gotować.
Było południe, a on już
myślał o nocy. Głosy. Od kiedy się z nimi zmaga??? Grzebał w
pamięci.
Od kiedy słyszał szepty?
Trwało to już tyle lat….
To po tym pierdolonym,
nieszczęśliwym wypadku.
Agata była wtedy w ciąży z
Karolem. Razem mieszkali w Puzderku. Miał robotę w Szczecinie.
Wracał z Pomorza. Był tego
dnia bardzo zmęczony, a lato i upał dawały do wiwatu.
Zobaczył na drodze młodą
dziewczynę, z wystającym brzuchem. Próbowała złapać stopa.
Mogła mieć góra
siedemnaście lat. Początkowo myślał, że niemowa.
Z czasem zdał sobie sprawę,
że bała się rozmawiać. Była dzika, jak dziecko buszmenów, a
sama nosiła w sobie potomka. Nawet adres musiał wyciągać od niej
siłą, bo nie bardzo była komunikatywna . Otworzyła wreszcie usta
i powoli relacjonowała, że mieszka z bratem i matką
w starej opuszczonej wiosce,
oddalonej od Puzderka jakieś trzydzieści kilometrów.
Nie spodziewał się jeszcze
wtedy, że to przypadkowe spotkanie, tak tragicznie odbije się na
jego losie i że do śmierci będzie pamiętał o tym jednym wyczynie
– do śmierci, będzie się to za nim ciągnęło. Po godzinie
zjazdu w jakiś las, którego zupełnie nie znał, zatrzymali się,
przed starym domem, takim, który już rzadko wpisywał się w
wiejski krajobraz. Słomiany dach szklił się żółtym odcieniem w
promieniach słońca. Otworzył drzwi, aby pomóc ciężarnej. Stał
i patrzył, jak odchodzi w stronę domu. Zachciało mu się siku. To
wtedy usłyszała rozmowę jej i brata. Dziewczyna prosiła go, aby
wpuścił ją do domu. Nosiła jego dziecko. Dreszcz obrzydzenia
przebiegł mu po plecach. Miał już odejść, gdy zobaczył, jak ten
gnój wymierza cios w brzuch ciężarnej. To wtedy dopadł do niego i
obił do nieprzytomności. Ciało gnojka wrzucił na tyły samochodu.
Płacz młodej był, jak prośba o ratunek.
Sam nie wie, kiedy pojawiła
się jej matka. Była tak roztrzęsiona, że wykonywał za nią
telefon na pogotowie. Gdy już odjeżdżał mijał karetkę i
policję. Do dzisiaj nie wie, co nim wtedy kierowało??
To była, jakaś pieruńska
moc, której nie potrafił się oprzeć. W drodze do bieniszewskiego
lasu wykonał połączenie do kuzyna Darka.
- Darek, potrzebuję twojej
pomocy. Przyjedź do Bieniszewa nad jezioro. Zabierz ze sobą
Artura.-
Gdy dotarł na miejsce, oni
już tam byli. Wytargali go z samochodu. Ze strachu zdążył się mu
zeszczać do auta, które cuchnęło fekaliami jeszcze przez miesiąc
po całym tym wydarzeniu.
Nigdy nie zapomni tego smrodu.
Chłopak skomlał o litość. Nie mógł wiedzieć, że to właśnie
go najbardziej nakręcało. Działał, jak dobrze zaprogramowany
automat. Wytaszczyli go z samochodu.
Do związanych nóg dowiązali
sznurek z kamieniem, po czym wpakowali go na łódkę i wyrzucili na
środku jeziora. Do dzisiaj nie mają pojęcia, czy ktokolwiek go
szukał.
Szepty szatana pojawiły się
na tydzień, lub dwa tygodnie po wszystkim. Pewnie nigdy się z tym
gównem nie upora. Brał kokę, jak porąbaniec. Dźwięk telefonu
odrywał go od wspomnień.
Najgorsze, że mefedron
przestawał działać…. Ciągle go potrzebował.
- Przyjeżdżam, żebyś nie
zachlał się w samotności!-
Krzyczał rozemocjonowany
nadchodzącym Nowym Rokiem Arturek.
- Przywieź coś białego. Mam
głoda -
Najgorsze co może dopaść
człowieka w depresji, to czekanie. Nie potrafił sobie znaleźć
miejsca. Pomieszczenie wydawało mi się przyciasne. Wyszedł przed
dom. Ciszę przecinało szczekanie rozradowanego Aramisa. Gdzie
sięgnął wzrokiem - pustka. Pola zimą są, jak on sam-
przygnębione i opuszczone. Nie słyszał jazgotu psa. Stał i
patrzył w dal.
Najtrudniej jest skończyć z
samym sobą.
Kiedyś, całkiem niedawno,
miał wszystko. Dzisiaj nie ma nic.
Stracił cały majątek, jego
żona sypiała z facetami, których nawet nie znał, a dzieci????
Nie miał z nimi ostatnio
żadnego kontaktu. Czy mógł nazywać się ich ojcem. Czy były jego
dziećmi???
Powracał do przeszłości
pogrążając się w szalonym smutku. (…)"
Współczuje rodzinom, ale po latach funkcjonowania tego badziewia na rynku nie może nikt powiedzieć, że nie wiedział, nie zdawał sobie sprawy itd.
OdpowiedzUsuńNie ma nabywcy, nie ma towaru, całego świata nie zbawisz, przeciwdziałanie i edukacja jest prowadzona od 6 klasy szkoły podstawowej i co? Klienci są i będą...
Jotka kochana nie gniew się, ale to nie jest edukacja
OdpowiedzUsuńTo zwykła gadanina
Narkotyki zawsze były obecne w życiu ludzi
Amfetaminę stosuje się w Stanach jaki lekarstwo na ADHD
Problem z narkotykami pojawia się gdy dzieciak znajdzie się w czarnej dziurze i nie wie jak zaistnieć
Chce zapomnieć o tym co go przerasta
Rodzice często pochłonięty tym do czego nie dorośli nie dostrzegają tragedii
Prawdziwe programy powinny pochłaniać, wyłapywać pasję nie tylko u tych którzy wydają się nam perełkami
Perła potrzebuje czasu
Narkotyki alkohol używki są dla ludzi
Niecywilizowany Indianie radzili sobie bez detoksu
Masz rację nie rzecz w zbawieniu świata a raczej w płodzeniu świadomości
Aby nikt nie traktował ludzi jak ten potentat świata dopalaczy,
Jak pospolitych debili
Policja doskonale wie kto sprzedaje gdzie są sklepy z dopalaczami
Należy przypuszczać że łączy ich jakiś szczególny interes że są one nadal otwarte
No możesz to nazwać gadaniną, prowadziłam profilaktykę uzależnień kilkanaście lat, 8 spotkań po 2 godziny w jednej klasie w jednym semestrze, nie wiem co jeszcze, czy co bardziej może szkoła robić, bo na rodziców liczyć trudno...
OdpowiedzUsuńJotka dam ci przykład z życia
UsuńMój syn skończył
w styczniu 19 lat
Wtedy mieli 12 lat
Aktywnie uczestniczyłam w życiu szkoły spływy kajakowe, zawody pływackie itp.
Znałam dzieciaków i szkołe
W 5 klasie zmarła mama jednej z dziewczynek
Mama udzielała się tak jak ja
Tata był kierowcą tirów
Nie było go
Młoda szybko znalazła odskocznię
Ktoś jej dał Dopalacze
Dowiedziałam sie od dzieciaków
Spotkałam sie z dyrektorem szkoły po to aby dziewczynie pomóc a nie ją dobić
Wiesz co mi gość odpowiedział do dzisiaj to trawię :
Wiemy pani Joanno, bo tak mnie zwą nieznajomi,
policja już działa a dzieci lada dzień trafią na izbę dziecka-
Wiesz, zdębiałam i zaniemówiłam!!
Ciało pedagogiczne
Dopiero po chwili mu powiedziałam, że wystarczy dziewczynę wyróżnić , wpakować ją w poczet ze sztandarem , dać
jakąś funkcje, ona powinna poczuć się ważna.
Obyło się bez izby dziecka i innych przygód
Małą wkręcili w funkcję organizowania zakończenia roku dzisiaj mieszka we Francji z siostrą fajna dziewczyna
Co do edukacji to wydaje mi się że skuteczniejsze metoda byłoby spotkanie dzieciaków z ludźmi którzy się borykają z rzuceniem w ośrodkach, nawet poprzez filmiki na YouTube
Są bardzo wymowne i aż bolą i nie ma co zwalać
winy na rodziców na pedagogów czasami wystarczy film i książka " Dzieci z dworca ZOO"
Mną wstrząsnęło
U uświadomić sobie że z tej drogi nie ma powrotu
bo nauka życia od nowa kosztuje sporo czasu
Być może tej dziewczynie to akurat pomogło...ale wierz mi, to nie takie proste. Jednak ona właśnie jest przykładem, że warto uratować choćby jedną... a gdzie w tym wszystkim ojciec, bo obwiniasz dyrektora, który nie musi znać szczegółów i konkretnego dziecka, raczej to funkcja pedagoga szkolnego i tylko nie mów, że zarabia na życie...
OdpowiedzUsuńKsiążki i filmy, o których mówisz są znane i stosowane, ale niektóre dzieciaki przynoszą z domu i podwórka taki bagaż doświadczeń, że dla nich to tylko trucie dorosłych...co pani tam wie, a ci akurat książek nie czytają...
A co ciało pedagogiczne ma zrobić gdy rodzice zalani w trupa, dzieci głodne, dom bez prądu - adoptować? wszystkich się nie da...
Jotka nie da się uratować wszystkich. Raczej chodzi o fakt świadomości.
UsuńDziewczynka popełniła błąd, pewnie nie raz go popełni i nie tylko ona.
Chodzi o to , że nawet jak się przewrócisz powinnaś szukać siły aby się podnieść i do tego powinna służyć edukacja, żeby szukać w sobie sił
Tak jak napisałam w poprzednim komentarzu nie ma co winić szkoły czy rodziców
Takie grzechy popełniają przecież dorośli wielcy dyrektorzy firm , prawnicy
Zdziwiłbyś się ilu lekarzy, chirurgów menadżerów przeogromnych korporacji ląduje w psychiatrykach!
Nie są to tak obskurne jak Gniezno, to pensjonaty za które płacą 15 000 za miesiąc
Wiesz co ich tam zaprowadziło???
Bałagan w głowie
Gonią za kasą pracą bez porządku w środku
W tym kierunku powinna podążać edukacja a przede wszystkim powinni ją prowadzić terapeuci z takich ośrodków
Kiedyś pisałam o książce " Ślepnąc od Świateł "Żulczyka
Pokazuje ludzi z wielkich firm którzy aby utrzymać się ma powierzchni zapadają na chorobę ćpania.
Nadal uważasz że winę ponoszą rodzice?
Sądzę że to raczej pogoń za własnym ogonem
Edukacja powinna być środkiem zapobiegawczym
Takie wiesz nie gnaj do przodu stań na chwilę w miejscu
Napisałaś, że trzeba, by sięgający po narkotyki poczuł się ważny,mógł działać. Przecież ci lekarze, korpo byli ważni, mieli pozycję zawodową, a jednak się uzależnili i kończyli w psychiatryku. Palenie, picie, hazard-to znane mi uzależnienia i możne z nimi walczyć sam zainteresowany, pod warunkiem, że chce, bo problem leży w jego głowie. Rodzina, szkoła,środowisko mogą próbować pomagać(choć nie wszyscy potrafią), ale najwięcej do zrobienia ma sam zainteresowany. Jeżeli nie będzie chciał się podnieść, uwierzyć w siebie, że nie jest śmieciem, tylko ciągle użalał się nad sobą, by mieć pretekst do chlania i ćpania, to żadna edukacja czy perswazja, żadne zatrzymanie się w miejscu nie pomoże.
OdpowiedzUsuńTutaj Iwona masz w stu peocentach rację
UsuńTVN pokazał młodych dzieciaków którzy po rocznej rehabilitacjii uczyli się żyć
Ważną sprawą jest potrzeba pracy
Zajęcie pomaga nie myśleć o starych przyzwyczajeniach
Temat morze...
OdpowiedzUsuńJak wiesz, żyję w Holandii, gdzie, jakby, więcej można oficjalnie. Są oficjalne koffieschop z "trawką" pod każdą postacią. A i "twarde" jest pewno łatwiej zdobyć.
Kilkanaście lat temu wydawało mi się, że jest coś pozytywnego w tej metodzie. Nie ma n.p. żebrających na ulicy ćpunów, a jak się zdarzy pijany, to okazuje się, że Polak albo Rosjanin. Ale teraz wiem, że to tez inny system edukacyjny i ... mentalny. Oczywiście, że jest problem uzależnień. Zawsze i wszędzie będzie. Ale też inna, jakby, świadomość problemu. Nie bez powodu przecież funkcjonują wypasione kliniki, otwarte lub zamkniete osrodki. Przy każdej praktyce lekarskiej lekarza domowego jest psycholog. Zwyczajnie, nie radzisz sobie z sobą, dostaniesz profesjonalną pomoc. Młodzież, dzieci również. I ludzie korzystają tu z tych możliwości. I to jest też kwestia mentalności. Ja też korzystam ;-), (choć nie z powodu uzależnień), i dobrze mi robia te rozmowy, które pomagają mi znależć siebie w całym bałaganie jaki narobił mi się w mojej głowie.
A wiesz co powiedziała koleżanka Polka, gdy przyznałam się do psychologa? >>A weż, kobito, kup pół litra, wypijemy i przejdzie ci chandra!<<....
Jeszcze jeden przykład "z mojego podwórka". Jakieś 10 lat temu miałam praktyki językowe w szkole podstawowej. Oczywiście "kreatywne zajęcia" u boku pani nauczycielki. To było niesamowite doświadczenie... (byłam też w Polsce krótko "panią od pastyki i z.p.t." w klasach 4 -8). Wiele dzieci z AdHD. Harmider niesamowity. Klasy dość liczne, ale żadne dziecko nie zostawione samo sobie. Nie wiem jak oni to robią. Psycholog szkolny PRACUJĄCY na okrągło. I rozmowy o wszystkim. Raz 12-toletnia dziewczynka dostała pierwszą miesiączkę. Opowiadała o tym z wypiekami na twarzy koleżankom na przerwie, a jej kolega/chłopak, patrzył na nią z dumą... A ja z otwartą buzią... Była tez "akcja narkotykowa" raz. "Złapano" dorosłego dilera, (młodocianych trochę trudniej zidentyfikować). Mówiło się o tym, dyskutowano na każdej lekcji, na przerwach, nie tylko w pokoju nauczycielskim. Byłam zaszokowana ile te dzieciaki wiedzą na ten temat i jak powaznie podchodzą do tematu.
Oczywiście, ze problem istnieje. Prawie każdy z tych, bezstresowo chowanych dzieciaków, chociaż raz popróbuje "dżonka", chocby z ciekawości. A i traumy rózne się przecież zdarzają. A póżniej należy chcieć... Podziemie narkotykowe - jest. Ale są też konkretne akcje, o których mówi się publicznie.
Mogłabym też przytoczyć kilka przykładów z mojego otoczenia, gdzie nie udało się wyjść z nałogu, pomimo ze chcieli... Ale to opowieści na przynajmniej trzy wpisy... ;-)
Na YouTube obejrzałam bardzo dobry naukowy program
OdpowiedzUsuńPlanete kokakina
Wszędzie na świecie leczy się kokainistów dawkami kokainy przepisanymi od lekarza
Chyba tylko w Polsce jest tak że likwidując sklepy z dopalaczami towar trafia do dilerów
Ci dodają to do wątpliwej produkcji marihuany i wszystko to w kraju praworządności i pRawa
Holandia słynie z otwartości
Ludzie rozmawiający o problemach często leczą własne lęki.
Miło że przekazałaś swoje doświadczenie bo sądzę że właśnie otwartość w kontakcie z młodzieżą
pomaga.
Mój mały w gimnazjum uwielbiał klasowe rozmowy z Jezuitą który opowiadał o spotkaniach z kapelami metalowymi na koncertach opowiada o Blacksabath
Natomiast pani pedagog pytała ich jakich kapel słuchają i negowała ich gusty dopatrując się w tym narkotykw
Sądzę że wiele można zrobić nawiązując wpierw do szacunku
Tak jak podchodzą do tego w Holandii
Ja sie dziwie do dzis, ze ktokolwiek to w ogole dopuscil do sprzedazy...
OdpowiedzUsuńKOKA amfetaminą od lat była używana
OdpowiedzUsuńKiedyś byli ludzie a dzisiaj pustaki
Wystarczy popatrzeć na powracających z Afganistanu żołnierży
Psycha nadaje się do trumny
Amfetaminę wykorzystuje się w lękach
Cóż Bogiem można się tylko poczuć