FATUM

KoMiFATUM
Jestem jak ziemia. Grawitacja jest silna. Przyciągam fatum...
Zdążyłam tylko przyjechać. Nawet walizki do końca nie rozpakowałam, a tu już proszę państwa spada na mnie z wielką siłą galaktyczne doświadczenie.
Miało być inaczej, pastelowo, zwyczajnie, bez kolizji.
Gdzież tam można sobie życzyć urodzaju.
Księdza w stułę musiałabym całować, aby udzielił mi rozgrzeszenia za pychę lazuru...
Wędkarz od wielkiego dzwonu, na zdechłego piżmaka... Ryb nie przywiózł, bo nie zdążył. Spadł gamoń z rowera.

Ręką jak bania...

On do lekarza nie pójdzie, bo po co???
A co to on troki od kalesony, albo mazgaj???
Na końcu to przesadził siarczyście:
" Nie jestem baba, żeby z każdą pierdołą do lekarza biegać"
- Z nas dwojga synu to ja mam większe jaja i nie płaczę!!-  Mierzę go spojrzeniem bossa, bo mam go naprawdę dość. Lepiej niech popadnie w krótkie milczenie, bo jak pragnę zdrowia, awantura gotowa...
Chyba się wystraszył... Zaczynam lubić to wcielenie. Brakuje mi czarnej pończochy na twarzy, zostały tylko te z dużymi oczkami i dziurami więc zwyczajnie nie nadają się na kamuflaż.
Przydałaby się jeszcze giwera z tłumikiem.
To ostatni raz, kiedy jestem bezbronna.
Kolejny zastanie mnie z Glockiem.
Moje życie psychiczne zaczyna tonąć w bajzlu kiepskich zdarzeń.

Patrzę na panoramę Konina. Przyjechał. Jest nieoceniony, gdy czegoś potrzebuję. Nigdy nie odmawia.
Taki dobry, duży, męski duch bez prześcieradła.
Zawozi nas na SOR.
A tam jak zwykle wychodzi 500 plus. Rozmnażają się jak norki. W dodatku bez zabezpieczeń. Wszyscy połamani, ze spuchniętymi odnogami. Grymas na twarzy małolata działa na mnie destrukcyjnie...
To musiał być przypał w szpitalu.
Podmieniła mi go ta wariatka z Koła. Pielęgniarka, roztrzepana z rozbieganymi oczami, szprycha kurna mać z koła- damskiego jednoślada.
Teraz to już za późno, prawie dorosły,
nie będę dochodzić nieścisłości służby zdrowia. Jaki jest każdy widzi.
Dwie godziny milczę. To do mnie niepodobne. Lekarz dyżurny przemiły. Jest jak melisa. Opuszczamy go zbyt szybko.
Teraz to przydałoby się relanium...
Nie mam...
- Gips, zwariowali!! Ściągnę go jeszcze dzisiaj!!! Spieprzyli mi wakacje-
Nie no, dlaczego ja głuchą nie jestem..
Znowu ludzie.
Starszy pan wyczuł moją słabość do dojrzałych mężczyzn. Może mam to wypisane na twarzy???
Powinnam się pilnować z tą mimiką!!!
- Mam 91 lat. W zeszłym tygodniu ja, teraz żona się połamała.-
Pomagam mu z tym wózkiem, na którym tkwi miłość przemiłego pan.
Wzywają brzydala.
Opuszcza mnie z grymasem himery na twarzy.
- Uśmiechnij się do zdjęcia- Krzyczę zamykając za nim drzwi..
Schodzimy na dół. Boję się. Mam problem z azymutem, a tu takie labirynty. Znowu ten przemiły lekarz...
Za krótko...
Labirynt i trafiam na leniwą wariatkę w rejestracji...
Nie ma tam nikogo oprócz mnie i rozpieszczonego...
- Pani zaczeka, pani przejdzie, pani się oddali-
Chyba nie wie na kogo trafiła???!!!! Przeskakuję dzielący nas parapet, Dopaddam do grdyki, bo kurna nie mam giwery, żeby ją wyciszyć...
Budzę się...
- Dyspozycję to proszę mężowi w domu przedłożyć!!!- Stoję nadal po drugiej stronie.
Czekam na tę płytę ze zdjęciem..

Matko, jak dobrze. Jestem w domu...

- A to pięć euro to dostanę za cierpliwość??-

Mamy poniedziałek...
Do niedzieli nie dam rady. Wybijam numer mojego psychiatry.
- Będzie dobrze, będzie dobrze-
Mantra skutkuje spokojem

Komentarze

  1. Jedno i drugie znajome czyli urazy dziecka własnego i kontakty z państwową służba zdrowia. Do jednego i drugiego trza mieć końskie zdrowie, niestety. Jakaś epidemia gipsowania, wszyscy dookoła połamani...cierpliwości życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. I chłop prawie dorosły, z emocjami ciągle nastolatka. Czekam na wtorek

    OdpowiedzUsuń
  3. Parę dni temu pojechałem do szpitalnej Izby Przyjęć, gdzie zagipsowali mi złaną prawą rękę. Na początku tak lekarz ja i Miss Zabiegowa byli obowiAzkowo bucowaci, jednakże po paru mych firmowych odzywkach typu: "spadochron mi się nie otworzył" itp. zmiękli.
    Teraz jestem uroczym jednorękim bandytą...
    ściskam i niezmiennie zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdrowym być
    Zdrowym być
    Zdrowym być

    I tak se przepowtarzać.

    OdpowiedzUsuń
  5. O to współczuję, wizyty na sorze, to zawsze zderzenie z jakąś alternatywną rzeczywistością. Zdrowia dla latorośli i dla Ciebie! (Dla Ciebie bardziej tego psychicznego...) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Życzę dużo zdrówka!
    A całej sytuacji - współczuję. Naprawdę nieciekawie.
    Oby teraz było już tylko lepiej.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam to w skali mikro z przychodni. Choć raz na rok od jakiegoś czasu w skali makro także, w szpitalu.

    W takim razie jak najmniej podobnych przypadków w przyszłości życzę, bo kontakt z naszymi szpitalami raczej to miłych nie należy (choć są wyjątki).

    Ano tak to już jest, to taka spirala/sztafeta życia.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, na całe szczęście , bo on praworęczny, ale i tak gips mu przeszkadza

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

BOŻE CIAŁO

IDEALNIE NIEIDEALNA, CAŁA JA TADAM🙈

ŚLEPY ARCHEOLOG