MIŁOŚĆ MOJEGO ŻYCIA
No i się wzruszyłam. Rzadko mnie dopada ten maślany stan, ale dzisiaj postanowiłam się poddać.
Zaczęło się banalnie. Nie chowam się, jak struś przed problemami.
Kłopoty kochają mnie,
jak muchy odchody.
Ledwo rozwiążę jeden problem, zaraz pojawia się kolejny. Zupełnie, jakbym była lodówką na magnesy.
- Twarda baba z Ciebie mamo- Stwierdził krótko mój siedemnastolatek, przy kolejnej porcji krokietów.
- I jesteś miłością mojego życia-
pięknie! supermama! :)
OdpowiedzUsuńMòj syn jest mega Sabinko
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńDobre geny to fajna sprawa.
Pozdrawiam i do siebie zapraszam.
Michał
Usłyszeć słowa o miłości nawet przy krokietach to niezwykła sprawa. A i syn, który podziwia matkę, nie za często się trafia.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Ojej... cudownie :)
OdpowiedzUsuńKochaj i to bardzo, bo masz wspaniałego Syna :)
OdpowiedzUsuń